- Czy te dwie sprawy mają ze sobą coś wspólnego?
- Jest za wcześnie, aby Policja mogła poprawnie odpowiedzieć na to pytanie.
Dochodzenie trwa, a uczestniczą w nim naprawdę wykwalifikowani funkcjonariusze
z Wydziału Zabójstw oraz psychologowie policyjni.
- Więc jest to zabójstwo?
- Tego nie powiedziałem. W takich sytuacja jak ta, potrzebni są policjanci z tej kadry jak i inny.
- Tego nie powiedziałem. W takich sytuacja jak ta, potrzebni są policjanci z tej kadry jak i inny.
- Jakie Policja ma zdanie na temat pokrewieństwa dwóch zamordowanych osób?
Było to małżeństwo z dawniej możnego rogu Hyuga.
- Zacznijmy od tego, że nie jesteśmy pewni, czy to morderstwo. Rzeczywiście
podejrzane jest to, że obydwie osoby były ze sobą związane więzią małżeńską.
Policja bierze wszystko pod uwagę, a teraz muszę państwa przeprosić. Obowiązki
wzywają.
- Mówił dla was Uzumaki Naruto, Starszy Aspirant z Wydziału Zabójstw oraz
Kiba Inuzuka.
Siedziałam w kuchni,
jeszcze w piżamie, jedząc musli z jogurtem porzeczkowym, oraz słuchając w tym
czasie radia. Tak myślałam, że dziś rano już będzie głośno o zwłokach
znalezionych w ślepym zaułku alejki Nikishawa. Jednakże nawet nie pomyślałam,
że mogą trąbić o dwóch ciałach, a już kompletnie nie przyszłoby mi na myśl, że
osoby te to małżeństwo. Sprawa stała się bardziej skomplikowana, niż miała na
początku, z mojego założenia, być. Po głowie chodziły mi myśli, że Uchiha
wszystko sobie zaplanowali. Jeżeli rzeczywiście tak było, dałam się wykorzystać
jak głupia małolata na imprezie, co jedynie podburzało mój gniew.
Wyłączyłam radio, nie
mogąc dalej słuchać o zawodach w sumo. Sport ten był dla mnie bardziej
skretyniały, niż książki S.Meyer. Zawsze zastanawiałam się, czy ci otyli
panowie czują się dobrze w swoich ciałach. Przecież gdyby mieli przed czymś
uciekać, upadli by po dziesięciu metrach. Chociaż w ich wypadku zaczęliby się
turlać, a taka kula mogłaby uzyskać całkiem niezłą prędkość. Ponoć kolejne już
zawody wygrał mieszkaniec Kioto - Choji Akimichi z wagą 180kg. Naprawdę sumo
nie powinno nazywać się sportem.
Odstawiłam brudny talerz
do zlewu, który o dziwo był pusty. Wczoraj wzięłam się za sprzątanie, chociaż
obstawiałam, że już dziś wieczorem będzie burdel.
Dwa zabójstwa w jeden dzień. Małżeństwo. Państwo Hyuga. Kobietę zlecił mi
Sasuke Uchiha w zamian za solidne wykonanie tanto. Kto zlecił zabicie Hiashiego
i dlaczego? Nie obawiam się, że policja mnie znajdzie, ponieważ nie zostawiłam
żadnych dowodów. Powinni myśleć, że kobietę zabił jakiś menel, który zadał jej
ranę ciętą nożem, aby zabrać jej zakupy w których miała jedzenie. Nóż oraz
tanto nie różniło się prawie niczym. Znaczy się, rany niczym się nie różniły.
Ten sam krój, jedynie sztylet był ostrzejszy. Policja nie miała prawa zawitać u
mnie w domu.
Ale co z jej mężem? Dlaczego został zamordowany? I jak? Bo nie wierzyłam w
to, że popełnił samobójstwo. To by było zbyt nie logiczne. Wszystko wskazywało
na to, że Uchiha zaplanowali śmierć tych osób w tym samym dniu.
Puk! Puk! Puk!
Kto o tej porze, mógł do mnie zawitać? Oczywiście odpowiedź sama nasuwała
się w myślach, a kiedy otworzyłam drzwi, okazało się, że była ona prawidłowa.
Muskularny chłopak,
wyższy ode mnie o pół głowy z bujną czerwoną czupryną, która aż prosiła się o
zabieg kosmetyczny z udziałem nożyczek. Obojętny wzrok turkusowych tęczówek,
połyskujący w świetle lampy, kolczyk w brwi oraz suche, zaciśnięte usta.
Chłopak wparował do mojego mieszkania w swoich ubłoconych glanach. Spojrzałam
kątem oka nad jego bark, aby ujrzeć co dzieje się na dworze.
Pogoda jak w lasach tropikalnych, z wyjątkiem temperatury. Cholernie zimno
jak na połowę października i deszczowo. Chociaż zawsze można było tłumaczyć
temperaturę, wczesną godziną. Na zegarkach dziesięć minut temu wybiła ósma.
Sobota. Dzień wolny od szkoły, ale nie od życia. A bardzo przydałby się
taki jeden dzień. Dzień zupełnego zapomnienia, utonięcia w ciepłej kołdrze
delektując się kawą oraz słowami pisanymi w książce “Aleja samobójców”, która
cały czas czekała cierpliwie na dotyk moich rąk w szafce nocnej. To była jedyna
polskiego autora, którą posiadałam.
- Zdejmij buty. Sprzątałam - oznajmiłam, kiedy Gaara wszedł do środka
brudząc podłogę, tym samym wybudzając mnie z zamyśleń o treści wolnego czasu.
- Ja tylko na chwilę - mruknął, a ja odczułam nieprzyjemną atmosferę oraz
chłód jego głosu prawie że na własnej skórze.
- To po co wszedłeś? - również stałam się nieprzyjemna i zatrzymałam się
przy zamykaniu drzwi zostawiając je w połowie otwarte. Kiedy jednak zauważyłam,
że chłopak przymierza się do rozwiązywania glanów, zamknęłam je. Stanęłam obok
niego, a kiedy je zdjął udałam się do kuchni, zapraszając go gestem ręki.
Kulturalnie czy niekulturalnie, to nie miało znaczenia. W domu od jego
przyjścia jakby pociemniało. Wszystko zapowiadało niemiłą rozmowę, która mnie
czekała. Nawet Yume, która przed chwilą łasiła się obok moich nóg, teraz z
podkulonym ogonem zwiała do salonu, zostawiając nas samych.
Wstawiłam wodę na herbatę i odważyłam się spojrzeć na chłopaka. Jego
mina sprawiała, ze wydawał się starszy przynajmniej o trzy lata.
- To ty ją zabiłaś, prawda? - zapytał oschle.
- Przyszedłeś tutaj, aby stwierdzić fakt?
- Nie. Przyszedłem tutaj, aby dowiedzieć się po czyjej stronie jesteś -
warknął pokazując co tak naprawdę czuł. Był wkurwiony i pewnie resztkami sił
powstrzymywał się od uderzenia mnie. Tylko ja nadal nie rozumiałam prawdziwego
powodu jego wizyty.
- Możesz jaśniej - odpowiedziałam spokojnie zalewając szklanki wodą do
których wcześniej wsypałam zielonej herbaty.
- Pracujesz z Uchiha, tak?
- Nie.
- To dlaczego…
- Wykonałam tylko dla nich zlecenie. Nie pracuje z nimi, więcej powinno cię
nie obchodzić - syknęłam podenerwowana. Nie miał prawa o nic się mnie
wypytywać. Był dla mnie obcą osobą, której kompletnie nie byłoby mi żal, gdyby
przyszło mi ją zabić.
- Powinnaś wiedzieć, że Uchiha planują masakrę Hyuga. Przyczyniłaś się do
tego.
- Moje nazwisko brzmi Naoto, czyli ich masakra mnie nie dotyczy -
zaakcentowałam ostatnie słowa. Wisiał mi los tego klanu. Świat by nie zginął
razem z nimi. Dlatego też nie rozumiałam poruszenia Gaary, który właśnie
zażenowany usiadł na krześle.
- Pamiętasz Konan?
- Tak.
- Ona dostała zlecenie zabicia męża zamordowanej przez ciebie kobiety.
Madara powiedział jej, że to sprawa osobista, jednak to gówno prawda. Chodzi o
wojnę gangów w Kioto. Po jednej stronie jest Uchiha, a po drugiej Deidara
Douhito - tłumaczył, a jego wywód mnie zaciekawił. Zajęłam miejsce na przeciwko
niego, przedtem podając mu herbatę.
- Co ma do tego Hyuga? - zapytałam, dmuchając w gorącą ciecz.
- Hiashi, czyli ten którego zabiła Konan, zrobił przekręt dla Deidary. Od
tej pory Uchiha zaczęli wykańczać jego klan, jednak Douhito wynajął im ochronę,
którą zdjął dokładnie miesiąc temu.
- Nadal nie wiem dlaczego miałoby mnie to obchodzić.
- Pomóż nam unicestwić Uchiha - palnął prosto z mostu, a ja zastanawiałam
się nad poziomem jego debilizmu. Sadziłam, że bardziej zna się na rzeczy i wie
jak postępować w świecie przestępców. Żaden bardziej wykwalifikowany zabójca
czy tropiciel, nigdy by nie mówił otwarcie o swoich zamiarach. Tym bardziej,
kiedy wiedział, że z Sasuke łączyła mnie umowa.
Spokojnie upił łyk herbaty, którą mu przygotowałam i czekał na moją
reakcję. Z obojętną miną patrzył się, aż postanowię cokolwiek powiedzieć. Cóż
zamurowała mnie jego, wręcz dziecinna postawa.
- Jesteś idiotą - skwitowałam, tylko na to było mnie zresztą stać.
- Nie sądzę.
Westchnęłam. Pewnie bym się sarkastycznie zaśmiała, ale jego mina była zbyt
poważna. Chyba pierwszy raz go takiego widziałam.
- Wiesz, że ta propozycja może zafundować ci śmierć? - zapytałam sarkastycznie.
- Myślę, że jednak mi jej nie zafunduje. Pomyśl z kim ci się bardziej
opłaca trzymać. Uchiha spadają na dno, teraz Douhito zyskuje przewagę.
- Po ich zapłacie i ostatnich wydarzeniach jakoś nie widać, aby zamierzali
zejść ze sceny - stwierdziłam, a chłopak jedynie westchnął.
- Coś źle się orientujesz. Prześledź dokładnie wszystko co się działo przez
ostatnie pół roku w Kioto. Spadają powoli, jednak mają szansę się odbić, a my
im to uniemożliwimy. Jeżeli zgodzisz się na ten układ, zadzwoń.
Wstał od stołu, zostawiając niedopitą herbatę. Chyba mu nie smakowała,
ewentualnie się śpieszy, albo nie chce mnie widzieć. Zresztą to nie jest
istotne. Podążyłam za nim do przedpokoju i opierając się o ścianę patrzyłam jak
męczy się z zakładaniem ciężkich butów.
- Jeżeli się zgodzę. Co z tego będę miała? - zapytałam zaciekawiona.
- Będzie nas czwórka. Najlepsi w swojej robocie, nieznani w przestępczym
świecie, młodzi z układami. Każdy miał na pieńku z Uchiha’mi.
- Ja nie - wtrąciłam, biorąc Yume na ręce, która zaczęła słodko mruczeć.
- Nie mów hop. Uchiha to cwele - otworzył sobie drzwi, ale zanim je zamknął
jeszcze się odwrócił - Jeszcze się o tym przekonasz, a ja wtedy powiem: A nie
mówiłem?. - na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek, po czym wyszedł.
Trzask. Przekręciłam zamek, aby czuć się bezpieczniej. Taki nawyk. Wróciłam
do kuchni i usiadłam na tym samym miejscu co przedtem. Spojrzałam w miejsce
gdzie jeszcze przed chwilą siedział chłopak.
Nie znałam go. Pojawił się w moim życiu nagle i zadomowił na dłużej. O ile
okres trzech tygodni można nazwać dłuższym. Nie była to pierwsza osoba, która
zjawiła się znikąd. Był nią również Hidan, pojawił się tak samo niespodziewanie
jak i zniknął. Ale czy historia się powtórzy? Szczerze powiedziawszy miałam
nadzieję, że nie.
Chciałabym się nie przywiązywać. Żyć tak jak żyłam. Samotnie, no, tylko tym
razem z kotem i nie odczuwać ponownego bólu po utracie kogoś. Mimo wszystko
jestem strasznie uczuciową osobą, która ukrywa to przed światem. Boję się
nagłego porzucenia, samotności dlatego wolę sama do niej iść. Przynajmniej nic
mnie nie zaskoczy. Nie wbije mi noża w plecy w najmniej odpowiednim momencie.
Więc Gaaro. Jak to było z tobą? Zamierzałeś dać mnie do swojej, hmm,
“drużyny”, a potem zostawić. Może chciałeś doświadczyć czegoś nowego? Jedynie
mnie poznać, aby później łatwo unicestwić. Nie ukrywałeś jednak nigdy swoich
uczuć. Kiedy miałeś zamiar się śmiać robiłeś to, kiedy atmosfera była napięta,
dało się wyczuć. Ale co, jeżeli to jest twoja sztuczka, przecież każdy używa
innej broni. Gaaro Sabaku…
Kim ty tak naprawdę jesteś? Czego chcesz?
[Konan]
Siedziałam na łóżku
wpatrując się w żałosny obraz płaczącej, młodej kobiety. Spoczywała na skraju materaca,
skulona, niemiłosiernie łkając. Rozpacz niemal zabierała jej dech w piersiach i
czasem myślałam, że zaraz będę miała w pokoju trupa. Kaszlała na
zmianę pociągając nosem. Trzęsła się jak paralityk lub jak człowiek porażony
prądem, a ja patrzyłam kiedy spadnie z łóżka. Znałam ją już długo. Z pozoru
nieśmiała dziewczynka, ale kiedy się ją bliżej pozna, całkiem miła, a nawet
twarda kobitka. Przypominała teraz małe, żałosne dziecko, które nie potrafi
sobie poradzić w życiu. Które potrzebuje rodziców.
Ale ich już nie ma.
Umarli.
Kiedy zadzwoniła do mnie wcześnie rano, wiedziałam jaki będzie temat
rozmowy. Usłyszałam od niej jedynie policyjną wersję, która była zupełnie
daleka od prawdy. Jednak było coś co mnie zaskoczyło i w pewnym sensie
zszokowało na tyle, że obudziło się we mnie współczucie. Próbowałam je odrzucić
od siebie, ale co ja bym zrobiła gdybym jednej nocy straciła obydwóch rodziców?
Została sama z siostrą, a na karku siedział mi potężny klan, który jedynie
ostrzy na mnie pazury. Może ja bym sobie poradziła, ale ona… Ta cicha, dobra
dla ludzi dziewczyna? Nie sądzę.
Złapałaby mnie za ramię
chęć mordu, a ja poddałabym się jej. Ona zabrałaby mi łzy, ale zamiast nich
przelewałabym co innego - krew. Użalanie się nad losem, rozpacz, depresja? Może
na początku, ale nie na długo. Tylko jedno pozostałoby ze mną już do końca -
ból. On zawsze zostaje. Jest wiernym przyjacielem człowieka, tylko trzeba umieć
się z nim dogadać. Można zarzucić mu rujnowanie życia, pogarszanie go, ale nie
zdradę czy odejście. Niczym pies, zostaje aż do twojego ostatniego oddechu.
Dlatego nie szukałabym
pocieszenia. Strata czasu, bo gdzie znajdziesz kogoś kto się szczerze przejmie
twoim losem. Każdy ma problemy. Większe, mniejsze. To nie jest ważne. Ważne, że
są, a to daje ludziom usprawiedliwienie w ich zapomnieniu dla innych. Znaczy
tylko tak myślą, ale to kiepska wymówka.
Jedyny sposób to zemsta.
Ona oczyszcza. Wtedy dowodzisz swojej lojalności zamordowanym osobom. Nie każdy
to rozumie, ale taka jest prawda. Kiedy już poderżniesz gardło ostatniej osobie
odpowiedzialnej za tą zbrodnię, możesz się napawać tym widokiem i chociaż na
chwile zapomnieć o pustce w sercu.
Ból, rozpacz,
cierpienie.
Ból, rozpacz, paranoja.
Ból, nienawiść,
paranoja.
Zemsta.
Ona nie pojmowała tego,
albo nie chciała pojąć. Skurczyła się w sobie do granic możliwości, chcąc być
niewidzialna, ale zarazem krzycząc o pomoc. A ja patrząc na nią, zastanawiałam
się nad jej cholernie beznadziejnym losem. Nawet nigdy nie dowie się prawdy.
Będzie żyć w kłamstwie u boku mordercy.
Ale czy to była moja
wina?
To nie ja chciałam ich śmierci. Ja byłam jedynie narzędziem wykonawczym,
który mógł służyć jako dowód w sprawie. To nie moja wina. Przykro mi.
- Konan - mruknęła zapłakana, ledwo łapiąc oddech. Ciągle siedziała skulona
z podciągniętymi kolanami.
- Tak? - zapytałam starając się włożyć w to jak najwięcej współczucia.
- Naruto powiedział, że to morderstwo - przerwała łapiąc oddech. - Komisarz
się z nim nie zgadza, ale on jest tego pewny. Rozumiesz? Zabili ich! -
krzyknęła zanosząc się jeszcze większym płaczem i zarazem upadając na podłogę.
Cierpienie.
Niech lepiej Uzumaki trzyma gębę na kłódkę, bo będzie kolejny trup, pomyślałam w pierwszej
chwili.
- Może jednak komisarz ma rację, nie powinnaś…
-Nie! Nie, nie, nie! Oni nigdy, nie! Ich zamordowali! Zabili! Ale,
dlaczego?! Nie zasłużyli! Nie! To nie prawda… - krzyczała tracąc siły i dech w
piersiach. Ponownie zaniosła się kaszlem, łapiąc się za klatkę piersiową.
Zaczęła się jeszcze gorzej trząść, a kiedy przestała się dusić, jej ręce
mocniej chwyciły włosy. Niemal je sobie wyrywała, co chwila zaciskając w mocnym
uścisku.
Paranoja.
- Nienawidzę ich. Powinni zginąć - zawahała się i spojrzała na mnie -
Konan, ja chce ich śmierci - mruknęła cichutko, jakby jej słowa były
najcięższym grzechem. - Odebrali mi wszystko, zasługują na karę. Na tą
najcięższą.
Mimo, że nie powiedziała
tego dosłownie. Używała wszelkich omówień, to wiedziałam co miała na myśli.
Zemsta.
To o to jej chodziło. Nieważne jak dobrą była osobą. Każdy, ale to każdy ma
swoją ciemną stronę, tylko trzeba umieć ją przełamać. Śmierć rodziców - jej
cienka granica do grzesznej osobowości Hinaty. Choćby używała przeróżnych
peryfraz, sarkazmu czy czegokolwiek, to i tak nie uciszy już swojego drugiego
ja. Raz przebudzone, nigdy nie zaśnie. Można jedynie starać się je zaspokoić,
ale na uśpienie nie ma co liczyć. Tym bardziej na destrukcję.
Bajki bardzo dobrze charakteryzują człowieka. Na jednym ramieniu siedzi
twój aniołek, a na drugim diabołek. Każdy ci coś szepcze. Podsuwa pomysły, a ty
sam wybierasz co chcesz. Tylko czasem jedno krzyczy głośniej. Wcześniej
zagłuszane, teraz się wybija. Ma swoje pięć minut, które chce wykorzystać jak
najlepiej. Diabołek Hinaty właśnie to zrozumiał. I krzyczał jej do ucha swe
myśli, dając silne argumenty.
Hyuga go słuchała. A ja mogłam być świadkiem tej niesamowitej przemiany.
- Hinata, - odezwałam się przerywając męczącą cisze w pokoju - może dzisiaj
wrócisz do domu. Zostaniesz trochę z Uzumakim. Potrzebny jest ci taki dzień
wytchnienia. Ba! Nawet nie dzień. Zrób sobie przynajmniej tydzień wolnego -
rzekłam wstając z łóżka.
Szarooka spojrzała na mnie z wymalowaną nadzieją, ale i zmieszaniem na twarzy. Pieniądze, bała się, że nie dostanie wypłaty za dni wolnego. Jaka ona jest już przewidywalna. Chociaż to chyba ja potrafię rozpoznać w człowieku jego potrzeby.
Szarooka spojrzała na mnie z wymalowaną nadzieją, ale i zmieszaniem na twarzy. Pieniądze, bała się, że nie dostanie wypłaty za dni wolnego. Jaka ona jest już przewidywalna. Chociaż to chyba ja potrafię rozpoznać w człowieku jego potrzeby.
- Dam radę…
- To jest nakaz. Spokojnie dostaniesz oczywiście wypłatę tak jakbyś
pracowała, już ja to załatwię - uśmiechnęłam się do niej, kiedy ją mijałam
kierując się w stronę szafy.
- Jesteś naprawdę dobrą osobą, Konan. Naprawdę nie wiem jak ci dziękować - powiedziała szczęśliwie przez łzy. Zaraz podeszła do mnie i objęła mnie w żelaznym uścisku, który miał być podziękowaniem za moją “hojność”. Odwzajemniłam jej gest, aby poczuła się lepiej.
- Jesteś naprawdę dobrą osobą, Konan. Naprawdę nie wiem jak ci dziękować - powiedziała szczęśliwie przez łzy. Zaraz podeszła do mnie i objęła mnie w żelaznym uścisku, który miał być podziękowaniem za moją “hojność”. Odwzajemniłam jej gest, aby poczuła się lepiej.
- Jeszcze raz ci dziękuję - mruknęła nieśmiało, kiedy stała już przy
wyjściu z pokoju. Skinęłam jej głową wyginając usta w uśmiechu.
Kiedy zostałam sama,
zaczęłam szperać po mojej szafie. Przecież nie będę cały dzień chodzić w
granatowej koszuli nocnej, która była zbyt wyzywająca, a przynajmniej tak
mówiła moja matka.
Spojrzałam na górną półkę - swetry. Dziś było zimno i deszczowo, więc
mogłabym się skusić na cieplutka wełnę. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich wzorach,
zatrzymując się na granatowo-czarnym, bawełnianym swetrze. Wyciągnęłam go spod
turkusowego ubranka i położyłam na toaletce, która stała obok. Teraz dół.
Spodnie czy sukienka? Spodnie, będzie cieplej i wygodniej. Jeansy czy legginsy?
Trudny wybór, ale po chwili zastanowienia sięgnęłam po czarny legginsy ze skórą
po bokach. Z dolnych szafek wybrałam brązową koronkową bieliznę i ruszyłam do
swojej prywatnej toalety.
Biorąc aromatyczną kąpiel w wręcz gorącej wodzie z dodatkiem olejku
jaśminowego, rozmyślałam nad sensem śmierci ojca jak i matki Hinaty. Czy to aby
na pewno była sprawa osobista Madary? Czy jednak dalej jego klan ciągnął
masakrę klanu Hyuga? Odpowiedź sama nasuwała się na myśl, jednak doświadczenie
życiowe podpowiadało, aby bez dowodów nie brać żadnej teorii pod uwagę.
Było mi żal dziewczyny. Została sama z młodszą siostrą. Bez większych
pieniędzy, z mnóstwem obowiązków: studia, praca, opieka. Zastanawiałam się co
ja bym zrobiła na jej miejscu. Już po chwili przeszła mi przez głowę pewna myśl,
na która Hinata nigdy by się nie odważyła - oddać siostrę do sierocińca. Mimo
że to okrutne, to miałaby chociaż jeden problem z głowy. Mogłaby poukładać
swoje życie, pobrać się z Uzumakim i wtedy postarać się o odebranie
Hanabi z Domu Dziecka. To byłby według mnie najrozsądniejszy wybór, ale nawet
nie odważyłabym się go zaproponować Hyudze. Zmieszałaby mnie z błotem za takie
myślenie.
Dalsze rozważanie nad Hinatą przerwał mi sms. Wyciągnęłam telefon w
kierunku telefonu, uprzednio wycierając ją o ręcznik. Wzięłam swojego Samsunga
z rodziny Galaxy i odblokowałam go, aby móc przeczytać wiadomość.
Dzisiaj o 20 u Yahiko. Zrobimy małą libację i przy okazji obgadamy kilka
spraw.
Napisał do mnie nie kto inny jak Gaara. To zawsze on ogłaszał spotkania.
Był jakby naszym liderem, chociaż na dobrą sprawę grupka składała się z trzech
osób. Czasem był jeszcze Nagato, ale on wolał nie mieszać się w świat
przestępczy, chociaż pomagając nam i tak to robił. Nagato był kuzynem Naruto,
więc często miał przydatne informacje z policji, które udało mu się wyciągnąć
od blondyna. Mimo to nie chciał nigdy znać naszych planów, ani przyłączać się
do “przedsięwzięć”
[Gaara]
Zmuszony przez brak
pieniędzy w portfelu i głód, musiałem wrócić do domu z wycieczki motocyklowej
po mieście. Teraz gdy nie było ojca, czułem się o wiele swobodniej i lepiej.
Rodzeństwo nie starało się mnie kontrolować, chociaż starszy im kazał. Już na
początku Kankuro powiedział abym robił co chciał, byleby ojciec się nie
dowiedział. Przystałem na ten układ i doszedłem do wniosku, że mój rodziciel
mógłby już nie wracać. Pewnie z jego przyjazdem znowu dostanie mi się po
mordzie za wagary lub roztrwanianie jego ciężko zarobionych pieniędzy, ale póki
co go nie było.
Zdjąłem buty w
przedpokoju aby nie zabrudzić całego mieszkania błotem. Rzuciłem na wieszak
swoją ramoneskę, a w kącie położyłem kask, który o dziwo dziś założyłem.
Podążyłem do kuchni, skąd dochodziła melodia.
- Cześć - mruknąłem niedbale zastając moje rodzeństwo przy posiłku.
- Hej - odpowiedziała mi jedynie Temari, a braciszek nawet nie zwrócił na
mnie uwagi. Jak miło.
Otworzyłem lodówkę, aby zabić czymś głód. Wyjąłem sałatkę z kurczakiem, która wczoraj przyrządziła siostra. Nałożyłem sobie na talerz i przysiadłem się do stołu.
Otworzyłem lodówkę, aby zabić czymś głód. Wyjąłem sałatkę z kurczakiem, która wczoraj przyrządziła siostra. Nałożyłem sobie na talerz i przysiadłem się do stołu.
- Gaara byłeś wczoraj w szkole? Pytam tylko…
- Na dwóch pierwszych - mruknąłem. Jak zwykle chciała na siłę utrzymywać ze
mną kontakt, porozmawiać. Niestety ja nie byłem Kankuro. Nie obchodziły mnie
jej sprawy, a ja nie miałem ochoty spowiadać się ze swoich. Jednak aby nie być
niegrzecznym, odpowiedziałem na zadane jej pytanie.
- Shikamaru przychodzi dzisiaj? - tym razem odezwał się mój brat. Teraz on
chciał mi pokazać jakim to jest dobrym, kochanym braciszkiem. Żałosne.
- Tak, ale wychodzimy.
- Gdzie?
- Do Wiarudopatii - i w tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka. Mimo,
ze nie interesowały mnie sprawy mojej siostry, to jednak na jej życiu i zdrowiu
już bardziej mi zależało. Temari nie była osobą, która pasowała do Wiarudo.
Takie dziewczyny jak ona mogły bardzo łatwo zostać wykorzystane, zgwałcone,
upite czy nawet i pobite. Tym bardziej, że miała zamiar tam iść z Shikamaru -
najlepszym absolwentem XXI Liceum w Kioto oraz największym leniem. Takiej pary
jak oni, nie ścierpiała by publika.
- Tam nie pójdziesz - dopowiedziałem twardo, a dwie pary oczu natychmiast
skierowały się w moją stronę. Już ja znałem ich myśli, a szczególnie szatyna. Wielki
obrońca się znalazł, mogłem się założyć, że dokładnie to zdanie teraz sobie
wypowiadał.
- A to niby dlaczego? Czy ja ci zakazuje chodzenia gdziekolwiek? - oburzyła
się blondynka kończąc swój posiłek.
- Wybierzcie sobie inny klub, pub czy restauracje. Tam mam cię nie widzieć
- chłodno skwitowałem jej aprobaty.
- Pójdę gdzie będę chciała - prychnęła robiąc nadąsaną minę.
- Owszem, ale bez brania pod uwagę Wairudopatii - mruknąłem. Ta wymiana
zdań coraz bardziej mnie męczyła, czy ona nie mogła po prostu przyznać mi
racji. Przecież dobrze wiedziała, że jak się uprę, to już koniec. Przecież to
ja mam zawsze rację w tym domu, tak? To ja jestem ten dumny. Skoro już tak
mówią, to niech dalej utrzymują tę wersję, bo szczerze powiedziawszy już mi ona
przypasowała.
- Nie będziesz…
- Będę! -warknąłem groźnie zatrzymując na niej wzrok. Ta jak to miała w
zwyczaju, spuściła głowę, aby na mnie nie patrzeć. Uległa. Nie pójdzie. Wyszło
na moje. I po co było tyle zamieszania o to, no po co?
- Mógłbyś trochę grzeczniej odzywać się do niej - syknął mój brat, klon
tatusia.
- Mógłbyś się nie wtrącać - odparłem, przerzucając swoje piorunujące
spojrzenie na niego.
- Ktoś musi cię upomnieć gówniarzu - rzekł, a ja miałem straszna ochotę mu
przywalić.
- Widzę, że sporo się nauczyłeś od tatusia - zauważyłem z sarkastycznym
uśmiechem, który wręcz skopiowałem z Sory.
- Przynajmniej ja wiem jak się zachowywać, nie to co ty - prychnął.
- Twoje uwagi są gówno warte - sarknąłem wstając od stołu zabierając brudne
naczynie. Usłyszałem jak krzesła gwałtownie upada na ziemię. Po chwili wyższy
ode mnie brunet stał przede mną z groźną miną. Miałem ochotę się zaśmiać mu
prosto w twarz, ale powstrzymałem sie do niewinnego uśmiechu, przekrzywiając
głowę na bok.
- Odsuń się - rzekłem.
- Posłuchaj mam gdzieś co ze sobą robisz i na jakie dno spadłeś, ale nie
będziesz się odnosił w ten sposób do starszych, tym bardziej, że to twoja
siostra - warknął.
- Powtórzę. Twoje uwagi są gówno warte - zironizowałem, chcąc go wyminąć.
Ten jednak chwycił mnie za koszulę przyciągając mocno. W efekcie po talerzu
zostały fragmenty szkła leżące na podłodze, a sam zacisnąłem pięści.
- Pierdolony gówniarzu, wynoś się jak najszybciej z tego domu! -krzyknął.
- Kankuro! - zareagowała Temari, bojąc się dalszego rozwoju sytuacji.
- Nie zrobię ci tej przyjemności - wysyczałem chwytając go za gardło w
efekcie czego puścił moją koszulkę. Ponieważ nie miałem zamiaru sprzątać
potłuczonego naczynia, udałem się do swojego pokoju. Wychodząc z pomieszczenia
słyszałem jeszcze westchnięcie Temari, które było za pewne przejawem ulgi.
Położyłem się na zaścielonym łóżku i zamyślony wpatrywałem się w sufit.
Czasem zastanawiałem się jak to jest mieć normalną rodzinę, być przykładnym
uczniem, zdać z wyróżnieniem, dostać dobrze płatną pracę jako adwokat, mieć żonę,
dom dzieci. I jeszcze bardziej wtedy nasuwało mi się pytanie, czy ja
kiedykolwiek będę mieć żonę i dzieci. Czy zginę w jakiejś potyczce. Sam jeszcze
do końca nie wiedziałem jak chcę żyć. Póki co podobał mi się beztroski stan,
ale to też kiedyś minie.
Poczułem wibrację w kieszeni. Wyjąłem z niej telefon.
Na czym dokładniej ma polegać nasz układ?
Sora
Jak na nią bardzo szybko
się zastanowiła. Starczyło jej zaledwie osiem godzin. Pierwsze co zrobiłem to
zapisałem sobie jej numer w kontaktach. Możliwe oczywiście było, że wysłała mi
smsa z pojedynczej karty, ale komu by się chciało bawić w takie rzeczy.
Jeżeli chcesz wiedzieć więcej zapraszam dziś na spotkanie.
Odpisałem. Długo nie musiałem czekać na odpowiedź.
Gdzie i o której?
Czyli naprawdę jest zainteresowana. Może nawet już weszła w ten interes,
tylko chciała dowiedzieć się szczegółów. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Połowa
sukcesu za nami.
Przyjadę po ciebie przed 20.
OK.
Do umówionej godziny
zostało jeszcze trochę czasu. Wyciągnąłem z szafki słuchawki. Założyłem je oraz
załączyłem z telefonem, a w muzyce odnalazłem jedną z piosenek Verdum.
Słuchając mocnych brzmień, zamknąłem oczy. Relaks.
[Sora]
Może jestem
przewrażliwiona i za bardzo podejrzliwa, ale przez cały mój bieg wydawało mi
się, że ktoś mnie obserwuje. Dobiegając do domu pięć razy obejrzałam się za
siebie, aby przekonać się, że nikogo za mną nie ma. Wchodząc do domu
natychmiastowo zamknęłam drzwi na trzy spusty. Zmęczona, nie miałam siły, żeby
się rozebrać, więc opierając się plecami o ścianę, zjechałam po niej. Siedząc
starałam się wyregulować oddech co w pierwszych chwilach nie szło mi za dobrze.
Przebiegałam pięć kilometrów naprawdę szybkim tempem, co dostatecznie mnie
wykończyło.
Zaraz obok mnie zjawiła
się Yume, co chwila ocierając się o mnie. Niezgrabnie próbowała wejść na moje
uda, aż w końcu jej się to udało. Siedziałam tak jeszcze chwila głaszcząc jej
milutką w dotyku sierść. Kiedy już wystarczająco odpoczęłam, zdjęłam ją z
siebie i zabrałam się za rozwiązywanie swoich czarnych nike do biegania.
Kierując się w stronę
swojego pokoju zahaczyłam o kuchnię, zerkając na miskę kota, która na szczęście
była prawie pełna. Pchnęłam drzwi od pokoju i po chwili leżałam już na łóżku z
twarzą utopioną w poduszkach. Mimo że byłam już na swoim, bezpiecznym terenie
nadal odczuwałam dyskomfort. Uczucie szpiegowania mnie nie odpuszczało, a
jedynie dawało się cały czas we znaki. Nie miałam jednak siły, aby się
podnieść. Chciałam chociaż chwilę odpocząć.
Zerknęłam na zegarek.
Wskazówki wskazywały 19:05. Najwyższy czas się ruszyć i wziąć prysznic.
Przecież nie mogłam iść na to całe spotkanie śmierdząca. To by było ohydne.
Zabrałam z szafki czarne spodnie, zieloną bluzkę i czystą bieliznę, po czym
ruszyłam do łazienki.
Kąpiel zajęła mi
dwadzieścia prawie pół godziny. Wyszłam ubrana, a teraz jedyne co by się
przydało to makijaż. Oczywiście w moim mniemaniu makijaż oznaczał jedynie
kreski, nic innego. Zanim jednak zabrałam się do pracy zajrzałam do kuchni, aby
napić się soku. Po biegu strasznie mnie suszyło, co nie było przyjemnym
uczuciem. Nagle usłyszałam na dworze jakby strzał z broni. Lekko przerażona i
zdziwiona podeszłam do okna, aby rozejrzeć się po okolicy. Nic dziwnego nie
zauważyłam. Jedynie sąsiada, który również wyglądam przez okno. Czyli nic mi
się nie przesłyszało.
Przynajmniej tak mi się
wtedy wydawało. Gdybym jednak znała przyszłość, pewnie wybiegłabym na dwór, aby
bliżej przyjrzeć się sytuacji. Bo już za kilka dni miałam się dowiedzieć, że
obok mojego domu kręciła się znienawidzona przeze mnie osoba, która została
postrzelona w ramię i porwana. Niestety jasnowidzem nie byłam.
Wchodząc do swojego
pokoju usłyszałam pukanie do drzwi. Automatycznie zerknęłam na zegarek. Za
dziesięć dwudziesta. Westchnęłam i poszłam otworzyć Gaarze, który przecież miał
po mnie przyjechać.
- Idziemy? - zapytał już
nieco milszym tonem od naszej ostatniej, porannej rozmowy.
- Daj mi chwilkę jeszcze
- mruknęłam i zaraz zniknęłam zostawiając go samego. Raczej wiedział gdzie była
kuchnia, więc zawsze mógł się tam udać.
Wyjęłam z półki
eye-liner i usiadłam na przeciwko lustra.
- Naprawdę musisz się
malować - niespodziewanie usłyszałam jego głos. Na szczęście nie maznęłam się.
Na jego szczęście.
- Muszę. Nie
przeszkadzaj - powiedziałam, kiedy skończyłam malować jedno oko. Zerknęłam na
chłopka, który usiadł na łóżku.
- Długo jeszcze? -
narzekał.
Zbyłam jego marudzenie. Skończyłam się malować i schowałam artykuł na swoje
miejsce. Spojrzałam na Gaare, który leżał sobie jak gdyby nigdy nic na mojej
pościeli głaszcząc łaszącą się do niego Yume. Jak zwykle był ubrany na ciemno.
Jeansowe luźne spodnie, gdzie nie gdzie obdarte, czarna zwykła koszulka i jego
ramoneska. Był naprawdę całkiem przystojny i aż samo nasuwało mi się na myśl
pytanie, czy ma jakąś dziewczynę. Jednak w życiu bym go nie zadała, bo mógłby
sobie pomyśleć, że jestem na niego chętna.
Automatycznie
przypomniałam sobie akcję z przed tygodnia. Kiedy widziałam go w pubie. Był z
jakąś brązowowłosą szkapą, która pocałowała go na moich oczach. Nie wiem kim
ona była, ale Gaara miał naprawdę okropny gust. Dziewczyna wyglądała jak
szkielet i w dodatku jak dziwka w tej swojej obcisłej, króciutkiej sukieneczce.
Jednak o gustach się nie dyskutuje.
- Twoja dziewczyna nie
będzie zła, że zabierasz ze sobą inną? - zapytałam sarkastycznie stając nad
nim.
Chłopak zmarszczył brwi
i usiadł.
- O czym ty mówisz? Ja
nie mam dziewczyny - powiedział zdezorientowany.
- Mógłbyś nie kłamać.
Przecież widziałam cię tydzień temu w pubie, ty mnie zresztą też widziałeś -
sprostowałam wychodząc z pokoju, dając mu tym samym znak, że jestem gotowa.
Zaraz za sobą usłyszałam
jego śmiech.
- Matsuri to nie moja
dziewczyna. Była ona na jedną noc - wytłumaczył, a ja się speszyłam. Super
Sora, właśnie się ośmieszyłaś. Tak dalej.
- Nie ważne - mruknęłam zakładając
swoje botki. Zaczekałam aż chłopak upora się ze swoimi wojskowymi butami.
- Po co ci broń? - zapytał zanim jeszcze wyszliśmy z domu. Wzruszyłam ramionami.
- Po co ci broń? - zapytał zanim jeszcze wyszliśmy z domu. Wzruszyłam ramionami.
- Tak na wszelki wypadek
- mruknęłam.
- Zostaw ją, nie będzie
ci ona potrzebna.
Stał w drzwiach nie chcąc mnie wypuścić. Przeszywał mnie swoim lodowatym spojrzeniem na wylot, nakazując mi wykonać jego rozkaz. Zanim jednak to zrobiłam, chciałam się upewnić, że jestem na przegranej pozycji.
Stał w drzwiach nie chcąc mnie wypuścić. Przeszywał mnie swoim lodowatym spojrzeniem na wylot, nakazując mi wykonać jego rozkaz. Zanim jednak to zrobiłam, chciałam się upewnić, że jestem na przegranej pozycji.
- Boisz się, że was
zamorduje? - zapytałam sarkastycznie.
- Nie. Martwię się, że
pijana zrobisz sobie tym krzywdę - zaśmiał się.
***
Kiedy przystanął,
zeszłam z motocyklu i zdjęłam kask, który mi dał. Znaleźliśmy się w dzielnicy w
której rzadko kiedy bywałam. Ostatnim razem było to chyba pół roku temu, kiedy
przyszłam po pieniądze za dobrze wykonaną pracę. Tak, to było gdzieś w pobliżu,
ponieważ dobrze zapamiętałam pomnik stojący po drugiej strony ulicy.
Przedstawiał on staruszkę siedzącą na ławce. Nie rozumiałam jego symboliki, ani
sensu, ale nie to było ważne. Był jedynie jakimś punktem odniesienia.
Jechaliśmy niecałe
dwadzieścia minut, może nawet nie. Gaara najwidoczniej nawet prawo ruchu
ulicznego miał gdzieś i gwizdał na znaki z ograniczeniem prędkości. Na
szczęście nie spotkaliśmy żadnego policjanta na służbie. W trakcie jazdy pozwoliłam sobie objąć go w
talii, aby czuć się bezpieczniej. Jazda z nim była bardzo przyjemna, ponieważ
nie miałam zbyt często okazji przejechać się motocyklem. Sama zaś nie
potrafiłam jeździć, chociaż kochałam jednoślady. Dlatego taka przejażdżka
sprawiała mi dużą frajdę.
Oddałam mu jego kask.
- Gdzie my idziemy? -
zapytałam.
Kompletnie nie wiedziałam z kim mamy się spotkać i gdzie oraz jak to będzie
wyglądało. Oczywiście już dowiedziałam się, że będzie alkohol, więc jakieś
oficjalne to zebranie nie będzie. Spodziewałam się, że będzie to podchodziło to
pod czystą libację alkoholową z małym omówieniem interesu. Z podkreśleniem na
słowo małym.
- Do domu Yahiko. Tam
wszystko dokładnie obgadamy, lub mniej dokładniej - zaśmiał się, co jeszcze
bardziej upewniło moje domysły.
- Będzie tam pewnie
jeszcze Konan. Ktoś jeszcze?
Ruszyliśmy w stronę klatki schodowej, która była oddalona od nas o całe
dwadzieścia metrów.
- Nie. Tylko nasza
czwórka - odpowiedział przepuszczając mnie w wejściu.
Umilkłam. Weszliśmy w
ciszy na pierwsze piętro, przystając przy drzwiach po prawej stronie. Bez
pukania, otworzył mi drzwi. Weszłam niepewnie do środka, rozglądając się po
mieszkaniu. Znalazłam się w małym korytarzyku, który był wysprzątany i
minimalistycznie udekorowany. Ściany były brzoskwiniowe, a na nich widniał
obraz górskiego jesiennego krajobrazu. Stał tutaj jeden mebel, mianowicie półka
na buty.
- Przesuń się trochę,
też chce wejść - mruknął Gaara, bezczelnie popychając mnie na ścianę.
Spojrzałam na niego groźnie, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił. Zaczął
jedynie rozwiązywać buty. Pozbyłam się swoich i w akcie zemsty szturchnęłam
chłopaka, kiedy się pochylał. Efekt może nie był taki jaki chciałam by był, ale
czerwownowłosy zerknął na mnie z mordem w oczach.
- Długo mamy na was
czekać, gołąbeczki.
Przede mną pojawił się wyższy od Gaary, chłopak - Yahiko. Na twarzy miał
mnóstwo kolczyków. Szczupły i może trochę mniej umięśniony niż Sabaku, jednak
nadal jego bicepsy i tricepsy były widoczne. Przystojny, chociaż rudy.
Rudy. Z kolczykami.
Yahiko.
Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia i szoku. To był on - były chłopak Sakury.
Jak mogłam wcześniej się nie skapnąć, przecież to było tak oczywiste. Wtedy w
szpitalu, kiedy spotkałam Gaare i Konan, kiedy Sakura udawała swoją scenę, a ja
czekałam aż wyjdzie z sali. Tak, to był ten Yahiko Mashi, którego wydała Haruno
Uchihom, a ja przyłożyłam do tego rękę. Pobity i zdradzony przez swoja byłą
dziewczynę, a moją koleżankę. Miałam jedynie nadzieję, że mnie nie rozpozna.
- To jest Sora. Sora to
jest Yahiko. Teraz już wszyscy się znamy - wyrwał mnie z amoku czerwonowłosy,
który nas sobie przedstawił. Podałam rudemu rękę, którą on ujął na gest
zapoznania się.
- Chodźcie - mruknął i
ruszył, a my za nim.
Weszliśmy do salonu.
Pokój nie duży, w ciemnej tonacji z szarą narożną kanapą oraz plazmą na
przeciwko niej. Na drewnianym stole obok sofy stał alkohol, który był już
upity. Sprawką tego był za pewne gospodarz jak i młoda kobieta - Konan.
Siedziała ona rozwalona jak u siebie, przelatując po kanałach telewizora.
Yahiko usiadł obok niej i chwycił butelkę z wódką. Wlał ciecz w cztery
kieliszki, a w tym czasie ja z Gaarą zdążyłam usiąść.
- No to pijemy -
odezwała się dziewczyna biorąc do ręki swój kieliszek.
Wlałam w siebie przeźroczystą, siarczystą ciecz, która miała mnie
wyluzować. Nigdy nie piłam natarczywie, do zgonu, czy żeby mieć fazę. Zawsze
jedynie degustowałam drinki, czy napajałam się smakiem mojego ulubionego piwa.
Czystą próbowałam chyba drugi raz w swoim życiu. Dlatego też nie wiedziałam
jaki jest mój limit i ile mogę wypić. Ta wiedza, patrząc ilość alkoholu pod
stołem, zdawała się teraz bardzo potrzebna, ponieważ nie chciałam wyjść na
idiotkę czy słabeusza.
- Sora tak? - zapytała
mnie niebieskowłosa z lekko irytującym akcentem.
- Tak, a ty Konan.
- Mhm. Więc mam do
ciebie pytanie, Soro… - przerwała biorąc ze stołu kawałek czekolady. Dziewczyna
nawet nie próbowała udawać miłej. Było widać, że jest nie chętna i może nawet
zła, że przyszłam. Wtedy w szpitalu, nie była taka, a przynajmniej mi się tak
wydawało. Teraz odzywała się do mnie z mało ukrywaną pogardą.
- Słucham - mruknęłam
chłodno, nie próbując się jej przypodobać.
- Skąd się znasz z
Sakurą? - zapytała, przeszywając mnie swoim lodowatym spojrzeniem. Cóż, chyba
nie liczyłam na to, że któreś z nich o tym zapomni i nie będzie nic
podejrzewać.
- Dobra koleżanka ze
szkoły - odpowiedziałam.
- Czyli pewnie wiesz, że
jest byłą Yahiko.
- Tak.
Czułam się jak na przesłuchaniu, ale domyślałam się, że tak musi być. Wśród
nich byłam nowa i jeżeli chciałam jakiś informacji od nich, musiałam dać coś w
zamian. Dlatego spokojnie i cierpliwie odpowiadałam na jej pytania.
- A może wiesz dlaczego
Uchiha go pobili?
- Wiem.
- Chętnie posłuchamy -
zachęciła mnie, sztucznie się uśmiechając.
- Sakura dobrze
wiedziała, że Yahiko tylko się nią bawi. Wiedziała też o szpiegowaniu Uchihów
dla bodajże Deidary. Doradziłam jej, co ma zrobić w akcie zemsty. Haruno, więc
poszła do Sasuke i wyspowiadała się mu ze wszystkich grzechów Yahiko względem
ich. W ten sposób utargowała dla mnie i dla siebie ich zaufanie.
Skróciłam im całą
historię do najważniejszych wydarzeń. Konan zmarszczyła brwi, ale po chwili
uśmiechnęła się tym razem nie sztucznie. Chwyciła butelkę z alkoholem i rozlała
wszystkim w kieliszki.
- Bardzo dobrze, że mamy
w drużynie kogoś, komu ufają te gnidy - zaśmiała się podnosząc swój kieliszek
do góry - Zdrowie!
Moje pierwsze wrażenie o
treści dziewczyny minęło. Okazała się miła, sympatyczna i gadatliwa. Kiedy
chłopaki poszli na fajkę, my prawie nie zauważyłyśmy ich zniknięcia. Byłyśmy
zbyt przejęte swoją rozmową o naszych pierwszych krokach w świecie
przestępczym. Konan pochodziła z bogatej rodziny i była po prostu znudzona.
Potrzebowała adrenaliny, dlatego zaczęła zabijać. Gdybym ja miała taki wybór
jak ona pewnie zostałabym normalną dziewczynką ze szczęśliwą rodziną. Jednak
gdybanie nie było w moim stylu i myśl bardzo szybko minęła.
Kiedy ja jej
opowiedziałam swoją historię, okazało się, że słyszała o Hidanie. Cóż trudno by
o nim nie słyszeć, kiedy żyje się w przestępczym świecie. Jednakże zaciekawiło
mnie to.
- Znałaś go? -
zapytałam, biorąc kieliszek. Pod nieobecność facetów, same się delektowałyśmy
siarczystą, gorzkawą cieczą. Butelka była już prawie pusta, a mi na szczęście
nie kręciło się w głowie.
- Widziałam go raz może
dwa. Jednak nigdy nie poznałam go osobiście. Nie mogę ci niestety pomóc,
przykro mi - stwierdziła smutno i wypiła razem ze mną.
- Widzę, że dziewczynki
nie próżnowały - usłyszałam Gaarę, który wszedł razem z Yahiko do salonu.
Czerwonowłosy usiadł obok mnie, natomiast Yahiko poszedł do Konan. Dziewczyna
uśmiechnięta spojrzała na rudego, jednak ten nawet nie raczył na nią zerknąć.
- Także teraz można
omówić interes - zaczął gospodarz, otwierając kolejną flaszkę.
- Naszym celem jest
zniszczenie Uchihów, którym ewidentnie popierdoliło się w głowach, myśląc że są
panami tego miasta - dopowiedział czerwonowłosy.
- Dobrze wiemy jak mnie
z Sorą chcieli wrobić za zabicie Hyugów. Chcą się pozbyć wszystkich, którzy im
zagrażają - tym razem odezwała się Konan, a ja w pełni się z nią zgadzałam. Po
prześledzeniu wszystkich ostatnich zdarzeń, myśl dziewczyny miała sens. Inaczej
Uchiha nie wynajmowaliby innych osób do zabicia, tylko sami by się tym zajęli.
Za bardzo chcieli wszystkich przechytrzyć, ale na szczęście im się to nie udało.
- Dlatego zanim oni zniszczą nas, my zniszczymy ich. Tobie, Sora ufają, więc będą najmniej wyczuleni na atak z twojej strony. Wchodzisz w to? - zapytał się mnie rudy, rozlewając alkohol po kieliszkach.
- Dlatego zanim oni zniszczą nas, my zniszczymy ich. Tobie, Sora ufają, więc będą najmniej wyczuleni na atak z twojej strony. Wchodzisz w to? - zapytał się mnie rudy, rozlewając alkohol po kieliszkach.
- Tak - odparłam.
Byłam pewna swojej decyzji. Rozmowa z Konan ułatwiła mi jej podjęcie. Dała
też do zrozumienia, że Uchiha to cwele, których koniec musi w końcu nadejść
inaczej Kioto zostanie przewrócone do góry nogami.
Może i to paradoksalne,
że mówi to człowiek, który morduje z zimną krwią niewinne osoby, jednak prawda
jest taka, iż miasto będzie bardziej bezpieczne jeżeli zapanujemy nad klanem.
Gdyby doszło do ich pełnej władzy, wstrząsnęliby pewnie miastem i każdy
mieszkaniec czułby się niebezpiecznie w swoim własnym mieszkaniu. Uchiha są
bezwzględni w swoich działaniach. Chcieliby mieć wszystko pod kontrolą, dlatego
nastał by zły czas dla Kioto. Ludzie zaczęliby patrzeć na siebie wilkiem,
staliby się nie ufni, zamknięci w czterech ścianach. A to wszystko tylko
dlatego, że Uchiha mieliby miasto dla siebie.
Do tego dojdzie, jeżeli
nie włączą się trzecie osoby - my. Mafia Deidary nie przejmuje się zbytnio
losem mieszkańców, a jedynie swoimi interesami na Sybirze, o które walczy cały
czas z Uchiha. Gdyby nie spór o ziemię, pewnie obydwa gangi nigdy nie zajmowaliby
się sobą. Deidara był zainteresowany jedynie swoim zyskiem, dlatego w nim nie
można było pokładać jakichkolwiek nadziei. Zawsze jednak pomoc z jego strony
była możliwa, w końcu wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
Tak jak mówiłam to
śmieszne i paradoksalne, że człowiek taki jak ja martwił się o innych. Jednak
to właśnie między innymi z tego powodu wchodziłam w ten interes. Jeżeli porządek
zostanie utrzymany to i ja będę bezpieczna. Nikt wtedy nie będzie miał prawa
dowiedzieć się o tym kim jestem. Nic się nie zmieni.
Stuknęliśmy się
kieliszkami na znak udanego interesu.
Całkiem fajni z nim ludzie, jednak przez chwile poczułam się jak zwykła
szmata. Jak żałosny, dwulicowy człowiek. Uświadomiłam sobie bowiem, że właśnie
teraz wystawiłam Sakurę do wiatru. Przecież to z nią pierwszą się zgadałam, a
teraz dziewczyna została przeze mnie porzucana. Wyrzuciłam ją ze swojego świata
jak zwykłego, zużytego śmiecia.
Kiedyś w podobny sposób, ktoś mi bliski oszukał mnie. Ktoś kogo ceniłam,
odebrał mi innych. Też poczułam się oszukana, ale pewnie w inny sposób niż
Sakura. Inne, lecz tak samo bolesne. Bo co boli bardziej od wykorzystania i
porzucania? Chyba jedynie śmierć innej osoby.
- Cieszę się, że tak szybko zakończyliśmy temat interesów. Szczerze powiedziawszy
nie chce mi się o tym gadać - zaśmiał się Yahiko.
- To nudny temat. Konan, powiedz nam jak czuje się Hinata - powiedział
Gaara, podając mi kolejny kieliszek. Spojrzałam na niego zmieszana. Po nim nic
nie było widać, może jedynie oczy mu się bardziej szkliły. Jednakże mowę i
postawę miał taką samą. Bałam się, jednak o siebie. Czułam, że szumi mi w
głowie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jak wstanę mogę za chwilę upaść,
jednak musiałam się przewietrzyć. Mądrym posunięciem byłoby opuszczenie tej
kolejki, ale wzrok Gaary, który wręcz mówił, że jestem cienka, nie pozwalał mi
na to. Wypiłam.
- Cóż jest zdruzgotana, jednak myślałam, że będzie gorzej. Dałam jej wolne,
aby wypoczęła. Jednak zanim to zrobiłam porozmawiałam z nią i dała mi jasno do
zrozumienia, że chce śmierci Uchihów.
- Gdyby zabili moją matkę i brata, torturowałbym ich przez całe swoje
życie. Śmierć to za mało dla tych skurwysynów - skomentował rudy.
- Spokojnie jeszcze będziemy się napawać ich boleściami - powiedziałam
trochę niewyraźnie, na co cała trójka zareagowała śmiechem.
- Chyba ktoś tutaj mało pije - zgadnął Yahiko.
- Spokojnie z nami się wprawisz - uspokoiła Konan i nalała mi coli do
szklanki.
- Wiecie preferuję drinki lub whiskey, a nie czystą - próbowałam się
bronić, jednak moja mowa była na tyle śmieszna, ze sama zaczęłam chichotać.
- Chyba mam jakiegoś Daniels’a czy Walker’a. Konan chodź mi pomożesz -
powiedział rudy wstając z kanapy. Nawet się nie zachwiał, czego nie mogłam
powiedzieć o dziewczynie. Być może zrobiła to specjalnie, aby tylko Yahiko ją
przytrzymał by nie upadła. Po chwili już nie było ich w pokoju.
- Muszę się przewietrzyć - mruknęłam sama do siebie, próbując się podnieść.
Za pierwszym razem mi to nie wyszło, jednak zaraz już stałam - Jest tutaj
balkon? - zapytałam się czerwonowłosego. W odpowiedzi usłyszałam jedynie jego
śmiech, co mnie zdenerwowało. No cham po prostu, nie pomorze nawet biednemu
człowiekowi.
- Chodź zaprowadzę cię, bo się jeszcze zabijesz po drodze - cały czas się
śmiał i przysięgam, gdybym tylko miała siłę, pięścią zdarłabym mu ten uśmiech z
twarzy. Niestety ledwo trzymałam się na nogach, a świat kręcił się jak na
karuzeli. Poczułam jak mnie łapie w talii, gdyby nie on chyba bym upadła. Nie
jestem pewna, ponieważ ciężko mi było zapanować nad swoim ciałem. Założyłam
swoją rękę na jego bark, aby podtrzymać się. Już nawet nie przeszkadzał mi jego
śmiech. Chciałam jedynie dostać się do świeżego powietrza.
Chwilę później znaleźliśmy się na niedużym balkonie. Kurczowo złapałam się
barierki i oddychałam pełna piersią. Mimo zimnego wiatru, czułam się senna, a
policzki wręcz mnie paliły.
- Żyjesz? - zapytał chłopak stojąc obok mnie.
- A wyglądam na trupa? - sarknęłam
- Bardzo blisko ci do niego - zaśmiał się.
- Wal się. Za dużo wypiłam. Jak ja wrócę do domu - zaczęłam się żalić. W
normalnych okolicznościach, nigdy bym tego nie robiła. Niestety alkohol miesza
w głowie i czasem mówisz oraz robisz to, na co nie masz wpływu. To okropne, tym
bardziej, że mam tak bardzo słabą głowę.
- Najprawdopodobniej nie wrócisz. Nie mogę jechać motocyklem po pijaku,
jeszcze do tego z trupem - powiedział.
Mimo mojego stanu, czułam, że mi się przygląda. Nie miałam jednak siły, aby
odwrócić wzrok od wieżowca, w który byłam wpatrzona. Czułam się okropnie. Byłam
wręcz zawstydzona. Te kilkanaście kieliszków zrujnowało mnie i moją postawę.
Jeszcze do tego widział to on. Ktoś kto poznał mnie jako twardą i niezależną, a
teraz byłam zdana na niego. Mój powrót od domu, a nawet dojście do kanapy
zależało od jego dobrych chęci. Moje ego podupadło. Nie chciałam teraz na niego
patrzeć. Nie tylko teraz, przez co najmniej miesiąc, aż zapomnie o tej sytuacji
i nie będzie mógł się ze mnie śmiać.
- Jak to nie wrócę? Gdzie ja będę spać? - poziom moje poniżenia dobiegał do
granicznej kreski.
- Możemy iść do mnie.
Mimowolnie się zaśmiałam.
- Nie będę się z tobą…
- Nie proponuję ci seksu. Nie jesteś w moim typie - przerwał mi, domyślając
się co mnie tak śmieszy. - Mieszkam niedaleko, a ty w takim stanie nie
dojdziesz do swojego domu.
- Niech ci będzie. Teraz mi to lata u kogo będę spała - mruknęłam na co
chłopak wybuchł śmiechem.
Nie wierzę, że to powiedziałam. Dzisiaj zaliczyłam pierwsze w swoim życiu
totalne upokorzenie. Tak. Ja, Sora Naoto, zazwyczaj dumna i naśmiewająca się z
innych dziewczyna, dobiła dziś do brzegu swojego dna. Alkohol stał się twoim
rujnującym przyjacielem, a Gaara osobą, która to wszystko widziała. Jesteś z
siebie dumna?
________________________________________
Jak to przeczytacie to jesteście nieźli.
Moje obiekcje co do rozdziału?
Trochę zalatywało teraz nudą. Żadnych seksów, żadnych morderstw, dużo gadaniny o chujwieczym. Takie lanie wody jak dla mnie, ale nie ruszę z ciekawszymi wątkami, jeżeli tego nie przeczytacie.
Ogólnie teraz jakieś niektóre błedy będzie poprawiała mi Yuno. Oczywiście jak ją kopnę w dupę, bo inaczej jej się nie będzie chciało.
Następny rozdział chuj wie kiedy. Neko się uczy, pracuje i chodzi na treningi.
Ruszył też program wakacje. Czyli odchudzanie, zapierdalanie, wykonanie różnych rzeczy itp. Tak skrótowo mówiąc - ruszenie swojej tłustej dupy.
Zmieniłam ogólnie awatar Neko. Podoba wam się?
Czy chujowy? Bo mi się osobiście strasznie podoba.
Zaktualizowałam stronę Autorka, jakby ktoś był ciekawy.
I inne strony w sumie też.
Niedługo powinnam dodać coś do Galerii.
Coś chciałam wam jeszcze powiedzieć, ale nie pamiętam co.
Jak zwykle zresztą.
To ten komentujcie.
No i dziękuję za komentarze i za to, ze czytacie i że jesteście <33333
jak suodko.
P.s. Chcecie aby na tym blogu rozwijał się również wątek romansu niektórych postaci, czy romans ma być ledwie zauważalny, a skupić się jedynie na morderstwach, gwałtach i przekrętach xD
P.s. 2. Zochan oddawaj moje skarpetki, kurde bele.
P.s. 3 Zabieram się w końcu za czytanie tych waszych badziewi. ;*
Yo.
P.s. Edgar was kocha <3
Rozdział był wspaniały. Ubolewam tylko na tym ze nie było hentaia ale trzeba ten trudny temat przemilczeć.
OdpowiedzUsuńNie mogę wyobrazić sobie Sory pijanej a ty mi w tym pomogłaś. Serio? Nie lubi czystej?
Ciesze się że pojawił się Yahiko bo osobiście go wielbie. Pozdrawiam i weny życze
Nari Miroki
Mam jeszcze do cb małą prośbę. Chciałabym napisać mały one-shot i czy mogłabym zapożyczyć obecną sytuację na twoim blogu czy jest to niemożliwe? Prosiłabym o odpowiedź.
UsuńAno hentaie będa jeszcze spokojnie. Neko za bardzo lubi opisywać seksy by je zostawić xD Wiesz nawet oni - zabójcy, mają swoje słabości. Jedną słabość Sory własnie poznaliśmy - wódka xD
UsuńTeż wielbię Yahi xD
witam. chciałabym spytać czy moge pożyczyć też Sorę oraz inne postacie. Jezeli chciałabyś zobaczyć one shot przed premiera to zakomunikuj to do mnie a na pewno wysle ci one shot. Pozdrawiam
UsuńJa jestem dumna! Oj dzieje się! Neko dodała rozdział, a Kira mimo swoich zjebanych oczu go właśnie skończyła czytać!
OdpowiedzUsuńPowiedziałam Ci już, co m tutaj ortograficznie nie leży, a tak to jest zajebiście.
Chuj no! Jak to Sora nie w jego typie. Najebał się to i bredzi XD jeszcze zobaczymy Gaara, jeszcze zobaczymy xD
Tak, tak, wiem, że Edgar mnie kocha, no przecież.
Ech ten Yahiko, nie zwraca uwagi na Konan, co za zjeb.
Ciekawi mnie ta akcja ze śledzeniem Sory i że ktoś znienawidzony ucierpi. No zobaczymy. Nieprędko, ale zobaczymy.
Upokorzona Sora, ojtam ojtam, to się wytnie.
Jednoślady <3 no kurcze, jest zajebiście, ale niech ta Neko się szybciej uczy i w międzyczasie coś tam napisze, bo tu uschnę XD
No to tego, oczy mi zaraz wyjdą z orbit, mózg się przegrzewa bo chora, nie marudź, że głupi komentarz, bo będze wpierdol.
Weny dużo! i czasu! Pozdro pozdro XD
Jestem z ciebie również dumna xD
UsuńLodzia miała mi sprawdzać błedy, ale się opierdalała, a ja te błędy przeoczyłam. Zaraz to naprawię xD
Wiesz no czasem jest taki pech, że ktoś nie jest w kogoś typie. Życie kochana xD
To się wytnie <3333 A moje niektóre momenty z wakacji też się da wyciąć? xD
Oj na tego bloga notka nie bedzie za prędko. XD niestety ale nauka i treningi ach.
Yo
No i zajebiście :D Liczyłam że możesz coś już pomiędzy nimi się stanie ale niestety :< I tak mi się rozdział (jak wszystkie zresztą) podobaaał <3 Sora pijana xD Mam nadzieje że w kolejnym będzie coś o tym spaniu u Gaary xD Pozdrawiam i weny życzę ! :)
OdpowiedzUsuń~Tamara
Nie ma tak szybko nic. Takie życie xD Na cokolwiek musicie jeszcze poczekać XD Będzie coś wspomniane o spaniu o Gaary xD
UsuńDziękuję ;)
No i nadrobiłam :D dwa ostatnie rozdziały były mega długie, więc je zostawiłam na dzisiaj, a przeczytałam je, jak na mnie, bardzo szybko :O – jaki wniosek? Piszesz naprawdę wciągająco, chce się czytać, chce się komentować – brawa dla ciebie :D Podoba mi się twój styl, jest taki płynny, w dodatku narracja pierwszoosobowa w twoim wykonaniu jest zajebista xD naprawdę świetnie, bałam się, że jakieś akcyjne opowiadanie mnie nie wciągnie (lubie akcje, ale na ekranie telewizora :P) a ty mnie pozytywnie zaskoczyłaś, na serio ;D bardzo mi się podobało i w ogóle podziwiam, że piszesz coś takiej fabule i potrafisz czytelnika zaskoczyć :D naprawdę no, jestem pod wrażeniem! I jak ty możesz zachwycać się moją twórczością? Do pięt ci nie dorastam!
OdpowiedzUsuńTyle słowem wstępu, teraz cię trochę ocenię xD xD no błędy ci się zdarzają, ortograficzne albo zwykłe literówki, ale są one rzadko, więc nie są rażące i w ogóle jebać je, nawet najlepszym się zdarzają ;D uwielbiam to, że twoje opisy nie są męczące, a takie się na niektórych blogach zdarzają, ale nie u ciebie, więc chwała ci za to xD a dialogi masz zajebiste, tyle w nich sarkazmu, że szok – uwielbiam takie zagrania xD był też opis seksu, hehehe xD no nie da się ukryć, że to lubię xD szkoda, że chwilowo był tylko jeden, powinny być co notkę xD Gaara zachwycał się cyckami, jakie to męskie xD faceci by sobie chyba darowali seksy na rzecz zabawy cyckami xD fajnie, że w każdej narracji dajesz postacią tego takiego własnego charakteru, a nie, że wszyscy są tacy sami :D
Sora – lubię ją <3 ujęła mnie tym sarkazmem, cynicznymi uśmiechami i w ogóle wyjebaną postawą :D Jak Gaare zaintrygowała to to jest już coś xD i dałaś jej kota :P w dodatku jej opiekunem był Hidan! Nie ma za bardzo jego historii, ale pewnie jak wróci to niezły rozpierdol zrobi, w końcu Hidan xD wracając, Sora kumpluje się z Sakurą, no nie! taki minus xd ale to nic, pewnie w końcu zginie, w sensie Sakura xDD widać posługuje się bronią białą x) imponujące, nie potrzebuje jakiś gównianych broni palnych xD hehe w sumie z Gaarą to fajne spotkania xD myślała, że się za pierwszym razem wycwaniła, a tu kicha xD
Gaara – tropiciel, uhuhu <3 no pokazał, jak bardzo zna się na swoim fachu xD widać stosunki rodzinne też mu za ciekawie nie wyglądają, znaczy jemu najwyraźniej to na rękę, ale jezu xD chociaż Temari w bieżącym rozdziale chyba nabrała trochę odwagi i starała się wywalczyć wyjście do tego klubu czy co to było xD ale Gaara też się zachował ok, bo nie zakazał jej tego na złość tylko z troski <3 taki dobry brat xD z ojcem się chyba nienawidzi, znaczy… zwykle w sprawach rodzinnych jestem po stronie rodziców, a przecież tatuś zadzwonił do Gaary z pretensją, że się nawet nie pożegnał – u mnie by się normalnie obudziło poczucie winy xD jeszcze z Matsuri się pierdoli… tak, zdecydowanie nie ma gustu xD jeszcze Gaara na motorze, och, jest moc xD
Konan – nie ma to jak znudzić się byciem bogatym i zacząć mordować xD widać, że potrafi rozporządzić swoim… kieszonkowym xD Hinata jako jej gosposia, a ona jej zajebała ojca, super xD ale miała w sobie odrobine współczucia, tyle dobrze, nie jest taka do końca zepsuta :) no i, no i kocha się w Yahiko, o jaaaacie, uroczo <3 rozumiem, że będą razem xD za bardzo lubisz tą parę i nie zrobiłabyś im żadnego większego zawodu miłosnego :D chyba :P no i po tym rozdziale widać, że jest bardzo towarzyską osobą, hehe, lubi sobie wypić xD
UsuńYahiko – no, no… były facet Sakury, podoba mi się jak to wszystko nawiązujesz, w sensie postacie ;D fajne uczucie, jak wszystkie puzzle zaczynają do siebie pasować ;) trochę chyba źle bił, że powiedział o wszystkich swoich osiągach Haruno, a ona była tylko wtyczką do wszystkiego… chociaż jakiś przejęty tym się nie wydawał, gdy Sora mu wszystko wyśpiewała, może to było planowane? :) no tego się dowiem potem albo i nie, jeżeli nie ma to znaczenia ^^ widzę, że on za bardzo nie patrzy na Konan… jak na kobietę swojego życia xd no cóż, może nie gustuje w morderczyniach może, może ;) chociaż chyba wole żeby jednak z nią był. Amen xD
No jeszcze tam sę pojawili Dei i Tay, a oni najwyraźniej mają większą role w opowiadani ;) zapewne tą osobą, która zostanie uprowadzona i postrzelona będzie Tay, bo to jej Sora rzekomo nienawidzi, Dei się wkurwi, jak to przystało na mafioza i rozpierdoli cały klan Uchihów xD tak, ja tak to widzę, ale pewnie knujesz o wiele lepszą akcję, więc z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
Tym akcentem zakańczam komentarz xD
Był taki ogólny, następne komenty będą lepsze, pełniejsze w refleksje z wydarzeń xD
Dodaje cię do linków, siebie do obserwatorów, na fejsie cię lubię xD
Pozostaje mi życzyć duuużo weny, ochoty i czasu na pisanie :D
Pozdrawiam gorąco ;* ;)
Oj Soli soli <3 Wypraszam sobie to ja ci do pięt nie dorastam. Jak możesz tak mówić wgl.
UsuńNo nie da sięukryć że literówki mi się zdarzają, ale cóż. Seksy. Będą będa jeszcze seksy, ale to wszystko w swoim czasie. Neko też je lubi xD
Sora cóż. Sama nie wiem co o niej powiedzieć. Jest na pewno inna trochę. Widzę trochę, ze nie za bardzo dopracowałam jej postać, ale mówi się teraz trudno.
Gaara mój mężuś <3333 No wiesz stosunki rodzinne średnio. Spróbuj go zrozumieć. Ojciec go nienawidzi, więc on nienawidzi jego. Takie proste równanie. Tak zaopiekował się swoją siostrzyczką w pewnym sesnie xD Motocykl <3 A to z Matsuri to było tylko takie przygodowe
Konan. Z niej chciałam zrobić taką super ekstra laskę, która ma wszystko jest rozpieszczona ale potrafi też współczuć i potrafi się zakochać, chociaż ma na wszystko wyjebane nawet na ludzkie zycie. Chyba mi się to udało zrobić xD
No cóż raczej będa razem, bo no nie ukrywajmy, ze to moja ulubiona para xd
Co do Yahiko Kolejny gościu który ma na wszystko wyjebane XD No trochę zrobił z siebie debila, bo wszystko wygadał Sakurze a ona go przejrzała. Perfidna sucz xD
Może się trochę przeją, ale nie bardzo. Wiesz licza się jedynie korzyści teraz z tego. A z Konan ooo to jeszcze długa droga raczej xD
Dobrze zgadłaś. Miałam ogólnie nadzieję, że ktoś zgadnie. Po to te wszystkie nawiązania oczywiście. Jednak chyba na razie jedynie ty to ogarnęłąś xD
Ogólny ale w chuj długi xD
No ja również ci tego życzę. Baaajo ;*
Dobra, melduję się i komentuję. To po kolei.
OdpowiedzUsuńSora sobie je śniadanko, spokojnie, przy okazji słuchając sobie radia w którym mówią o śmierci osoby, którą ona zabiła. Ja już sobie wyobrażam tą beznamiętną minę, cały czas przeżuwa to musli z jogurtem, nawet nie martwiąc się, że policja może ją znaleźć. Bo przecież Sora to Sora, nikt jej nie wykiwa. Oprócz Uchihów...
Z tych to nieźli spryciarze, nie ma co. Ale taka cecha musi naprawdę się przydawać gdy jesteś mordercą, zwłaszcza w tak potężnej mafii. Naprawdę się martwię jak to się skończy z tą Syberią, biedny Deidara... o, właśnie, tak przy temacie, to mam nadzieję, że dasz więcej Tayuyi i Deidary, bo uwielbiam ♥
Gaara wparowuje do mieszkania wściekły, jak król, nawet kota przestraszył. Ale podobają mi się razem, on i Sora. Jeszcze nie wiedzą jak się dogadają *-* (mam nadzieję!). Podoba mi się to opanowanie dziewczyny. Fajnie przedstawiłaś Gaarę - w jednej chwili zdenerwowany, a już w drugiej spokojny. Tak jakby to wszystko było po prostu maskami, którymi potrafi się obsługiwać jak mistrz.
Konan i Hinata. Podziwiam Konan, że potrafiła zachować zimną krew i grać współczucie akurat przy Hyudze. Przecież nikt nie podejrzewa grzecznej córeczki tatusia, prawda? Zwłaszcza, gdy jest taka miła. W sumie to tak naprawdę dziewczyna chyba nie wie w co się wpakowała - przecież z czasem zrobi się naprawdę poważnie, może zginąć, a robi to tylko dlatego, że normalne życie jej się znudziło?
Gaara i jego rodzeństwo. Może Temari jeszcze jakoś rozumie najmłodszego brata, a może się go po prostu boi, ale... przynajmniej nie traktuje go jak Kankuro. Jednak Gaara troszczy się o siostrę, jednak mu zależy - z drugiej strony po co ma się starać, skoro ojciec woli swoje starsze dzieci? Przejebane ma w tej rodzinie, to też zapewne przyczyniło się do tego, kim się stał.
Kto obserwuje Sorę? No i gdzie jest ten Hidan? Co ma z tym wspólnego ta Syberia? Neko, wykończę się przez te pytania. I znów ten motor, to obejmowanie ♥ i jak tu się nie szczerzyć?
Mieszkanie Yahiko, wódka, drinki i pijana Sora! No to ja rozumiem. Straszne to jest, że w dzisiejszych czasach wstydem jest to, że ktoś nie umie pić. No ja pierdolę. Ale dobra ja nie o tym, nie?
Konan i Sora się polubiły, jeej. A biedna Konan się przystawia do Yahiko, ale ten jej nie chce. Kiedy coś się zmieni? Martwię się o ten ich plan, w końcu z Uchihami się nie zadziera. Ale kto to wie, zapewne skończy się brutalnie?
I tak tak tak, romanse mają odgrywać tutaj dużą rolę, bardzo dużą, ponieważ lubię o tym czytać. Więc tak, dużo krwi, morderstw, seksu i obejmowania podczas jazdy motocyklem. Ładnie proszę?
Jeszcze tak na koniec wspomnę, że Twój styl na prawdę się poprawił. Nie ma porównania między prologiem na "Przeszłości..." a tutaj. Szalejesz, dziewczyno.
Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów ;*
No hej erementiss XD
OdpowiedzUsuńDei i Tay mówisz? Bedzie ale trochę nie tak jak by się chciało. Niestety xD
Taak też uważam, że Sora i Gaara zajebiści są razem. Tacy achhh, już sobie wyobrażam jak bedzie zajebiście pisac ich hentaia xDDD
Co do Konan. Cóz musiała sie nauczyc aktorstwa no i wiesz troche też jej serio współczuła. W końcu nie myslała, że straci rodziców jednego dnia. Jak dla mnie masakra. No jeszcze może pożałować swojego hobby że tak powiem xD
Spokojnie będa odpowiedzi na wszystkie pytania, ale to w swoim czasie xD I nie wykończysz się. Poćwiczysz jedynie cierpliwość. xD
Tak to jest straszne. Teraz mogą cię wyśmiać za to, że nie pijesz i gadać żeś ciota. Echh... ale takie czasy
No to będą odgrywać tutaj rolę xD Będzie wszystko <3
To super jeżeli sie poprawił. Naprawdę. Prologu na przeszłości nie chce nawet czytać bo masakra, ale i tak jest super jak zauważa się zmianę.
Hej
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award
Szczegóły u mnie :
http://okamicchi-story.blogspot.com/2014/03/liebster-award_8.html
Kurwa, jak mnie tu dawno nie było ;_; Wybacz mi.
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej się robi na tym blogu, nie powiem. Hinata mnie nieco zaskoczyła, wreszcie pojawił się Naruto, Konan i Sora zostały wrobione, a nasza kochana czwóreczka nagle się zaprzyjaźnia, mmm. Coś chyba z tego wyniknie :D I to co najmniej [i] ciekawego [/i].
Do następnego :*
ciekawego ;_;
UsuńWybaczam, wybaczam xDD
UsuńAno akcja powoli się rozkręca. Mam nadzieję, że nią zaciekawię xD
No paaa ;*
Halo, halo, odbiór, jestem.
OdpowiedzUsuńxD
Żyję, nie umarłam, jakby cię to interesowało..
Drinki, drinki.
Czemu ty całe życie wszystko utrudniasz? xD Czemu tu jeszcze nie było seksów?xD Jak kurwa nie pasują do siebie, zajebiście do siebie pasują!
A Yahiko jest debilem, tyle w temacie.
Sora najebana. Czy choć w jednym rozdziale tutaj ktoś się nie najebał? xDDDDDDDD NO PROSZĘ CIĘ, CO TY MASZ Z TYM ALKOHOLEM? XD Pijak z ciebie wyrośnie.
Albo gorzej... alfons..
Rodzina no Sabaku jak zwykle ma w chuj problemów, ech. Szkoda mi Gaary, w sumie ich wszystkich mi szkoda. Beznadziejny ojciec, chociaż w sumie lepiej taki niż żaden, nie?
xD
NIE ODDAM CI SKARPETEK, CHUJU. <3
Tym o to miłym akcentem kończę komentarz i idę robić pisankę z bibuły.
<333333333333333333333333333333333333333333333333333
;_____________;
UsuńNie było, ale będą XD Kurde mnie się czepia, a sama nigdy seksów nie da. xD
JA NIC NIE MAM DO ALKO LOL.
Alfons xD Neko alfons. To Edgar jest od dziffek xd
Wiesz z drugiej storny Gaara też nie jest bez winy. xD
ODDAJ MI SKARPETKI z MOJĄ RÓŻOWĄ KOKARDĄ
ok
Tak wiem miałam przeczytać wczoraj, ale mi się nie chciało. świeże powietrze nie zbyt dobrze mi służy ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że ktoś ci będzie sprawdzał rozdziały hehe "wyciągnęła telefon po telefon' i takie tam
ogólnie to rozdział był z lekka nudny, ale nie było źle ;)
Wiem, że miałam napisac coś długiego, ale mi się nie chce i jestem na tele, a ten złom działa jakby chciał a nie mogl. nie wiem czy ci mówiłam, ale poszedł mi wyświetlacz
pozdro :)
Miałaś przeczytać wczoraj, a ja miałam ci odpwiedzieć jakoś szybko. Wiem, jak będę miała więcej czasu to zajmę się trochę tymi przejęzyczeniami itp itd, ale sama rozumiesz jak teraz marzec i kwiecień ( w szczególności jest jednym wielkim zapierdolem)
UsuńTak była nudny, ale wiesz, jak już tłumaczyłam musiał być jeden taki zapychacz xD
Wybacz, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu:<
OdpowiedzUsuńNo więc... przeczytałam narazie tylko najnowszy rozdział, ale postaram się przeczytać też wszystkie :)
Jestem mile zaskoczona, bo jak wchodziłam na twojego bloga i zobaczyłam długość postu... to załamałam ręce, aż odechciało mi się czytać xd Ale zmusiłam się i przeczytałam i jestem dumna z tego, bo bardzo mi się spodobał rozdział i mam nadzieję, że poprzednie rozdziały są równie dobre jak ten :)
Rozwalił mnie fragment "spotkania" gdzie to Sora się upiła xd To było piękne! szacuneczek :D Normalnie jakbym siebie tam widziała xd Szczerze to sądziłam, że w momencie kiedy stałą z Gara na balkonie to on ją chociaż cmoknie w policzek albo cuuuuś, no ale trudno :D
Tak więc ogólnie jestem naaaa "TAK":D Będę tu wpadać częśćiej i komentowac oki? ;3 Nie?:C I tak nie masz tu nic do gadania xd
Pozdrawiam En.
Nie wiesz jak bardzo ucieszył mnie komentarz w ten pochmurny i paskudny dzień ;/
UsuńTak dwa ostatnie rozdziały są dłuższe, ale robię je takie ze względu na terminy dodawania notek, które są oddalone od siebie zazwyczaj o miesiąc.
Cuś tak szybko nie będzie miłości, ale nie jest powiedziane, że wgl nie będzie.
A ja będę bardzo zadowolona, jeżeli jeszcze zawitasz na bloga ^^
Również pozdrawiam ;)
No Neko gdzie się podziewasz ? :) czekam na rozdział i tutaj i na "Przeszłości się nie doczekasz" :D Wybacz że tak spamuje ale za bardzo mnie wciągnęłaś w te historie i teraz tylko codziennie czatuje na twoich blogach czy może się coś pojawi :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńHahahah ja cały czas czuwam na blogach. Cały czas XD
UsuńRozdział się pisze i jest gotowy w 80%. Miałam dać w ten weekend, ale mam zawody w sobotę, więc rozdział będzie na obydwóch blogach w granicach 30.03 - 2.03 xD
Bardzo się cieszę, że cię wciągnęły ^^