piątek, 17 października 2014

Kilka prawd 真の

[Gaara]

- Pocałuj mnie - usłyszałem, kiedy na chwile zatrzymaliśmy się, oczywiście przez nią. Biedna, musiała zdjąć buty bo troszkę ją obcierały. Trzeba było założyć, takie które są wygodne, ta kobieca logika. Przystanęliśmy na boku chodnika jakiejś pobocznej ulicy, która prowadziła do domu Sory. I okej, wszystko było w jakimś tam porządku, aż tu nagle porządek się burzy przez jedno zdanie.
      Przepraszam, co? 
Patrzyłem na nią osłupiałym wzrokiem, powoli marszcząc brwi. Nie odwróciła wzroku jak to zrobiła na balu. Staliśmy na przeciwko siebie jakbyśmy mieli się zaraz bić. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałem jak mam się zachować. Zaskoczyła mnie, zwaliła wręcz z nóg.
       Ale chyba nie będę pizdą, nie?
Dlatego też ująłem jedną dłonią jej twarz i... pocałowałem. No co? Co miałem zrobić? Przecież tego chciała. Widziałem jak zamyka oczy i delikatnie się uśmiechnąłem. 
- No, no gratuluje. Totalnie mnie rozwaliłaś - zaśmiałem się. 
Nic nie powiedziała. Westchnęła, aby uśmiechnąć się tym samym uśmiechem którym podarowała mnie wtedy na dachu. Nie straciła swojej pewności siebie.
- Widzisz po prostu się nigdy nie całowałam. A coś czuje, że nie pożyję za długo - wytłumaczyła całkiem spokojnie. Jak dla mnie powinna być raczej nieśmiała czy coś... Ale no tak... W sumie jakie dla niej ma znaczenie taki pocałunek przy tylu zabójstwach. Raczej nic, więc nie powinienem się dziwić. 
- Lista rzeczy, które masz zamiar zrobić zanim umrzesz? - zapytałem ruszając do przodu.
- Coś koło tego, nie jest ich jednak dużo. 
- To smutne to twoje życie - skwitowałem.
- Zależy jak to się interpretuje. Wiesz na pewno jest zaskakujące, nieprzewidywalny, niebezpieczne i ciekawe. A jak dla mnie to najlepsze wartości - spojrzała mi w oczy.
- No. Przeżyłaś więcej niż nie jeden osiemdziesięciolatek. 
- Teraz do tego zalicza się pocałunek - zaśmiała się.
I nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Chciałbym powiedzieć, że towarzyszyła nam cisza, ale to Kioto. Tutaj nigdy nie jest cicho nawet jak jesteś na opuszczonej dzielni. Pisk opon, klakson, ruch uliczny, jakaś muzyka, szczekanie, krzyki ulicznych oprychów. Miasto nigdy nie spało tak jak nigdy nie pozwalało cieszyć się ciszą. 
Minęliśmy jednia latarnię, drugą, trzecią, aż cisza pomiędzy nami była zbyt upierdliwa.
- Dlaczego mówisz, że zostało ci mało czasu? - zapytałem
- Powiedziałam, że nie pożyję za długo. Po prostu... tak jakoś...
- To nie jest odpowiedź.
- Tak czuję, nie potrafię tego wytłumaczyć - zarzekała się. 
Chwila przerwy na przemyślenia, na kilka oddechów, na usłyszenia tętna miasta.
- Kiedyś miałem myśli samobójcze, ale nigdy sobie nic nie zrobiłem takiego poważnego. Nie dlatego, że wierzyłem w lepsze jutro czy coś. Gówno prawda z tym lepszym jutrem. Po prostu zdałem sobie sprawę, że bycie samobójcą jest równoznaczne z bycie tchórzem. To takie poddanie się, więc nie ważne jak jest mi ciężko, ja muszę żyć i się z tym wszystkim mierzyć. 
- Twierdzisz, że mam myśli samobójcze? - zapytała krzywo się uśmiechając, ale nie była jakoś zła. Byłem wręcz pewien, że chciała się zaśmiać.
- Nie, nie...
- Jak nie? - uniosła brew do góry.
 Przeczesałem ręką włosy chichocząc. 
- No dobra. Masz mnie. 
- Nie to nie z tego powodu mówię, że długo nie pożyję. Mam po prostu bardzo dużo wrogów, kiedyś byłam nieprzenikniona, nikt nie wiedział gdzie mieszkam, z nikim się tak jakoś bliżej nie zadawałam, byłam wręcz...
- Niedostępna - dokończyłem.
- Tak. Byłam trochę jak duch. Niby ktoś taki jak Sora Naoto istniał, ale nie żył. 
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Otworzyła je i głową kiwnęła, abym wszedł. Zazwyczaj akcje zostania u dziewczyn na noc, kończyły się w jednoznaczny sposób. Jednakże w tamtej chwili nawet o tym nie pomyślałem. Nie traktowałem ją jak jakąś atrakcyjną laskę na zaliczenie. Nie była nią i grzechem by było porównanie jej do takiej.
- Czyli żyłaś od zabójstwa do zabójstwa - wywnioskowałem.
- Tak to można w skrócie ująć. Śmieszne bo Hidan zawsze stronił od tego, aby mnie wciągnąć w to bagno. Ale cóż, teraz już nie jestem duchem. Zmieniło się.
- Czyżby pocałunek przywrócił cię do życia? - zaśmiałem się.
- Dowcipniś. Chodź do kuchni - nakazała.
- Zawsze mnie tam zaprowadzasz - zaśmiałem się.
       Tak naprawdę chyba nigdy nie byłem w jej pokoju, albo byłem... Nie pamiętam, co oznacza, że raczej mnie tam nie było. A może wtedy byłem pijany... Nie to wychodzi z rachuby. Kiedy jestem pijany to ląduję w innych domach, a ostatnio najczęściej był to dom Matsuri.
       Kuchnia. Ponoć królestwo kobiet i aż cisnęło mnie, żeby jej to powiedzieć. Usłyszałem miauknięcie. Spojrzałem w dół, gdzie stała Yume. Wziąłem ją na ręce, a ta potarła mnie swoim łepkiem, aby zaraz polizać mnie po policzku. Bleee... Odsunąłem się i skrzywiłem, słysząc śmiech Sory. No śmieszne w chuj, że kot mnie polizał. To poczucie humoru.
- Chcesz wina? - zapytała.
- Nalej gospodynio.
       Patrzyłem jak staje na palcach, aby wyciągnąć z górnej półki butelkę, jak zauważyłem, wytrawnego białego wina. Ohyda, no ale dobra potowarzyszę jej. Zaraz potem na blacie postawiła kielichy do których nalała alkoholu. Odłożyłem kota na ziemię i chwyciłem naczynie. Wypróbowałem trunku i stwierdziłem, że to chyba najohydniejsze wino, które kiedykolwiek piłem. 
- Aż takie nie dobre? - spytała widząc moją minę.
- Nie dobre to mało powiedziane. Co ty kobieto pijasz? - zapytałem retorycznie, krzywo patrząc się na przezroczystą ciecz.
- To wino ma piętnaście lat Gaara. To klasa sama w sobie. Nie znasz się na żadnych innych alkoholach oprócz wódki? - spojrzała z zażenowaniem i usiadła na blacie, gdzie przed chwilą stała butelka. Podszedłem bliżej.
- Piwo.
- Biednyś - stwierdziła i upiła łyk wina,
- Wolę rozkoszować się w whiskey niż w jakich winkach - stwierdziłem.
- Poczuj się jak Ojciec Chrzestny. 
   Zaśmiałem się i stuknąłem swoim kielichem o naczynie dziewczyny, po czym upiłem łyk niedobrej cieczy. 
- Wracając do poprzedniego tematu... - zacząłem.
- Ech, tak przywrócił do życia - mruknęła.
- Nie akurat do tego chciałem wracać, ale dobrze, że się przyznałaś - zaśmiałem się.
Dziewczyna walnęła się w czoło, przez co wylała na siebie wino. Zaraz potem było słychać tylko charakterystyczny dźwięk tłuczonego szkła. Roześmiałem się jeszcze głośniej. 
- Co za baba - powiedziałem, kiedy się trochę uspokoiłem. Patrzyła na mnie błagalnym tonem i westchnęła. Zeszła z blatu i syknęła. Tak jak myślałem wbiła sobie odłamek szkła w nogę. Idiotka, no idiotka. 
- To wszystko przez ciebie - warknęła, udając złą.
No jasne. Zawsze wszystko jest moją winą, najlepiej zgonić na kogoś. Typowa kobieta. Chyba się powtarzam.
- Tak. To ja polałem twoją sukienkę, rozbiłem kielich i na szkło nadziałem twoją stopę - zironizowałem - Nie pij więcej. 
- He, he, he. Idę się przebrać, zaczekaj.
    Wyszła koślawo z kuchni, uważając, aby jeszcze głębiej nie wbić sobie szkła. Stwierdziłem, że będę taki dobry i posprzątam. Odnalazłem zmiotkę i wyrzuciłem drobne kryształy. Oczywiście w czasie tego musiałem sie mordować z kotem, który bardzo chciał się skaleczyć. Emo pierdolone. Co chwila musiałem ją odpychać, aby nie weszła na jakiś kawałek szkła. Jaka pani taki kot, no idealne stwierdzenie. 
- Spierdalaj - syknąłem i pchnąłem ją trochę mocniej. Chyba się na mnie obraziła, bo już więcej nie przyszła. Och, jakoś nie jest mi żal.
    Wytarłem pozostałości z ohydnego winka z blatu, a swoje zaraz wypiłem duszkiem. 
- Gaara! - usłyszałem, kiedy włożyłem pusty kielich do zlewu.
     Wyszedłem z kuchni, ale pech chciał, że nie znałem domu Sory, więc jeżeli się topi to ma chyba pecha.
- Gdzie ty do cholery jesteś?!
- Idź prosto i drugie drzwi po lewej - usłyszałem.
  Posłużyłem się wskazówkami i po chwili znalazłem się w pokoju Sory. Siedziała w seiza na podłodze odwrócona do mnie plecami. Miała na sobie brązową tunikę z długim rękawem. Zauważyłem, że nie opatrzyła jeszcze rany, którą miała na pięcie, dlatego ciurkiem po jej stopie spływała krew. Tak trochę głupio mi było za nią stać, więc przeszedłem do przodu. 
- Co jest?
- Czy komukolwiek kiedyś mówiłeś gdzie mieszkam? - zapytała poważnie i z takim samym wzrokiem na mnie patrzyła. Gdybym nie był sobą, pewnie bym się przestraszył.
- Nie.
    Dopiero teraz zwróciłem uwagę nad czym tak ślęczy. Było to wejście do piwnicy, które było zabezpieczone kodem. Spojrzałem w bok, gdzie leżał dywan oraz deski, które miały zakamuflować przejście. 
- Ktoś chyba zapomniał po sobie posprzątać - warknęła - Musiał uciec chwile przed tym jak weszliśmy do domu. Zauważył nas z tego okna, kiedy szliśmy drogą. Gdybyśmy przyszli wcześniej dorwalibyśmy go na dole - mówiła bardziej do siebie niż do mnie. Jej wzrok utkwił przy tabeli z cyframi, gdzie wpisywało się kod. - Mogliśmy darować sobie ten pocałunek - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
- Aż tak ci się nie podobało? - sarknąłem.
- No mogło być lepiej, ale zostawmy tą dyskusje na później. Gdybyś mógł się na chwile odwrócić.
- Ach, tak - spełniłem prośbę, aby mogła w spokoju wpisać kod.
- Już. Jeżeli komuś o...
- Będę milczał - zarzekłem się.
- Inaczej cię bez skrupułów zabiję - ostrzegła zimno i otworzyła klapę. - Chodź. 
      Musiała wymacać ręka włącznik, ponieważ po chwili zapaliło się światło. Zeszliśmy po drewnianej drabince na dół. I w sumie pomieszczenie, oprócz jednego, to nie zaskoczyło mnie niczym. Pomieszczenie o polu dziewięciu metrów kwadratowych. Nie pomalowane, pajęczyny, szafki z drewna. Brak ozdób, ponure światło po prostu taka typowa spiżarnia lub piwniczka. 
Ale...
W typowych piwniczkach nie trzyma się broni białych oraz palnych prawda? Ani kilkunastu książek, które wyglądają na ważne. Nie każdy w domu ma AK-74, rewolwery czy noże kaukaskie lub norweskie. 
- Aha - tyle z siebie wydusiłem.
- Nigdy z tego nie korzystałam i nie zamierzam. To wszystko jest Hidana i niestety muszę stwierdzić, że nie ma kilku jego broni - mruknęła zła. 
- Jak mniemam nikt oprócz ciebie i Hidana nie zna hasła?
- Nie. Nawet nigdzie nie jest ono zapisane. 
- Drzwi nie wyglądały na uszkodzone, więc ktoś kto tu wszedł...
- Hidan wcale nie został porwany - powiedziała to na głos. 

[Sora]

     Musiałam oprzeć się o ścianę. Zdołałam wydusić z siebie jedynie to, że nie został porwany, ale myśli były jeszcze szersze. Wszystko jakoś ułożyło się w całość. Spojrzałam na Gaare. Widziałam jak do mnie podchodzi i wyciąga rękę. Ujęłam jego dłoń. I to na tą chwilę wystarczyło. Wystarczyło, bo wiedziałam, że ktoś przy mnie jest. Nie byłam sama i to było naprawdę... piękne.
- Był tutaj. Przed chwilą - wypowiedział moje myśli.
- Okłamywał mnie.
- A może chronił, nie pomyślałaś o tym? 
I wtedy coś zaczęło mi świtać, ale było za wcześnie żeby wypowiedzieć to na głos. Nie mogłam wręcz w to wierzyć. Wtedy upadło by wszystko, dosłownie wszystko. 
- Chodźmy stąd. Musimy powiadomić o tym Yahiko i Konan, a później spotkać się z Deidarą. 
  Wyszłam pierwsza, ufając tym samym Gaarze, że nie zabierze żadnej broni.
Kiedy był już na górze, zamknęłam drzwi i zablokowałam. Nałożyłam na to deski, a później przykryłam dywanem. 
- Chyba wolałabym nie wiedzieć. 
- Wolisz uciekać od problemów? - zapytał zdegustowany.
- Nie, ale...
- Wolisz.
Westchnęłam i usiadłam na łóżku.
- Teraz tak. Pamiętasz jak kazałeś mi sobie coś przypomnieć o siostrze? - zapytałam go i klepnęłam miejsce na łóżku aby też usiadł. - Hidan zawsze stronił od jakichkolwiek moich kontaktów z ludźmi, a jeżeli nie przestrzegałam jego zasad to... Było źle. Teraz widzi jak bardzo nie uszanowałam jego zasad. Posunęłam się nawet do tego, aby sprowadzić kogoś do domu. To mogło go mocno wkurzyć.
- Przestań pieprzyć. Masz żyć jak jakis kurwa mnich czy co? Zasady sa po to żeby je łamać, czy jakoś tak. Poza tym nauczyłem się w szkole, że człowiek to istota społeczna, łał coś mi sie przydało ze szkoły. Pomijając, jeżeli jesteśmy społeczni to znaczy, że musimy żyć chyba w jakiś grupach nie?
- Łał nauczyłeś się czegoś w szkole. Uszanowanko - zaśmiałam się. Na co on dał mi kuksańca w ramię.
- Hidan najwidoczniej był chyba psychicznie chory, skoro potrafił się tak odseparować. Chociaż zawsze miał ciebie.
- Czasem stajesz się taki przez swój los - próbowałam go jakoś bronić.
- A ty jego losy znałaś?
- Nie. Niestety nic o nim nie wiedziałam. O jego historii.
- Więc widzisz... Nie znasz go do końca. 
Cisza.

- Chodźmy spać - rzekłam.

________________________________

BU!
Więc miało to być trochę inaczej, ale wyszło tak.
Coś powiem wam przez te przerwy zapomniałam jak się pisze. Wiem, że mam bardzo dużo błędów. Generalnie napisanie jakiejkolwiek sceny erotycznej jest dla mnie teraz
okropne...
God why?
Nigdy tak nie miałam, a teraz po prostu nie potrafię. 
Błagam niech to minie. Ten rozdział miał wyglądać inaczej, miał być dłuższy, ale przez to, że nie potrafię napisać tego hentai'a, to się jebło.

Wyszło coś takiego z udziałem jedynie Gaary i Sory.

Do końca Testamentu zostały jakieś 4/5 rozdziałów.
Zdecydowałam, że kolejny rozdział dam w Halloween. 
Koniec przewidywany na 19.12.14
Zadowoleni?

Pewnie widzicie, że jakoś coś mam kryzys twórczy. Zdania wyglądają jak u 6 latka, fabuła taka nijaka. Brak opisów, a jak są to okropnie ubogie. Jakbym chciała opisać sztukę barokową w trzech zdaniach. Przecież to nie ma miejsca bycia ;______;

Kurcze mimo wszystko lubię tą historię. Naprawdę i żałuję, ze tak ją nie dopracowałam i zepsułam w między czasie, ale cóż.

A co kiedy skończę tego bloga?
Zmieniam nick.
I piszę kolejnego, którego chcę rozpocząć pierwszego stycznia. 

To takie moje plany. 
Tyle z mojego życia.

P.S. Powinniście sie cieszyć, że wróciłam, bo generalnie zaczął się 5 sezon TWD, co umila mi piździernikowy czas i czekanie na kolejny sezon Wikingów.

Yo!

P.s.2. Zachęcam do #100happydays <3


5 komentarzy:

  1. Ty chuju ;_____________________________________;
    Kończyć akurat w moje urodziny, kto to widział. I jeszcze to tak chamsko planować XD
    A co do rozdziału, to w końcu nadrobiłam i powiem Ci, że jest lepszy od tg z września. Szkoda, że taki krótki, no ale bywa ._.
    I w sumie uważam, że brak hentaia w tym rozdziale to nic zlego, serio. Ogólnie mi się podobało ^^
    No i Hidan... co za małpiszon no. Ale nie wyciągnę pochopnych wniosków, poczekam aż to wyjaśnisz.

    No i TWD <3 Bracie, dobrze, że cokolwiek napisałaś przy takim natłoku wszystkiego xD

    A co do #100happydays - przepraszam, ale gdzie Twoje Happydays, co? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu czekać miesiąc muszę na coś nowego ;_; I najgorsze jest, że już kończysz małymi kroczkami tą opowieść ;c
    Ale rozdział był dobry, Podobała mi się ta scenka gdy ona poprosiła go o pocałunek. Nie sądziłam, że to będzie tak wyglądało. Słodko :3
    A co do hentai no cóż, każda lubi czytać XD ale skoro nie dałaś rady napisać to ja to rozumiem :D
    Czekam znowu na rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja popieram Kirę Fuyu w stwierdzeniu, że ten rozdział jest lepszy od poprzedniego. Ty tak narzekasz, a wcale nie jest źle. Chociaż faktycznie może czuć trochę mniej tego zapału, jaki miałaś na samym początku opowiadania, ale wciąż uwielbiam tę historię i mam nadzieję, że jeśli już kończysz (czemu tak wcześnie ;-;) to wymyślisz jakieś zajebiste zakończenie i szybko zaczniesz następne opowiadanko :D
    Ten początek był mega uroczy, znaczy, to zmieszanie Gaary, który chyba już dawno się tak nie czuł! Wgl widać, że ich relacja przeobraża się w coś głębszego, sam sposób w jaki on ją traktuje jest po prostu mistrzowski (co tam te docinki, dzięki temu jest przynajmniej ciekawie ^^), także ten, brak hentaia wybaczam i Cię nie będę hejtować, bo skoro masz zawiechę to po prostu masz i trudno :3 A i bez tego było bardzo dobrze!
    Hidan jest na wolności?! What the what the? Tu mnie masz, chociaż wierzę, że chce chronić Sorę. No chyba, że jest chujem to kwadratu to wtedy inna sprawa!
    Nie wiem co jeszcze napisać. Błędy były, ale jak już mówiłam (a może nie?), uwielbiam to opowiadanie i nie zraziłabym się do niego nawet gdybyś napisała "jusz mu óległam", także ten, pisz dalej <3
    Pozdrawiam Ciebie i Twoje niemieckie korzenie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju uwielbiam twoje opowiadanie! Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, szkoda tylko że tracisz swój zapał :( od początku byłam bardzo zaintrygowana fabułą i bohaterami. Do tego ten tajemniczy klimat, czego chcieć więcej?
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!!! W końcu mi się udało. Bąć dumna Neko :)
    Twoj blog od dawna byl u mnie na liscie musze przeczytac, z prostego powodu akcja ktora uwielbiam i KonanYahiko.
    Akcja, gangi, bron, zbrodania, i te wszystkie tajmenice no poprostu bomba. Co się z Tayuya? Czy za tym wszystkim naprawde stoi Hidan?
    Postac Sory, nie jest wynisla, skrzywdzona przez los, samotna, ale niebezbronna i gaara buntownik, nie uznajacy zasad. Ciekwae zestawienie.
    Co do Yahiko i Konan. Yahiko to dupek, to jak sie zachowuje wzgledem dziewczyn jest godne pozalowania. Dobrze mu tak, Sakura postapila slusznie, chociaz bylo to pomysl Sory. Gdyby nie byli to Konan i Yahiko, poradzilabym jej zeby zostawila tego dupka w spokoju ale to Yahiko, a oni musza byc ze soba, wiec jego zachownie bedzie im wybbaczone.

    Dawno przeczytalam bloga, jak wiesz i duzo sie dzialo, nie umiem sobie teraz przypomniec o wszystkim o czym chcialam ci napisac,wiec skoncze tylko stwierdzeniem ze jest to Swietny blog, i zaluje ze nie moglam czytac gp od poczatku, akcja czyma w napieciu i pojawilo sie tylke postaci. Szkoda ze juz niedlugo koniec :( Duzo weny i czekam na nowy rozdzial z niecierpliwoscia. A my zgadamy sie na gg :)

    OdpowiedzUsuń