niedziela, 2 lutego 2014

Zepsuci ludzie 壊れた

Uwaga! Rozdział naprawdę bardzo wulgarny, krwawy, erotyczny. Jeżeli ktoś nie chce czytać bo nie pozwalają mu na to jego prawa dziecka czy rodzice to zrozumiem. Innym życzę miłego czytania ;>



[Gaara]

               Mówią, że whiskey jest dla starych ludzi. Piją ją czterdziestolatkowie w swoim gabinecie w trakcie podejmowania się jakiegoś biznesu, lub tuż po. Trunek jest ponoć szlachecki, nie to co wódka czy piwo. Produkowana jest w wielu rejonach świata. Najbardziej rozpoznawalne pochodzą z: Ameryki, Szkocji, Irlandii i, co niesamowite, z Japonii. Każda różni się smakiem czy produkcją, ale tylko zagorzali konsumenci potrafią dokładnie określić po smaku skąd pochodzi ów alkohol, a nawet jak się nazywa.
                Gdy byłem mały przez przypadek napiłem się, myśląc, że to czaj. Ten sam piwny odcień zmylił mnie z czarną herbatą, która czasem mój ojciec smakował. Upijając dość duży łyk, natychmiastowo odłożyłem szklankę i skrzywiłem się. Wtedy ujrzałem butelkę z napisem, który od razu rzucał mi się w oczy: Johnnie Walker Black Label. Nie, nie przeczytałem wtedy tego. Angielski był wtedy dla mnie czarną magią, a litery romańskie zwykłymi bazgrołami. Jednak obraz butelki utknął mi w głowie i kilka lat później, już wiedziałem czego się wtedy napiłem. Posmakowałem trunku, który dojrzewał 12 lat, zanim został sprzedany. Oczywiście o tym zdarzeniu wiedziałem tylko ja.
                  Szczerze powiedziawszy nienawidzę Walker'a. Wolę Amerykańskie i Irlandzkie marki od Szkockich. Nie chodziło tutaj jedynie o smak. Black Label Johnnie'a był ulubionym trunkiem ojca, a ja nigdy nie chciałem być taki jak on. Robiłem i zresztą nadal robię wszystko inaczej. Zawsze czułem, że jestem dla niego kimś niepotrzebnym. Zawadzałem mu. Przy moich narodzinach zmarła jego żona, a moja matka. Odnosiłem przy nim wrażenie, że wszystkiemu byłem winien ja! Nie raz dostałem od niego w mordę za nic, a moje rodzeństwo jedynie patrzyło zza stołu kuchennego. Więc postanowiłem, że jeżeli już mnie bije, niech ma za co.
                  Zaczęło się od ucieczek z domu, wagarów. Kończyło czasem na wyzwiskach mówionych ojcowi w twarz. I za każdym razem to samo uderzenie, tylko znacznie mocniejsze od tego, które dostawałem za młodu. A Temrai i Kankuro? Zaczęli nienawidzić mnie! He, na nich się najbardziej zawiodłem... Ale jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Z bratem kilka razy się biłem, ale jedynie w ostateczności. Siostry nigdy nie uderzyłem. Nie mógł bym, ale ta i tak się mnie bała.
                 Rodzina.

                    Moją ulubioną whiskey jest bourbon od  Jim'a Beam'a. Złocisty odcień, pięknie wyglądający w szklance z kostkami lodu. I ten smak, którego nie da się określić słowami. Zupełnie inne uczucie niż siarczysta wódka. Tym trzeba się delektować. To trzeba lubić.
                    Dlatego też w barze zamówiłem szklankę Jim'a z lodem. Odmówiłem coli i cytryny. Nienawidziłem kiedy ktoś niszczy smak alkoholu innymi napojami. W tle leciała muzyka, którą tutaj zagłuszali ludzie. Niektórzy byli bardziej pod wpływem inni mniej. Przeważały młode osoby w granicach 18 - 30 lat. Widziałem też paru starszych metalowców i kilka nastolatków, którzy chcieli się trochę zabawić i odejść od codzienności. Wairudopati był chyba najbardziej znanym metalowym pub'em w Kioto. Dlatego zawsze roiło się tutaj od ludzi.
- Czyli to był Sasuke tak? - zapytałem w końcu, kiedy oderwałem wzrok od młodej szatynki.
                    Siedziała przy barze w drugim końcu salki z jakąś blondynką. Piła piwo i słuchała swojej koleżanki. Dzięki temu, że była odwrócona do mnie twarzą mogłem przyjrzeć się jej dokładniej.
                    Wyglądała młodo, na jakieś 16, może 17 lat. Jej młodociany wygląd powodowały duże ciemne oczy. Chyba ciemne... Włosy były brązowe, sięgające jej ramion, a postrzępiona grzywka zasłaniała czoło. Na policzkach pojawiły się lekkie wypieki, które kontrastowały z jej niemal białą skórą. Mogłem się domyśleć, że rumieńce są spowodowane przez alkohol, bo sala była klimatyzowana.
                    Schodząc niżej, moją uwagę przykuły obojczyki, które bardzo się odznaczały. Była chudziutka, a czarna dopasowana sukienka jeszcze bardziej ją wyszczuplała. Mimo tego miała kobiece kształty. Oczywiście mam tutaj na myśli piersi. Może by się tak dziś pobawić w Yahiko...
- Z jego skurwiałym braciszkiem - mruknął, a ja odwróciłem twarz w jego stronę, wymieniając uśmiechy z nieznajomą. Gestem ręki zawołał kelnera. - Kamikadze - rzucił i dał mężczyźnie pieniądze.
- Itachi tak? Spokojnie nie tylko ty masz z nimi na pieńku.
                    Minęły dwa tygodnie od pobicia. Rudy wyszedł cztery dni temu ze szpitala, ale mimo tego, nie odmówił naszego wcześniej zaplanowanego spotkania. Przed tym spotkaliśmy się tylko raz, kiedy to wracał narąbany jak złoto z jakiejś domówki. Jako dobry kolega pomogłem mu dojść do jego domu, który znajduje się jedynie cztery przecznice dalej od mojego. Sam również byłem po spotkaniu.
                    Tego dnia widziałem się z Sorą. I, o zgrozo, to było kompletnie przez przypadek. Złapałem ją kiedy wracała z tak zwanego mostku. Mostkiem to miejsce zostało nazwane tylko przez młodzież, która tam chodziła. Było to miejsce opuszczone na krańcu miasta, gdzie kiedyś był park należący do klanu Hyuga. Jednak klan kilka lat temu miał poważne problemy i utracił wiele posiadłości. Ponoć Hyuga sprzedali się Deidarze, ale to tylko plotki.
                    Mostek otaczały wysokie krzewy i drzewa. Zanim się tam weszło trzeba było przeskoczyć dość wysoką bramę, dlatego nie mógł tam wejść każdy. Kiedy już minęło się ogrodzenie i przedarło przez dziesięć metrów wielkiej trawy stało się u wejścia do starego, małego pałacyku. Niektórzy mówili, że to świątynia, ale żadnych boskich rzeczy tam nie odnalazłem. Aby dotrzeć do centrum mostku, trzeba było przejść przez rozpadający się drewniany budynek, który na szczęście nie był duży. Tam zdemoralizowana młodzież często ćpała i piła. Kiedyś do nich należałem, ale jakieś dwa lata temu znudziło mi się. Starsi poodchodzili, a przychodziły same dzieciaki. Dokładnie wtedy zostałem stałym bywalcem Wairudopati. Wracając jednak do mostka... Wychodząc z pałacyku, bądź świątyni (jak kto woli) znajdowało się już obok tytułowego miejsca. Był tutaj stary, dość duży, zaniedbany staw, który obrośnięty był z każdej strony krzakami. Przez stawem przechodził szeroki na trzy metry most. Wszystko było by fajnie, gdyby nie to, że na most nie dało się normalnie wejść. Jedynie na środku jeziorka był nie popękany i miał z jakieś dziewięć metrów kwadratowych, może dziesięć. Żeby na niego wejść trzeba było przejść po słupkach oddalonych od siebie ob metr, lub po drewnianej bali, która oparta była o krańcówkę mostu i w każdej chwili mogła spaść. To tutaj odbywały się walki za pieniądze, sprzedaże broni czy handel narkotykami.

                 Jechałem niedaleko tamtego miejsca motocyklem, kiedy nagle zobaczyłem czerwoną burzę loków. Zatrzymałem się na poboczu obok niej. Na początku nie zwróciła na mnie uwagi. Nie to, że mnie nie zobaczyła, tylko olała.
- Zachowujesz się jak dziecko - powiedziałem głośniej, żeby mieć pewność, że usłyszy. Ludzi o tej porze już nie było, więc nie musiałem przejmować się głupimi spojrzeniami. Zresztą i tak miałbym ich w dupie.
- Śledzisz mnie? - przystanęła i odwróciła się w moją stronę. Mój wzrok przyciągnęło drugie ostrze, które trzymała w dłoni. Nie za dobrze znałem się na broni białej, ale najprawdopodobniej było to tanto. Chociaż mogłem się mylić, ponieważ leżało w pochwie.
- Uwierz mi, że to jest przypadek - chciałem wypowiedzieć to, jak najbardziej przekonywająco, ale odniosłem przeciwny skutek. Dziewczyna jedynie pokręciła głową z dezaprobatą.
- Co tym razem ode mnie chcesz?- spytała po chwili.
           Właśnie czego ja od niej chciałem? Na, przepraszam, chuj się zatrzymałem...
- Podwieźć cię? - jedyne co przyszło mi do głowy, to grzeczna propozycja.
           Zaśmiała się i spojrzała na mnie z rozbawionym wyrazem twarzy.
- Ty tak serio? - zapytała ironicznie nie ukrywając rozweselenia.
- Wsiadasz czy nie? - zauważyłem, że nasza rozmowa to ciągłe pytania. Normalne i retoryczne. Nie chciało mi się już dłużej na nią czekać.
          Podeszła bliżej i usiadła za mną. Chwyciła mnie w pasie, co szczerze powiedziawszy było miłym uczuciem. Nic więcej nie mówiąc ruszyliśmy. Czy było mi po drodze? Nie, ale i tak lepsze to, niż siedzenie w domu.

          Jakieś dziesięć minut podjechałem pod jej dom. Jak zwykle panowała tutaj cisza, porównywając do mojej dzielnicy. Nie było żywej duszy na dworze. Tylko jakiś pies, który niemiłosiernie wył.
- Dzięki - powiedziała, kiedy zeszła z motocyklu.
- Skąd masz ten drugi miecz? - zapytałem, chociaż wcale nie miałem tego w planach.
- Nie tylko z tobą mam dobre stosunki.
         I na tym nasza rozmowa się zakończyła. Mogłem wypytywać dalej, ale skoro od razu nie powiedziała, to znaczy, że już nie powie. Taki typ człowieka. Powiedzieliśmy sobie cześć i odjechałem. Jakąś godzinę później, kiedy wracałem ze sklepu napotkałem pijanego Yahiko. Mamrotał coś o tym, że zabije wszystkich. Mówił jaki świat jest niesprawiedliwy i co chwila się potykał. Był strasznie agresywny i sam o mało nie dostałem od niego w mordę. Zlitowałem się nad nim i nad ludźmi, którzy by obok niego przechodzili, i odprowadziłem go do domu.


- No tak. Sprawa z Shutatsu i Naori. Wiedzą, że to ty? - wybudził mnie z zamyśleń.
- Oni raczej tak, ale nie mają żadnych dowodów. Zresztą, jebać Uchih'ów. Napijmy się lepiej.
          Chwyciłem swoją whiskey i upiłem łyk, delektując się smakiem. Yahiko natomiast chwycił swoje kamikadze i jeden po drugim wypił, cztery pięćdziesiątki. Dziś nie miałem ochoty na upicie się do nieprzytomności. Ponownie spojrzałem na szatynkę. Zaskoczony stwierdziłem, że ona również na mnie patrzy. Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym dziewczyna upiła swoje piwo.
- To Matsuri. Ma 18 lat i podobnież jest łatwa - odezwał się nagle mój kumpel, a ja spojrzałem na niego unosząc jedną brew do góry. Informator. Wie prawie o każdym coś.
- Skąd wiesz, że na nią patrze?
- Bo ona patrzy na ciebie? - odpowiedział pytaniem na pytanie, nie ukrywając zażenowania.
  Fakt. Głupie pytanie.
- Coś więcej?
- Chce zostać modelką.  A, no i ma ładną koleżankę, którą to się zaopiekuje dzisiaj - powiedział wstając z krzesła.
      Poszliśmy razem w stronę dziewczyn i usiedliśmy przy nich. Po ich minach wnioskowałem, że są już nieźle wstawione i zadowolone. Będzie jeszcze łatwiej, przeszło mi przez myśl. Matsuri cały czas się na mnie patrzyła, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Jestem Matsuri, a to jest Yanae. Miło nam - przedstawiła się grzecznie.
- Gaara.
- Yahiko. Może napijemy się czegoś mocniejszego niż piwo? Spokojnie my postawimy - spojrzał się na mnie jednoznacznie. Najlepszy sposób żeby rozpalić kobietę? Upić ją, aż sama się będzie do ciebie kleiła. Yahiko aż nad to znał tą technikę.
- To co sugerujecie? - zapytała Yanae, obserwując cały czas Rudego.
- Kamikadze?
           Już widzę jak będą wyglądać jak to wypiją. Moim teraz największym problemem było skombinowanie zacisznego i mało zaludnionego miejsca. Toalety męskie odpadały, bo tam była pewnie każda kabina zajęta, właśnie przez takie przypadki. Na myśl mi przyszedł jedynie dom Yahiko, który był najbliżej pub'u.
- Cztery razy kamikadze, proszę - zamówił zaraz.
- Co takie ładne dziewczyny robią same tutaj? - zapytałem. Tak, Gaara, jesteś kiepskim podrywaczem... Masz szczęście, że laska jest napita, inaczej by cię zlała.
- Szukamy przystojnych facetów - odpowiedziała zaraz brunetka.
- To chyba ich znaleźliście, nie? - zażartował Yahiko.
- Nigdy wcześniej was tutaj nie widziałem, a dość często tu zaglądam.
- No niestety rzadko tu bywamy. Częściej chodzimy na mostek - rzekła Yanae.
        Dziewczyny z mostka... Pijaczki, narkomanki lub palaczki. Na handlarzy czy bojowe dziewczyny się nie nadawały. Stawiałem na to, że Matsuri była narkomanką. To by wyjaśniało, dlaczego jest tak strasznie szczupła.
- Cztery razy kamikadze - barman podał tacę nam z trunkiem.
- No to zdrowie! - krzyknął Yahiko.
       Wypiliśmy.
Mieszanie alkoholu. Najgłupsza rzecz, jeżeli chcesz się trzymać na imprezie. Najlepsza, jeżeli chcesz się nie drogo upić do zgonu. Gadaliśmy jakieś dobre dwadzieścia minut o mostku i ludziach, którzy teraz tam przesiadują. Dowiedziałem się, że ostatnio był tam nawet Sasuke Uchiha, na co Yahiko zaraz wulgarnie zareagował. Ponoć teraz przychodzą tam coraz młodsi. Jeden knypek ma jedynie 14 lat i już chce brać udział w walkach, ale jego o dwa lata starsza siostra zabrania mu.
- Dziewczyny a może pójdziemy do mnie. Kupimy jakiś tańszy alkohol i bliżej się zapoznamy? - od ich odpowiedzi zależało jak spędzimy dzisiejszą noc.
- Z chęcią - odpowiedziała Matsuri.
        Przegłosowane. Dzisiejsza noc miała być pełna wrażeń i uniesień.
Wstaliśmy i podążyliśmy w stronę wyjścia. Wśród ludzi zauważyłem czerwone włosy, a kiedy postać się odwróciła byłem pewny kto to był. Sora Naoto stała obok... Sakury? Tak. Stała obok Sakury i jeszcze jakiejś dziewczyny. Również mnie zobaczyła, a na jej twarzy od razu pojawił się cwaniacki uśmieszek. Miałem ochotę podejść do niej i pogadać, ale wtedy za rękę złapała mnie Matsuri i pociągnęła w swoją stronę.
        Nie zatrzymałem się przez co na nią wpadłem. Odsunąłem się i przeprosiłem, ale nadal byłem niebezpiecznie blisko. Brunetka spojrzała na mnie pociągająco i przyciągnęła jeszcze bliżej za koszulę. Zaraz po tym nasze usta się złączyły. Pocałunek był krótki. Kiedy się ode mnie oderwała, spojrzałem ukradkiem w miejsce gdzie powinna stać Sora, ale już jej tam nie było.
      Wyszliśmy z pub'u.


         Godzinę później każdy z nas był nieźle wstawiony. Siedzieliśmy w salonie na wielkiej skórzanej kanapie. W tle grał telewizor z jakimś kanałem przyrodniczym, na który w ogólnie nie zwracaliśmy uwagi. Po pomieszczeniu były porozrzucane papierki po cukierkach i chipsach jak i, butelki po piwach oraz wódce. Kończyliśmy właśnie drugą połóweczkę czystej, kiedy to poczułem wibrację w lewej kieszeni spodni. Przeprosiłem znajomych i udałem się do kuchni.
- Co chcesz? - przeszedłem do konkretów. Nie stać mnie było na czule powitanie ojca.
- Trochę szacunku gówniarzu - warknął, na co prawie nie zwróciłem uwagi. - Wyjeżdżam i mógłbyś się chociaż ze mną pożegnać.
        Miałem ochotę się zaśmiać, ale oszczędziłem sobie kolejnych wyzwisk kierowanych do mojej osoby
- Żegnam tatusiu - powiedziałem sarkastycznie i jak najbardziej kąśliwie, po czym prawie natychmiastowo się rozłączyłem nie słysząc odpowiedzi mojego ojca.
        Żeby komórka mi już nie przeszkadzała, odłożyłem ją na drewniany blat kuchenny i wróciłem do znajomych.
        Zauważyłem pustą butelkę na stole. Wypili beze mnie, co mnie średnio ucieszyło. Yahiko spojrzał na mnie jednoznacznie. Czas przejść do najlepszej części tej imprezy. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Rudy zaraz wstał i przeciągnął się.
- Yanae możesz ze mną na chwilkę? - zapytał z udawaną powagą.
     Dziewczyna skinęła głową i podążyła za chłopakiem.  Nie minęła minuta i już ich nie było, a drzwi zostały zamknięte. Usiadłem obok Matsuri i wziąłem pustą butelkę do ręki.
- Jak mogliście tak beze mnie się napić? - powiedziałem z pełnym żalem, patrząc dziewczynie w zaszklone oczy.
- Chyba nie będziesz się na mnie teraz gniewał, nie?
     Przysunęła się bliżej mnie i chwyciła butelkę, zgrabnie odkładając ją na stół. Następnie chwyciła mój policzek i zaczęła zjeżdżać niżej aż do koszulki. Zatrzymała się na chwile i znów wróciła do policzka. Położyłem swoją dłoń na jej. Jej ręka była połową mojej, a palce to jedynie skóra i kości.
     Przywarłem do jej ust. Z namiętnością i dziką wręcz zawziętością zaczęliśmy się całować. Dłońmi zacząłem błądzić po jej ciele, aż ulokowałem je na piersiach kobiety, które zacząłem masować. Materiał jednak za bardzo mi przeszkadzał. Oderwałem się od dziewczyny na chwile i natychmiastowo zdjąłem swoją koszulkę a zaraz zabrałem się za jej sukienkę, której zamek był już przez nią rozpięty. Natychmiastowo pociągnąłem za materiał do góry. Po chwili dziewczyna miała na sobie jedynie czarne koronkowe majtki, które jeszcze bardziej pobudzały moją wyobraźnię. Brunetka niemal rzuciła się na mnie, przewracając na plecy, ponownie zaczęła całować. Ja wróciłem do mojej przerwanej zabawy. Co jak co, ale cycki miała wręcz genialne. Bawiłem się nimi na przemian lekko je ugniatając czy delikatnie masując. Po jej cichych jękach, w przerwach pomiędzy całunkami, zrozumiałem, że jest zadowolona. Matsuri jednak nie była bierna. Jej ręce powędrowały do mojego rozporka. Po chwili nie miałem już spodni. Oderwaliśmy się od siebie, a ja pchnąłem dziewczynę, aby teraz to ona leżała na plecach.
- Zerżnij mnie - wyjęczała.
      Była rozpalona, oczy miała lekko przymknięte, a usta rozchylone. Jej ręce same wędrowały po jej ciele co chwila lekko przygniatała swoje piersi. Jednym ruchem zerwałem jej ostatnie ubranie i to samo zrobiłem ze swoimi. Nie czekając na nic wszedłem w nią brutalnie. Brunetka zapiszczała i wbiła swoje paznokcie w moje plecy, przebijając tym samym skórę. Nie za bardzo obchodziło mnie to czy ją boli czy nie. Kazała się zerżnąć to właśnie to robię. Czasem spełniam czyjeś prośby, ale tylko wtedy, kiedy mam z tego satysfakcję. Teraz miałem i to bardzo dużą. Poruszałem się w niej szybko, tym samym ściskając jej piersi. Dwie przyjemne rzeczy na raz.
       Matsuri jęczała coraz to głośniej. Niekiedy słychać było coś w podobie "ała" czy "mocniej". Jednak każde jej słowo było przerywane jękiem. Rozkosz połączona z bólem, to właśnie odczuwała, tego chciała. Ja jedynie na niej korzystałem. Korzystałem na głupiej, puszczalskiej dziewczynce, która nawet nie zdawała sobie sprawy jaką jest szmatą w moich oczach.
        Jej paznokcie ponownie wbiły się w moje łopatki, a ja poczułem ból i gorącą ciecz na plecach. Dziewczyna coraz głośniej dyszała tak samo jak ja. Jej jęki były coraz to donośniejsze, a klatka piersiowa poruszała się w zaskakującym tępię. Spojrzała na mnie wyzywająco z dzikością w oczach i odchyliła głowę do tyłu. Doszła. Ja w ostatnim momencie przed szczytowaniem wyszedłem z niej, spuszczając się na jej klatkę piersiową. Opadłem obok dziewczyny. Ta przekręciła głowę i pocałowała mnie. Była usatysfakcjonowana, dałem jej to czego chciała, czego pożądała - nieziemskiego orgazmu.
- Chcę więcej - wyjęczała mi, przygryzając płatek mojego ucha.
       Mnie nie trzeba było długo prosić. Zwłaszcza w tym stanie, kiedy liczyłem się tylko ja i zaspokojenie moich żądz. Nic innego.

[Konan]

- Do cholery, gdzie ja zostawiłem moje kluczyki?
            Przyszedł. Musiał przyjść, jego los od godziny był już przesądzony. Nie było ratunku, jedynie pogodzenie się z tym, co go czekało. Poczekałam, aż drzwi się zamknęły. Trzask! Klamka zapadła. Teraz jedynie dokończenie roboty.
- Ja je mam - odpowiedziałam, odwracając się na obrotowym, dużym fotelu w jego stronę. Był na tyle wielki, że kiedy stał obrócony w stronę okna, nie widać było, że ktoś na nim siedzi. Oparłam łokcie o kant biurka, a ręce ułożyłam na brodzie. Pogodnie uśmiechnęłam się do mężczyzny.
        Hiashi Hyuga był ojcem mojej gosposi - Hinaty oraz żoną Mianari. Na jego twarzy ze zdziwienia wyskoczyło jeszcze więcej zmarszczek. Miał czterdzieści lat i był biurokratą robiących w papierach z nieruchomościami mieszkańców Kioto. Działka wysoko postawiona, ale mimo to jego rodzina nie była bogata.
         Klan Hyuga niegdyś wysoko postawiony, dziś nic nie znaczący ludzie w mieście. Mogli równać się z Uchiha. Mieli podobne wpływy, dochody, majątek. Plotki mówią, że sprzedali się Deidarze. Prawda. Sprzedali się, ale nigdy nikt nie pytał dlaczego.
          Były czasy, kiedy to Hyuga przeważali znacznie nad Uchiha. Tamci, znani ze swojej dumy, nie mogli tego znieść i potajemnie atakowali swoich przeciwników. Hyuga nie byli żadną mafią. To zwykli prości ludzie, którzy potrafią posługiwać się jedynie gazem łzawiącym. Padali jak muchy, aż została ich garstka. Policja nie mogła nic poradzić. Szukali winnych, ale ich poszukiwania szły na marne. Uchiha są zbyt cwanym rodem, by dać się policji. Poza tym pieniądze zrobią wszystko. Przekupili kilku policjantów i mogli dalej bezkarnie wybijać ludzi.
           Hiashi w końcu nie mógł tego znieść. W tajemnicy przed innymi krewnymi poszedł do Deidary. Drugiego najpotężniejszego mafiozo w Kioto. Dobił z nim targu. Ludzie Douhito mieli ochraniać ród, który zmniejszył się o przynajmniej 40%. Jednak nic nie jest za darmo. Głowa klanu zaproponowała blondynowi przekręt z papierami, o które już od dawana się on starał. Zapłatą był akt własności ziemi na Syberii. Nie wiem do końca po co komu jest ziemia na takim pustkowiu, ale musi być dużo warta, skoro tyle  było o nią zachodu. Własnie w ten sposób Hiashi sprzedał się Deidarze i tym samym obronił swój klan.
          Mimo ustania napadów, Hyuga nigdy się nie odbudowali. Od czterech lat są zapomniani przez mieszkańców Kioto. Hiashi jest jedynym wysoko postawionym człowiekiem. Inni zarabiają na zmywakach, restauracjach czy jako nauczyciele. To jednak ledwie starcza na utrzymanie klanu i ich ostatniej wielkiej posiadłości.


- Kim jesteś? - wysyczał udając groźnego, ale nie do końca mu się to udało. Jego głos łamał się.
- Nie kojarzysz mnie? - uniosłam jedną brew do góry. - Przecież to u mnie robi twoja córka. Jestem Konan.
- Jeżeli coś zrobiłaś mojej...
- Jest cała, zdrowa i szczęśliwa. Teraz pewnie kocha się ze swoim Uzumakim. Nie patrz tak na mnie. Myślałeś, że twoja córka do końca życia będzie dziewicą? - zaśmiałam się i obserwowałam coraz bardziej zdenerwowaną twarz. Zacisnął rękę na uchwycie od swojej torby, a twarz była napięta do granic możliwości.
- Łap kluczyki - powiedziałam i rzuciłam je w stronę czterdziestolatka. Zręcznie je złapał i wsadził do kieszeni. Nadal stał w tym samym miejscu.
- Jak się tutaj dostałaś? - wycedził zdenerwowany. Gniew przejął kontrolę nad strachem. Uwielbiałam to. Gniew i nienawiść tak bardzo mocne uczucia, że potrafią doszczętnie zniszczyć jakiekolwiek inne. Ktoś kiedyś mówił, że miłość jest silniejsza, ale słowa te były gównie warte. Nienawiść od lat napędzała tę planetę. Wojny, bitwy, wieczna rywalizacja były na porządku dziennym, mimo głoszonej miłości do bliźniego oraz ogólnym pokoju. Kiedy ktoś nienawidził czegoś, nic nie mogło mu przeszkodzić w zrujnowaniu tego. Wiem to na własnym przykładzie.
- Twoje drzwi kiedy zostaną szeroko otworzone, zamykają się w przedziale dziesięciu sekund. W tym czasie zdążyłabym wejść tutaj dwa razy. Tak się złożyło, że za nim wychodziłeś z pracy, poszedłeś jeszcze do swojej sekretarki. Wtedy weszłam sobie tutaj na pełnym luzie. Wyjęłam kluczyki z twojej marynarki i ukryłam się w szafie - opowiedziałam wszystko, wzdychając z dezaprobatą na końcu.
      To wszystko było mega zabawne. Taki człowiek, w sumie niczemu niewinny... Chroniący swojej rodziny, sumiennie pracujący, a tu taka niemiła niespodzianka. Taki los i to za jakie grzechy? Za to, że ochronił rodzinę. Jeżeli Hiashi był religijny to teraz pewnie miał wielkie pretensje do Bogów. W sumie nie dziwiłam się mu. Też bym miała.
- Są tutaj kamery - zauważył.
- Tylko na korytarzu i w windzie. Jednak to jest tylko głupi komputer, który da się bardzo łatwo oszukać. Jest prąd, nie ma prądu. Działa, nie działa. Zanim energia zostanie przełączona na zapasową w budynku mija pięć sekund. W tym czasie zdążyłam prześlizgnąć się do twojego gabinetu, wychodząc z klatki schodowej
- Ktoś musiał wyłączyć prąd...
- Myślisz, że ja nie mam przyjaciół? - zapytałam ironicznie.
- Czego chcesz? - warknął unosząc głos.
- Twojej śmierci. Nie próbuj uciekać. Te drzwi przecież da otworzyć się tylko tym guzikiem obok mnie. Można jeszcze zadzwonić do sekretarki, ale z tą się przed chwilą mijałeś przy wyjściu. Kurczę, ale pech... - westchnęłam teatralnie.
- Będziesz siedzieć w więzieniu. Opłaca ci się to? - próbował brać mnie na logiczne myślenie. Może by mu się to udało, gdybym nie była zawodowcem.
- Za samobójstwo? Wątpię. Słyszałam, że masz ostatnio spore problemy z alkoholem oraz żoną. Nie układa ci się w życiu rodzinnym, a i w pracy nie najlepiej. Dużo roboty, mała płaca, kiepskie kontakty ze znajomymi i najgorsze... Pismo od Deidary. Czyżby Douhito nie mógł cię już chronić? Stwierdził, że nie ma już takiej potrzeby. Jednak była potrzeba. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu wyciągając spod lady broń z tłumikiem, uprzednio zakładając rękawiczki - Wszystko zawaliło ci się na głowę. Nie dajesz już rady psychicznie. Nie masz kolegi by komukolwiek o tym powiedzieć, żona cię nienawidzi, dziecko mało z tobą rozmawia. Najlepszym rozwiązaniem jest śmierć...
        Powiedziałam to niemal poetycko. Wzięłam broń do ręki i wstałam z miejsca. Podeszłam do niego z boku.
- Nie próbuj się bronić. Nie zapominaj, że jestem zawodowcem i wyjdę z tej sytuacji tak czy inaczej czysto. Jeżeli mi utrudnisz zadanie, ucierpi na tym twoja Hinatka oraz Hanabi - powiedziałam szorstko, przystawiając mu lufę do skroni.
- Odciski palców - mruknął.
- Heh. Nie martw się o to. Teraz, przy takim rozwoju kryminologi zdobycie odcisków placów czyjejś osoby i przyklejenie ich do czego innego to pestka - wytłumaczyłam ciepło - Jakieś życzenia?
- Idź do diabła, dziwko - syknął.
           Bam! Upadł. Wystarczyła dosłownie chwila, aby upłynęło z niego życie. Podłoga zalała się szkarłatem, ale szybko cofnęłam się do tyłu, by ciecz nie pobrudziła mi butów. Opuściłam pistolet i wyjęłam z folii, którą trzymałam w kieszeni, naklejkę z odcinkiem palca wskazującego zamordowanego człowieka. Starannie nakleiłam go na spust, tak aby wszystko było wiarygodne. Krew coraz bardziej się rozlewała brudząc tym samym pistolet.
             Podeszłam do biurka i wyjęłam na wierzch guzik otwierający drzwi. Teraz chyba najtrudniejsza część. Miałam tylko jedną szansę na wydostanie się nie zauważona. Wzięłam swój drugi pistolet do ręki, dewastując nim przyrząd. Teraz drzwi były na zawsze otwarte. Wyjęłam komórkę i wybrałam numer do Yahiko.
- Wyłącz - powiedziałam i rozłączyłam się.
              Pięć sekund to naprawdę dużo czasu. Wystarczyło na wyjście i przebiegnięcie sprintem do klatki schodowej gdzie nie było kamer. Szybko zeszłam na dół zastając tam już rudego. Wyszliśmy razem z budynku wyjściem ewakuacyjnym i podążyliśmy w stronę naszych domów. Póki co szliśmy w tą samą stronę.
             Zaczęliśmy rozmawiać. Tematem było dzisiejsze morderstwo, które było pierwszym tak poważnym w mojej karierze. Oczywiście wiadome było, że policja będzie podejrzewać zabójstwo, ale jeżeli nie będzie miała żadnych potencjalnych podejrzanych, sprawdzi się teoria o samobójstwie. Później przeszliśmy na temat wczorajszych dokonań Gaary i Yahiko.
- Yanae, tak? - zapytałam, cwaniacko się uśmiechając.
              Szczerze powiedziawszy burzyło się we mnie, że to jakaś blondyna z nim spała, a nie ja. Wolał pierwsza lepsza dziwkę, której nie znał. Miałam ochotę znaleźć ją i poderżnąć gardło. Już wyobrażałam sobie jak sączy się z niej krew i patrzy na mnie zaskoczonym i ubolewającym spojrzeniem. A ja bym tylko stała nad nią z pokerową miną, patrząc jak się wykrwawia. Taki piękny widok, ahh...
- Ta - mruknął. - Mała, głupia dziwka z mostka. Ale ładna i z dużymi cyckami. W sam raz na raz - zacytował, zapalając fajkę. Poczęstował i mnie, ale jakoś nie miałam ochoty. Nie to, że nie lubiłam, ale... Nie. Doszliśmy do skrzyżowania, kiedy to nagle stanął.
- Muszę jeszcze dziś iść do Deidary. Także nara. - pożegnał się i skręcił w prawo, kiedy ja szłam prosto.
            Głupia Konan. On ma cię w dupie. Zostaw go i znajdź sobie jakiegoś innego.


[Deidara]

             Smakowałem swojego brandy przeglądając różne papiery. Niektóre dotyczyły nieruchomości w Kioto, które nie dawno zdobyłem inne to akta moich pracowników. Najważniejszy dokument leżał natomiast schowany w sejfie, który również był ukryty. Nie, nie był ona za jednym z moich obrazów, które wisiały na ścianie. Nie by też w podłodze pod dywanem, ani w żadnej z szafek. Był bardzo dobrze ukryty i pilnowany.
             Spojrzałem na pięćdziesięcioletni zegarek, który stał pod ścianą. Był bogato ozdobiony. Wart przynajmniej jakieś dziesięć tysięcy dolarów. Jego wskazówki były złote, a tarcza wykonana z platyny. Obudowa była z drzewa z lasów równikowych, ozdobiona różnymi drzeworytami oraz złotem. Wskazywał on godzinę jedenastą po południu. Dzień się już kończył, a mi zostało jeszcze tyle pracy. Musiałem obszukać różne nieruchomości w Kioto, które były coś warte, a należały do zwykłych prostych ludzi. Po za tym musiałem powoli szukać pracowników na Syberię. Rozpoczęcie prac zbliżało się coraz to większymi krokami. Zostało mi nie całe pół roku, a wbrew pozorom to strasznie mało czasu.
           Przeczesałem swoje długie blond włosy. Kiedyś chciałem je ściąć, ale Tayuya odwiodła mnie od tego pomysłu. Przekonywała mnie jaki to jestem przystojny i jak to strasznie jej się teraz podobam. Gadała, że jestem inny niż inni faceci i to we mnie kocha. Poddałem się jej prośbą i włosy zostawiłem w spokoju.
           Sięgnąłem po długopis z zamiarem podpisania umowy, którą wcześniej pięć razy sprawdziłem, lecz przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę - mruknąłem na tyle głośno, by przybysz mógł usłyszeć. Nie za bardzo widziało mi się teraz kogokolwiek przyjmować, dlatego niechętnie schowałam papiery do teczki.
            Zza drzwiami stał mój wspólnik z dwójką ludzi. Kobietą i mężczyzną. Oby dwóch znałem i domyślałem się w jakiej sprawie do mnie przychodzą.
- Sasori naprawdę nie musiałeś przyprowadzać tutaj Tayuyi. Myślę, że dałaby radę tu trafić - zaśmiałem się, wstając zza biurka i podchodząc do szafki ze szkłem i alkoholami. Wziąłem dwie szklanki oraz koniak, po czym postawiłem je na ladzie obok kanapy i kolejnego skórzanego fotela. Zabrałem również swoją, już pustą szklankę i wszystkie napełniłem do połowy trunkiem.
- Wiem, wiem. Miałem jednak do obgadania pewną sprawę z Yahiko - wytłumaczył. Po chwili już go nie było, a dwójka podeszła do kanapy siadając na niej.
- Częstujcie się - zaproponowałem, biorąc swój alkohol do ręki. - Także może najpierw ty Tayuya - zaproponowałem swojej dziewczynie.
              Ta uśmiechnęła się lekko i upiła łyk koniaku. Jej uśmiech był zniewalający. Niewinny i szczery, ale za to jaki mylący. Nikt by nie przypuszczał, że taka słodka, niewinna dziewczyna, może być taką silną i przebiegłą kobietą.
- Mam raczej przykre wiadomości. Sora najprawdopodobniej ma jakiś układ z Sasuke. Ostatnio spotkała się z nim na mostku. Podarował jej miecz - ucięła, patrząc jak zareaguje.
               Cóż, przykre było to, że siostra mojej ukochanej zaczynała zadawać się z moimi wrogami. Mimo wszystko jeżeli będzie mi za bardzo zagrażać będę musiał się jej pozbyć, bez względu na Tayuyę. Relacje pomiędzy nimi były śmieszne. Sora nienawidziła Tay, za to, że zabiła ich ojca, a matkę posadziła w więzieniu. Nie wiedziała jednak jaka była do końca prawda. Czerwonowłosa wiele razy mi opowiadała co tak naprawdę tam się działo.
             Ich rodzina nie wyrabiała już wtedy, kiedy Tayuya była mała. Ojciec chlał przez całe dnie, a matka harowała na dwóch zmianach w restauracji. Kiedy urodziło się drugie dziecko rodzina była na skraju. Jakoś ciągnęli przez te trzy lata, ale do czasu... Głowa rodziny była coraz bardziej agresywna. Bił Tayuyę, a czasem nawet i malutką Sorę. Później na kolejne trzy lata panował spokój. Ojciec przestał pić, udawali bardzo zgraną rodzinkę. Młodsza siostra myślała, że ma najcudowniejszą rodzinę na świecie. Pewnego dnia gdy Tay przyszła wcześniej ze szkoły usłyszała jak jej rodzice "rozmawiają" w kuchni. Mówili o tym, że nie dadzą rady z dwójką dzieci. Matkę zwolniono z roboty i żyli jedynie z lichego zasiłku. Usłyszała jak mówią o sprzedaży lub zabiciu dziecka. Z ust matki wychodziły słowa, które były nie do uwierzenia. Własna rodzicielka chciała sprzedać swoje najmłodsze dziecko, ponieważ uważała, że jest ono bezwartościowe.
              Czerwonowłosa wpadła w szał. Weszła do kuchni i nawrzeszczała na swoich rodziców. Ojciec nie mógł tego znieść i zaczął okładać swoje własne dziecko pięściami. Tayuya w obronie własnej chwyciła nóż i dźgnęła nim ojca. Nie chciała go zabić, walczyła o siebie. Ostrze przebiło aortę zaraz nad sercem. Trzymała rękojeść, aż jej rodzic upadł. Patrzyła jak wypluwa krew, jak próbuje trzęsącą się ręką wyjąć nóż ze swojego ciała. Widziała w jego oczach nienawiść do córki. Krew ubrudziła prawie całą twarz ojca.
             Sora uradowana weszła do kuchni. Upuściła swój worek na buty na podłogę. Rozdziawiła swoje małe usteczka. Zobaczyła jak mała zaciska pięść, jak spina wszystkie mięśnie. Dla Sory ojciec był Bogiem. Nie pamiętała czasów, kiedy czasem ją uderzył w furii gniewu, czy kiedy pił i jedynie wysługiwał się rodziną. Kochała go najmocniej na świecie. Dziewczynka rzuciła się z pięściami na poobijaną już siostrę. Tayuya niechcący zadrasnęła nożem Sorę, rozcinając jej skórę na biodrze. Mała wrzasnęła. Zabrała swój worek na buty i wybiegła z domu.
             Moja ukochana patrzyła na puste oczy jej rodziciela. Na krew, która brudziła jej kolana i ręce. Spojrzała na matkę, która stała jakby przybita do lady z pokerową twarzą.
- Myślałam, że chociaż ty jesteś coś warta - warknęła.
            Tayuya wstała i podeszła z nożem do swojej matki. Resztkami sił powstrzymała się od zabicia jej. Znienawidziła ją. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła na policję opowiadając każdy szczegół, patrząc kobiecie w oczy. Kilkanaście minut później widziała jak jej matka zostaje skuta w kajdanki i wyprowadzana z mieszkania. Ona natomiast została oczyszczona z jakikolwiek zarzutów, ponieważ była to obrona własna.
     
- Chyba nie jest na tyle głupia, by zawrzeć ugodę pomiędzy Uchihami. Coś jeszcze?
- Wiem jedynie, że poznała jakiegoś nowego chłopaka. Bodajże Gaare, ale... - Przerwało jej zakrztuszenie się Yahiko,który zaraz przeprosił. - Ale nie jestem pewna - dokończyła.
- Czyli na razie nic ciekawego - skomentowałem. - Muszę cię teraz przeprosić, ale mam ważną sprawę do załatwienia z Yahiko - starłem się powiedzieć to jak najgrzeczniej.
           Dziewczyna dopiła do końca swój trunek i wyszła. Dolałem do szklanek alkoholu i na stół wyłożyłem kopertę w której znajdowała się zapłata.
- Dowiedziałeś się czegoś jeszcze, oprócz tamtych informacji? - zapytałem z ciekawością.
- Tak. Mianowicie Madara dał zlecenie zabójstwa Hiashiego w ukryciu przed jego klanem. Oczywiście Hiashi najprawdopodobniej nie żyje. Kiedy tutaj szedłem jego samochód nadal stał pod biurem, a przecież jest ono od dwóch godzin nie czynne - opowiedział i upił drinka.
            Starałem się przeanalizować wszystkie zebrane informacje degustując się przy tym zimnym alkoholem. Póki co nic większego nie przychodziło mi na myśl. Co ci Uchiha kombinują? Co chwila zadawałem sobie to pytanie w myślach. Jednak nie było żadnej odpowiedzi.
             Ciekawiło mnie też, skąd rudy to wszystko wie. Miał mnóstwo informacji, które były naprawdę bardzo przydatne. Niestety o to nie mogłem zapytać. Tajemnica zawodowa. Podsunąłem chłopakowi kopertę pod nos. Ten przeliczył zaraz w niej pieniądze. Wszystko się zgadzało, więc wsadził ją do kieszeni kurtki. Podniosłem swój alkoholowy napój do góry i krzyknąłem:
- Zdrowie!
             Stuknęliśmy się szklankami na znak udanego interesu.


[Sora]

- Błagam nie rób tego. Ja mam dziesięcioletnie dziecko - skamlała kobieta.
              Była na klęczkach. Jej kolana dotykały zimnego betonu. Stałyśmy tylko we dwie. Jedyne co nas oświetlało to delikatny blask latarni, która oddalona była o sto metrów. Zapędziłam ją w ślepą uliczkę, aby nikt nam nie przeszkodził.
               Torba z jej zakupami była rozsypana. Zauważyłam w niej serki dla dziecka, kredki, ryż i ryby. Zwykła kobieta, ale komuś musiała zawadzić. Inaczej teraz nie klęczała by przede mną i nie roniła nic nie wartych łez. Głupie babsko. Skomlała co chwilę kłoniąc się w moją stronę. Składała ręce jak do pacierza. Jej twarz była mokra od płaczu. Co chwila pociągała nosem. Z ramienia sączyła się krew, która pięknie błyszczała. Ciekła po jej ręce aż do łokcia. Stamtąd skapywała na ziemię coraz bardziej poszerzając już i tak dużą kałużę. Ten kolor był piękny. Burgund wskazywał na to, że przecięłam większość żył w jej ręce.
                Stałam tak i delektowałam się jej żałosnym widokiem. Litość? Żal? Nie... Byłam dziś w złym humorze i jedynie morderstwo z zimną krwią wchodziło w rachubę. Widziałam jak ktoś mnie obserwuje. Kobieta podobna do mojej siostry. Byłam cholernie zła. Nienawidziłam jej więc żądza krwi i zemsty uderzyły mi do głowy. Nie obchodziło mnie to, ze znęcam się nad kobietą, która nic mi nie zrobiła. Tak bardzo napawałam się jej widokiem.
- Błagam! Zlituj się! -krzyknęła.
                 Nienawidziłam jak ktoś krzyczy. Podeszłam do niej bliżej i strzeliłam jej mocno w policzek. Suka upadła na bok, łapiąc się za szczypiącą twarz. Nie miała prawa mnie o nic błagać. Nie miała prawa o niczym ze mną dyskutować. Byłam jej Aniołem Śmierci. Należał mi się szacunek, którego mi nie ukazywała. Tylko jeszcze bardziej mnie wkurzyła. Zrobiła poważne błędy w życiu, które doprowadziły ją do mnie. Tak. To ona przyszła do mnie, nie ja do niej. Nigdy jej nie szukałam, nie wiedziałam kim jest. Znałam tylko jej imię.
                 Mianari Hyuga.
Złapałam ją za jej długie ciemne włosy i poniosłam do góry. Kobieta stłumiła jęk i bardzo dobrze dla niej. Stała teraz na nogach, a z jej jasnych tęczówek popłynęła nowa fala łez. Szybko wyjęłam z pochwy tanto i zadałam pchnięcie w wątrobę. Kobieta zachłysnęła się i upadła. Nie, nie zabiłam jej. Zadałam jedynie porządny ból. Krew bardzo szybko rozlała się po betonie. W końcu taką miałam nadzieję, uderzając w wątrobę. Patrzyłam jak próbuje łapać oddech, jak dławi się powietrzem, jak nawet tlen jest przeciwko niej, a ciało odmawia posłuszeństwa. Musiała teraz nienawidzić świata. Zadawać sobie milion pytań. Życie przelatywało jej przed oczami, by nagle skupić się tylko na mnie. Kucnęłam nad nią. Nasłuchiwałam jej ochrypłego oddechu. Życiodajna cieć pobrudziła jej jasne ubranie. Odgarnęłam włosy z jej szyi i przyłożyłam do nich tanto. Próbowała coś mówić, ale tylko bardziej pogarszała swoją i tak już kiepską sytuację.
                Czekałam, aż kobieta będzie na granicy przejścia do zaświatów. I kiedy wzięła głęboki wdech oznaczający końcówkę jej cierpień, rozcięłam skórę na jej gardle. Krew prysnęła, brudząc moją twarz. Klatka opadła, a oczy zostały pozbawione iskierki życia. Patrzyły ślepo przed siebie, kiedy jeszcze przed chwilą widziały tylko mnie.
                Umarła.
Wyjęłam z kieszeni spodenek swoją chusteczkę i wytarłam się nią, zaraz po tym wyczyściłam broń i schowałam ją do pochwy. Wstałam. Po raz ostatni spojrzałam na zwłoki kobiety. Ruszyłam w stronę domu. Byłam wyczerpana. Moja psychika wariowała.


________________________

Ten rozdział uważam za najlepszy i najdłuższy.
Podzielacie moje zdanie, czy jednak były lepsze już?
Co ja bym tu chciała powiedzieć?

Pomagała mi trochę przy tym rozdziale Kira.
Taaaaak. Ona lubi takie rzeczy.

Ogólnie ferie mi się kończą.
Muszę wracać do szkoły i zajebiście się wziąć za naukę i ogólnie za siebie.
Tak pisze testy gimbazjalne, które w sumie nie są jakoś strasznie ważne, ale i tak się boję, że wyjdę na kompletnego debila. Bo debilem już jestem xD

Ostatnio byłam sobie na siłowni.
I stwierdzam, ze będe tam chodzić.
Biorę się za siebie.
Na wakacje muszę wyglądać zaaaaaajebiście.
Trzymajcie za mnie kciuki.

Ogólnie wzięłam się za poprawianie rozdziałów.
Niektóre ulegną troszkę większym modyfikacją, ale nie będzie to miało wpływu na fabułę, którą już znacie.
Jedynie chciałam wam powiedzieć, że to co się działo w prologu jest z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
Wrrr to chyba tyle.

Pozdrawiam wszystkich ciepło ;)
I jak chcecie możecie pisać do mnie na gg. xD
Baaaajo.

27 komentarzy:

  1. Eheheheheh no ba! że lubie takie rzeczy <3
    Rozdział zajebisty, taki och ach i wgl najlepszy jak na razie.
    Muzyka też niezła.
    Wgl cały hentaiec był the best, bo w końcu ktoś pomagał B|
    Więc, jak ktoś chce jakieś zboczenia to niech wali do mnie XD z chęcią pomogę z hentaiem i nie tylko xD
    Miałam dużo spoilerów, a i tak mnie zaskoczyło, bardzo dobrze <3
    ogólnie jest super, no i Tayuya <3
    Ech, u ciebie same niedomówienia, zabójstwa, sadyzm, wiesz co lubi Kira B| Czekam na nowy rozdzialik, powodzenia w pisaniu i oby się tak działo zajebiście jak teraz XD
    Kira pozdrawia, pis joł, weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czekała na ten rozdział, tak czekała, a taki beznadziejny komentarz dała. xD
      Przy hentaiu pomogłas tylko trochę. Sama nie wiedziałaś jak się wchodzi xDDDDDDDD
      No troche tych spojlerów ci dałam za dużo, ale i tak cię zaskoczyłam Ha! xD
      joł joł

      Usuń
    2. hahahha <3 ja wiedziałam! tylko wolno pisałam, bo zjebany fon XD Wchodzi się zawsze brutalnie, bez pierdzielenia od razu przechodzimy do pierdolenia xD wiem o tym downie, poza tym ja Ci już na gaud mówiłam co sądzę XD

      Usuń
  2. Dobra. Moja pierwsza myśl po rozdziale: ja pierdolę.
    Może nie jest jakaś strasznie rozbudowana i kreatywna, ale no kurde... ja pierdolę.
    Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu (jeśli takie jest?). Szczena mi opadła. To może po kolei?
    Gaara popija whiskey i rozmyśla o przeszłości. Straszny ten ojciec, rodzeństwo to już całkiem - biedny Gaara, aż się chce go przytulić (hm, jak tylko mnie nie zaatakuje).
    Wyrywają laski, ojej. Yahiko jak widać zawsze chętny do pomocy, szczególnie że musi odreagować. Podobała mi się scena z Sorą i Gaarą, przejażdżka motorem. "Chwyciła mnie w pasie, co szczerze powiedziawszy było miłym uczuciem." ♥
    Potem złapali swój wzrok *_*
    Chlanie, pieprzenie, palenie, morderstwa. To na porządku dziennym, oczywiście. Hentai rzeczywiście wulgarny, ale w końcu o to chodziło, nie?
    Bosze, Konan jest mistrzowska! Siedzi w tym fotelu, uśmiecha się przebiegle i bez wahania zabija. No ale kurde, Yahiko, ona cię kocha a ty tutaj napierdalasz jakie to tamta miała cycki. Nawet jak ją poczęstujesz fajką to tego nie naprawisz. ;_;
    A Deidara i Tayuya... no nie mam słów ♥ Jednak w tym popierdolonym świecie gdzieś znajdzie się miłość. I co za historia z rodziną Sory i Tay. Cholera, gdyby młodsza wiedziała o co chodzi... Ale to i tak strasznie fajne, że Tayuya tak ufa Deidarze i opowiedziała mu o czymś tak osobistym. :>
    No i cholera, przekręty, jak nie wiem już kto z kim, Uchihy, Hyuga, Syberia.. Właśnie, co z tą Syberią? :o
    Oczekiwanie na następny rozdział będzie mordęgą, wiesz? :c
    Ostatnia scena... naprawdę rozdział brutalny, a Sora jeszcze bardziej podniosła poprzeczkę. Popierdoleni są. I to wszystko. Ale strasznie mi się podoba. :3
    Życzę więc przetrwania w tym cholerstwie zwanym szkołą, dobrych ocen i duuużo punktów z egzaminu (sobie też tego życzę :x). Ach i żebyś wytrwała też na tej siłowni!
    Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja pierwsza myśl bo zobaczeniu twojego komentarza: Kocham cię, dziewczyno. Chyba nikt mi się jeszcze aż tak na tym blogu nie rozpisał. Jestes teraz tutaj namberł łan w komentowaniu.
      Ano Gaara jest poszkodowany, ale sam też nie jest niewinny. No hentai miał wyjść wulgarny, chociaż zastanawiałam się czy na pewno taki umieszczać, no ale... W końcu taki blog, taka tematyka. Kto chce to czyta, kto nie to nie.
      Ano włąsnie tak ma być, że Sora nie zna całej prawdy. Ech jakie to życie musi być okrutne xD.
      Syberia. Koło tego będzie się jeszcze dużo działo.
      Co do ostatniej sceny jakoś nie oddałam tego co chciałam. Tylko nie wiem gdzie i co mi nie pasuje xd.
      Spokojnie następny rozdział pojawi się za jakieś trzy tygodnie.
      Dzięki ;*

      Usuń
  3. Mam ferie i umierałam wieczorem z nudów, dawno nie zaglądałam na blogspota. Nie żałuję, że trafiłam na tą opowieść!

    Wygląd bloga już mnie zaciekawił i weszłam w zakładkę postacie. Jak tylko dowiedziałam się, że chodzi o mafie, motocykle i zabijanie od razu zabrałm się za czytanie!
    To jest genialne!
    Świetnie pokazuje co pieniądze robią z ludźmi. Strasznie podoba mi się Konan i Gaara w tym opowiadaniu :) Nadałaś im wspaniałe charaktery. Każda z tych osób ma inną historię, inną fuchę.
    A ten rodział był taki brutalny *o* I scena erotyczna... przyznam, że pobudziła moją wyobraźnię xd
    Zaczynam znowu czytać opowiadania bo stęskniłam się za tym :D
    Czekam na kolejny rodział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boe kto tu zawitał xD Myślałam, że po zakończeniu umarłaś na blogsferze, a tu takie zaskoczenie.

      Wiesz wygląd bloga to akurat zasługa Sasame, która w stu procentach spełniła moje oczekiwania :) Tak mafia, morderstwa, zabijanie huehuehue.
      Mówisz, że Gaara i Konan najbardziej przypadli ci do gustu? Ja na razie nie mam ulubionego bohatera xD
      Enma wraca? łohohoho, a wracaj xd
      To do następnego xd

      Usuń
  4. Hej ho!
    Jeszcze raz pomyślisz, że na bank cię oleję to zrobię ci jesień średniowiecza Neko-chan!
    ( Spokojnie nie zjem cię ♥ )
    A teraz blog. Jedziem z tym misiem.
    Pierwsze wrażenie : BOMBA!
    Allah Akbar!
    Zakochałam się!
    Jest trochu niespójności, ale to nawet nie rzuca się tak w oczy.
    Gdy zobaczyłam długość piszczałam jak mała dziewczynka, i to jest drugi raz kiedy mi się to zdarzyło.
    Uwieeeelbiaaaaam!
    Stuprocentowa zgodność z erementiss.
    Przepraszam za wulgaryzmy ale po tym stwierdziłam sama do siebie " O kurwa...."
    Postacie są wyraziste, nic nie jest oklepane, ani zbytnio wywalone w kosmos, ale " o kurwa".
    Alkohol, morderstwa, papierosy i ciemny świat...mmm...aż mam dreszcze!
    Wiesz co? NIENAWIDZĘ CIĘ.
    Dopiero co zaczęłam oszczędzać moje paznokcie i nie obgryzać ich w oczekiwaniu na rozdział a tu...BUM! TY.
    Cały misterny plan w pizduuu....
    I teraz jeszcze będzie hejt. Że Minami niewychowana, chamska, niedojrzała...
    Umrzyj ty kobieto, ale najpierw skończ to opowiadanie!
    Kocham,kocham,kocham!
    Awww!
    Ale się rozpisałam...
    Czekam na kolejną część i gdybyś mogła, informuj mnie na bieżąco na którymś z moich blogów, lub na gg : 49108883
    Pozdrawiam!
    Minami Yume

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O panie jaki piękny długi komentarz ^^ i jaki fajny.
      Także witaj Minami, serdecznie zapraszam w moje skromne progi. Może herbatki? Ciastka? Milkę Caramel <3333?
      Ech do rzeczy.
      Bardzo cieszę się, że ci się podobało i, że się zakochałaś ^^ Ogólnie zanim założyłam tego bloga spodziewałam się, że będzie mało czytelników, bo przecież każdy woli SasuSaku ( so close )
      O kurwa mówisz? xD Spokojnie możesz bluźnić. Ja jestem za bardzo uzależniona od wulgaryzmów niestety.
      Bloga dokończę na pewno, bo na niego mam wene jak nigdy xD
      Oczywiście, ze będę powiadamiać ;3
      Papapa ;)

      Usuń
  5. O, Neko - chan wróciła :3.
    Bardzo fajny rozdział, chociaż seksu w nim tyle, co kot napłakał ._. Myślałam, że Yahiko opiszesz xD. No, ale mniejsza o seksy. Hiashi... Skurwiel, ale szkoda mi go strasznie. Konan się popisała, pokazała swoje umiejętności. I Sora... Cóż, takie życie mordercy, może zapomni :/. NO I... DEIUŚ!!! :* W końcu się pojawił, nawet nie wiesz, jakie moje szczęście :D. Szkoda mi też Tayuyi - siostra jej nienawidzi za to, że ta ocaliła jej życie ;/. Współczuję.
    Czekam na kolejny rozdział <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. A co miała nie wracać? No proszę cię. To, ze przez miesiąc nic nie robiła, to jeszcze nic nie znaczy. xD
    Ejj ejj ej było trochę seksu no. Nie mogli się wszyscy seksić xD
    Dei Dei <3 Spokojnie spokojnie będzie go coraz to więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytanie twojego bloga wplynie mi na psychikę, twoja jest pewnie zszargana ;)
    Ogółem rozdział genialny, chociaż dla mnie za dużo śmierci i innych takich. wzruszyla mnie historia tayuyi i Sory z dzieciństwa. Miejsce zwane mostkiem, ciekawe skąd wzięłas te nazwę.;)
    A i seksu było mało. No i to tyle.
    pozdrawiam i zobaczenia do :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat mojej psychiki nie powinien byc poruszany, ponieważ zszargana to za lekkie słowo na nią xD
      Oj tam oj tam. Neko lubi śmierć xD
      A mostek huehuehuehuehue xDD
      Będzie więcej seksu tak to xd

      Usuń
  8. Dziękuje za to że zareklamowałaś swojego bloga:) Oczywiście zaglądam na blogi które pojawiają się w zakładce spam:)

    Więc może już zacznę od skomentowania rozdzialu... co do blędów wytykać nie będę sama je popełniam.
    Długość rozdziału jest jak najbardziej jak dla mnie odpowiednia lubię czutać długie opowiadania.
    Akcja opowiadania zapowiada się ciekawie pierwszy raz czytam opowiadanie o takiej tematycie jak twoja:)
    więc życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że jesteś ;)
      Oj no niestety błędy są, ale staram się.
      Cóż to chyba pierwszy tak długi rozdział u mnie.
      Dziękuję ;)

      Usuń
    2. U mnie też są błędy więc wiem jak to jest i też się staram ich mniej popelniać Mam nadzieje ze będzie mnie informować o nowych notkach :)

      Usuń
  9. Yes, yes, yes!
    To zdecydowanie mój ulubiony rozdział B|
    Ma w sobie to cos i pozwala nam zauwazyc więcej szczegolow, bo gdybys rozbila to na polowy, najprosciej w swiecie wylecialoby mi to z glowy. Zaraz wchodze na hale i wszystko ci powiem, wiec bedziesz miec komentarz w wersji live xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też jest to ulubiony rozdział xD
      Oj tam oj tam. No oke xD

      Usuń
  10. Nie będę się rozpisywać, bo mi się nie chce. xD A co, czasem można napisać krótki komentarz.
    Brutalny i erotyczny, zdecydowanie te dwa określenia idealnie pasują do rozdziału.
    Wódka, seks, zabijanie. Cóż, jak się nigdzie nie dostanę, to tak skończę.xD
    Nie lubie Matsuri ani w anime, ani tutaj. Dziwka jedna. Ja pierdole. xd No i ogólnie Gaara mógłby się ustatkować, a nie pieprzyć się z taką szmatą.
    Błędy były, ale nie chce mi sie ich wytykac. Kiedys to zrobie moze. Jak już będziesz miała z 90 lat
    xd
    Podobało się, chociaż rozdział mógłby być jeszcze troszeczkę dłuższy. :P
    No, ale zdecydowanie najlepszy z wszystkich notek, które tu się już pojawiły.
    Dobra, idę do lekcji.
    Ech
    Pa
    Do treningu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak idzie pisanie nowego rozdzialu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=649182408479815&set=a.499922080072516.1073741828.490720024326055&type=1&theater&notif_t=like
      Tutaj jest dokładnie wszystko napisane. Poza tym na blogu znajduje się na blogu notka walentynkowa w podstronie ONE SHOT.

      Usuń
  12. Rozdział wspaniały! I ten boski Hentai, poproszę o więcej takich scen. Bardzo podoba mi się że piszesz z perspektywy z kilku osób, naprawde cię za to podziwiam. Gaara jaki agresywny w łóżku jest, ciekawi mnie jak ta dziewczyna się z tego pozbiera.
    Mogłabyś powiadomić mnie o nowym rozdziale?
    Pozdrowienia i weny życzę!
    Nari Miroki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Oj na tym blogu będzie dużo hentaiów XD Gaara <33333
      Oczywiście.
      Również pozdrawiam.
      ;)

      Usuń
  13. Jak idzie pisanie, Neko? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy dobrych wiatrach xD, rozdział powinien pojawić się dzisiaj nocą xD

      Usuń