niedziela, 30 marca 2014

Martwy człowiek 死者


    Czując kłujący ból w klatce piersiowej oraz w okolicy prawej łydki próbowałam wstać z krzesła. Niestety moje plany spełzły na niczym, ponieważ do drewnianego oparcia przywiązana byłam grubym sznurem. Moja świadomość coraz bardziej podpowiadała mi, że jestem w niezłych tarapatach. Bólu przybywało, kiedy próbowałam ruszyć ręką czy stopą, które również skrępowane były w niemiłosiernie mocnym uścisku. Czułam jak z niektórych części ciała spływa ciecz. Powoli, drażniąc skórę, która reagowała na wszytko z wzmocnionymi bodźcami. Już sama nie wiedziałam czy to kropelki potu, krew, czy jedynie osocze. Jednak byłam pewna, że sznur u stóp przemókł od mojej czerwonej mazi, życiodajnego płynu.
            Dopiero, kiedy schyliłam głowę, chcąc ujrzeć moje nogi zorientowałam się, że na oczach mam opaskę, która przesłania mi cały widok. Moja panika wzrosła. Co jeżeli w pomieszczeniu w którym byłam, znajdywali się inni ludzie? Naśmiewali się po cichu, albo przygotowywali dla mnie męki? Strach niewiedzy rósł, a ja wziąwszy dwa głębokie wdechy próbowałam się uspokoić. Przecież tak ważne jest nie dać się sparaliżować czy zastraszyć. Pfff, łatwo się o tym mówi, kiedy jest się na swoim terenie i siedzi się bezpiecznie na kanapie. Inaczej jest w rzeczywistości, kiedy naprawdę masz zajebiste kłopoty i zdajesz sobie z tego sprawę. Wtedy nie jest już tak wesoło.
            Oddechy jedynie lekko przyćmiły początkowy paraliż. Dały szansę mózgu, aby mógł myśleć racjonalnie, co w tej sytuacji i tak na niewiele by się zdało. Skrępowana, pobita, zakrwawiona z odjętym jednym, najważniejszym zmysłem, średnie miałam szansę na wykombinowanie czegokolwiek by się wydostać. I znów me myśli zaczęły błądzić. Słyszałam swój nie równy oddech i na szczęście tylko swój.
            Obiecałam mu. Ostatnia moja wyprawa i daję sobie spokój. Miałam jedynie przez chwile ją poobserwować. Upewnić się, że wszystko u niej w porządku. Zarzekałam się, że wrócę za niecałą godzinę i resztę czasu będziemy mieć jedynie dla siebie. Wierzyłam w swoje słowa, ale… Nigdy nie jest wszystko po twojej myśli. Prędzej czy później musi się coś spieprzyć. I tak jest zawsze. I tak było wtedy, kiedy usłyszałam huk i zarazem poczułam ogromny ból w prawym ramienu. Zostałam postrzelona z tyłu przez jakiegoś tchórza, który nie potrafił stanąć przede mną. Poczułam się wtedy żałośnie i jakby trochę oszukana, ale sama nie wiedziałam przez kogo. Może przez siebie samą, bo nie potrafiłam się obronić, a przecież tak się zarzekałam. Może przez los, który znów okazał się tak bardzo okrutny i dał o sobie znać. Fatum, które ciążyło na mnie od narodzin i będzie przy mnie, aż po grób. Ale wtedy nadal miałam nadzieję, że to nie dzieje się naprawdę. Zostałam ogłuszona. Zemdlałam.
            I znalazłam się tu. Uwięziona i obolała, ale nadal z głupia nadzieją, która była wredną suką. Dawała mi trochę złudnego szczęścia, aby potem odebrać je z podwójną siłą. A to bolało gorzej niż jej kompletny brak. Chociaż tyle lat żyłam przez nią oszukiwana, to nadal jej jak głupia wierzyłam. Co mnie jeszcze bardziej irytowało w swojej osobie.
            Moje bezsensowne przemyślenia przerwał pisk, a raczej przeciągliwe skrzypnięcie drzwi. Zbliżająca się osoba, swoimi krokami wywoływała u mnie przerażenie. Nagle się zatrzymała, ale nie przy mnie. Może metr lub dwa ode mnie. I znów ustała cisza, ale wiedziałam, ze teraz już na pewno jest ktoś przy mnie i bacznie się mi przygląda. Kiedy nagle zostałam oblana zimną wodą, która jedynie bardziej podrażniła moje ciało.
            - Wstawaj. Mamy kilka spraw do obgadania - rzucił oschło mężczyzna, ale nie był to nikt kogo głos mogłabym rozpoznać, jednak wydawał się znany. - Dawno się nie widzieliśmy Tayuya. Jak tam twoja siostra?


***


[Sora]


            Obudził mnie dźwięk mojego budzika w telefonie. Póki nie otworzyłam oczu kompletnie zapomniałam, że nie jestem u siebie. Zupełnie wypadło mi z pamięci również wczorajsze spotkanie. Tak jakby nic się nie działo. Jakby z lekka wyczyścili mi umysł.. Wyłączyłam irytującą muzyczkę i przeciągnęłam się.
            Spałam w pokoju siostry Gaary, której nie było wczoraj na noc. Wpatrzona w niebieski sufit próbowałam przypomnieć sobie wszystkie wczorajsze zdarzenia. Niestety szło mi to dość mozolnie, a każde głębsze przemyślenia potęgowały jedynie pulsujący ból. Zaraz dostanę jakiegoś szału.
            Ostatnią akcję, która pamiętałam to mój upadek ze schodów. Paplałam coś wtedy o tym, że dam radę, że jestem zabójcą więc schody mi nie straszne i upadłam. Boże! Jaki straszny wstyd. Tak się poniżyć. Ja Sora Naoto pokonana przez alkohol i schody. Tuż to nie do pomyślenia. Gdyby był Hidan to…
            Pewnie nigdy bym ich nie poznała. Nigdy bym się do nich nie wybrała. Może by już nawet nie żyli, bo konkurencja. Jednak jego nie było, a ja powoli zaznawałam kompletnie innego świata. Dotychczas żyjąc według z góry ustalony reguł, teraz mogłam pozwolić sobie na małe odchylenia, bądź niekiedy te większe wspominając wczorajszy wieczór. I nie powiem, że nie przypasowało mi to. Mogłam robić co zechcę i przede wszystkim powoli przestawałam bać się ludzi, chociaż nadal im nie ufałam. Tak, boję się ludzi. Tak mnie nauczył Hidan, że człowiek jest najgorszym wrogiem i ucieleśnieniem wszystkich twych koszmarów. Dlatego nie wolno pozwolić mu, aby się do ciebie zbliżył. Nie kiedy jesteś zabójcą.
            To tłumaczyło moją słabą głowę do picia. Było mi teraz wstyd pokazać się przed Gaara, Konan i Yahiko. Oni wszyscy dobrze się trzymali, tylko ja taka ciota. Nie znałam swojego limitu, nie mogłam się opamiętać, to było najgorsze. Nawet nie pamiętam jak dostałam się do domu. Grr, a co jeżeli zostałam odurzona i… Nie, Sora ogarnij się. Po prostu byłaś upita i Gaara cię tu przyprowadził i położył w ubraniach. Więc raczej nie zostałam wykorzystana, chyba że pofatygował się, aby mnie ubrać. Nieee to by nie miało sensu.
            Wstałam w końcu na równe nogi i zabrałam telefon z szafki nocnej. Wyszłam z pokoju i stanęłam przed drzwiami. Znalazłam się na korytarzy i kompletnie nie wiedziałam gdzie mam iść i gdzie chcę się dostać.
            - Idź w prawo - usłyszałam głos Gaary.
Poszłam według jego wskazówek i dotarłam do dużej przestrzennej kuchni pomalowanej i umeblowanej trochę w norweskim stylu. Śnieżno-biała z różnymi lampionami i kremowymi dekoracjami oraz wiszącym porożem łosia. Lubiłam takie wnętrza, emanowały pozytywną energią do której Gaara kompletnie mi nie pasował.
            - Hej - przywitałam się, ponieważ nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam się lekko skrępowana i przez ból głowy nawet nie potrafiłam tego ukryć. Chciało mi się śmiać z samej siebie.
            - Do picia się nie nadajesz - skwitował mnie na wstępie i wyjął telefon ze swojej kieszeni.
            - Dobrze, że ty się nadajesz - mruknęłam złośliwie.
Usiadłam na krześle na przeciwko niego. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mam już iść czy zostać? Patrzyłam jak czerwonowłosy czyta sms’a i marszczy brwi. Kiedy skończył schował komórkę i spojrzał na mnie po czym wstał.
            - Pewnie chce ci się pić. Wody czy soku? - zaproponował, a ja byłam zaskoczona jego nagłą zmianą nastroju jak i samą uprzejmością. Mimo że krótko go znałam to nie spodziewałam się po nim takiej uprzejmości.
            - Soku, jeżeli…
            - Można. Naprawdę nigdy wcześniej nie chodziłaś na imprezy? - zapytał z zaciekawieniem, podając mi szklankę z pomarańczową gęstą cieczą.
            - Znaczy może czasem… Nie, nie chodziłam - nie chciałam wyjść na jakiegoś odludka, którym rzeczywiście byłam, ale przypomniałam sobie swój wczorajszy stan. Byłam pewna, że bardzo dużo im o sobie powiedziałam. Alkohol otwiera ludzki umysł, podobno...
            - Czyli odkąd Hidana nie ma, żyje ci się lepiej - stwierdził.
            - Nie. Nie wiem. Na pewno inaczej - mówiłam i upiłam łyk soku. Sama już gubiłam się w swoich wypowiedziach. Nie chciałam mówić, ze jest mi lepiej bez mojego opiekuna, ale nie mogłam temu jednak zaprzeczyć.
            - Przecież mówiłaś, że masz teraz wolność.
            - Wczoraj mówiłam dużo głupstw - sarknęłam i wypiłam wszystko duszkiem. Ten temat był jakby moją intymną sferą, zgłębieniem moich myśli, których boje się wypowiedzieć nawet przed sobą.
            Chłopak się jedynie zaśmiał i patrzył na mnie zaciekawionym wzrokiem. Byłam pewna, że mnie próbuje przejrzeć. Skleja wydarzenia z wczoraj i moje teraźniejsze wypowiedzi w jedną całość. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku, jakby to był nie ustalony pojedynek.Trwaliśmy w ciszy przez chwilę, aż usłyszeliśmy otwieranie drzwi.
            - To pewnie mój brat - skomentował i przeniósł swoje spojrzenie na jeden z zimowych obrazów.
            - Masz brata? - zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
            - Mówiłem ci o nim. Powiedziałaś, że chętnie się z nim prześpisz - zaśmiał się podle, a ja czułam jak robię się czerwona. To nie możliwe żebym tak powiedziała! Nawet po pijanemu. Jestem dziewicą i wychodzę z założenia, że pierwszy raz będzie z kimś wyjątkowym, a nie jakimś przypadkowym patałachem. Ale co jeżeli… Rzeczywiście tak powiedziałam?
            - Nie prawda! Łżesz idioto. Kto by chciał spać z kimś z twojej rodziny. W życiu bym czegoś takiego nie powiedziała! - krzyczałam na niego, a chłopak tylko wzmógł swój śmiech. Patrzył na mnie rozbawiony. W tamtej chwili w życiu bym nie powiedziała, że jest on człowiekiem, który ma konflikt z prawem. Gaara Sabaku był teraz zwykłym młodym chłopakiem, który dopiero wchodził w dorosłe życie. Szukał dziewczyny, bawił się, uczył… Nie znał się na broni, szpiegowaniu, śledzeniu, zabijaniu…
            - No może nie powiedziałaś akurat tego o moim bracie, ale coś podobnego - zachichotał.
            - Co? - zapytałam od razu. - Albo nie, nie mów. Nie chcę słyszeć tych alkoholickich bredni - powiedziałam przemyślając sprawę, kiedy do kuchni wszedł jego brat.
            Wyższy od Gaary, szatyn, brązowe oczy. Mieli jednak podobne rysy twarzy i to samo, przenikliwe spojrzenie. Chłopak był pewnie starszy i raczej nie miał na boku z policją. Elegancko ubrany - ciemne jeansy, granatowa koszyla, czarna marynarka. Włosy tak samo w nieładzie jak u jego brata. Podobni, ale inni. Różne gusta, styl życia jak i bycia.
            - Znów wyrwałeś nową dupe na jeden raz - zaczął nie przyjemnie, otwierając lodówkę.
            Wystrzerzyłam oczy z nie dowierzania. Na początku w ogóle zastanawiałam się czy czasem owy zwrot “dupa” było określeniem mojej osoby. Niestety nie sadziłam, że mógłby nazwać tak swojego brata, czy jakąś wyimaginowaną postać, więc z bólem i złością stwierdziłam, że to do mnie.
            - Przepraszam co ty powiedziałeś? - zapytałam zirytowana spoglądając w jego stronę z mordem w oczach.
            - Że jesteś nową przygodą Gaary. Wyruchał cię pewnie dziś w nocy i to by było na tyle - powiedział beznamiętnie jedząc jakąś sałatkę z pojemniczka. Wstałam hardo z krzeszła, aż zaskrzypiało. Czułam na sobie wzrok młodszego Sabaku, który mogłabym przysiąc, zadziornie się uśmiechał. Podeszłam do szatyna i z impentem strzeliłam mu w twarz z pięści. Musiał się zdziwić, ze dziewczyna niższa od niego o głowę miała taką siłę, aby aż go obróciło. Sałatka nagle znalazła się na podłodze, a ja słyszałam ponowny znany mi już śmiech.
            - Co za pojebana rodzina. Ludzie leczcie się, jedynie ruchanie wam w głowie. Pojebusy - sarknęłam. Ujrzałam rozbawiona twarz czerwonowłosego, który nie był w ogóle zły, że uderzyłam jego brata. Był raczej zadowolony z oglądanego przedstawienia. Prychnęłam na odchodne i oburzona wyszłam z kuchni. Zauważając na przeciwko siebie ciężkie drewniane drzwi oraz moje buty skierowałam się w tamtą stronę. Wyszłam.
            No doprawdy, aby tak się zachowywać. Teraz zdałam sobie sprawę, że Hidan miał rację trzymając mnie z daleka od bliższych znajomości z ludzmi. Oni są po prostu głupi, a mężczyźni to już kompletni debile. Tylko jedno im w głowie.

            [Gaara]

            Nie wytrzymałem ze śmiechu. Kiedy usłyszałem trzasknięcie zamków wybuchłem kompletnie się nie kontrolując. Mój najukochańszy braciszek został uderzony w ryj przez oburzoną Sore, która zachowała się jak dziewczynka z gimnazjum. Cała zbieżność sytuacji, była przekomiczna. Kankuro, który uważał się za wielkiego gentelmana i kulturalnego faceta dostał w morde za chamską odzywkę właśnie od niewinnej dziewczyny. Niewinnej w nie dosłownym tego słowa znaczeniu.
            Chłopak był dalej w ciężkim szoku. Pewnie nie spodziewał się, że może mieć ona taką siłę. Trzymał się za obolały policzek i ruszył w stronę lodówki, zostawiając na podłodze burdel jaki zrobił.
            - Kto to kurwa był? - zapytał zdenerwowany wyjmując lód z lodówki i przykładając go sobie do obolałego miejsca.
            - Sora Naoto. Koleżanka - odpowiedziałem mu przez śmiech. Obserwowałem czy czasem nie rośnie mu śliwka pod okiem. Ojciec by sie zdziwił, gdyby powiedział mu, że dostał od dziewczyny.
            - Nie jest to twoja kolejna darmowa dziwka? - zapytał kąśliwie zabierając się do sprzątania sałatki z podłogi. Uderzyłbym go jeszcze raz za stwierdzenie moje dziwki, ale za bardzo dopisywał mi humor. No i zlitowałem się nad nim. Byłem dziś bardziej uprzejmy niż Panna Naoto.
            - Gdybyś ją tak nazwał już byś nie żył - stwierdziłem wstając z krzesła. Pewnie nie uwierzył w trafność moich słów.- Jedynie tutaj przenocowała w Temari pokoju - wyjaśniłem.
            - Mógłbyś w końcu znaleźć sobie jedną dziewczyne, a nie jak alfons przyprowadzasz do domu jakieś panienki. I teraz zgaduj, która daje ci dupy, która robi ci loda, a która tylko tu nocuje - rzekł zirytowany.
            - Niestety braciszku. Będziesz mieć zagadki - zironizowałem wykładając ręce w dezaprobacie. Wyszedłem z kuchni zostawiając swojego brata samego. Na korytarzu spotkałem Temari, która właśnie zdejmowała buty.
            - Hej Gaara. Wiesz może, kim była czerowonowłosa rodzina, która klęła na naszą rodzinę? - zapytała się Temari, a ja znów się zaśmiałem.
            - To była przyjaciółka Gaary. Przespała się u niego - odpowiedział jej Kankuro, który wyszedł z kuchni.
            - Nie przyjaciółka i nie przespała. Koleżanka i przenocowałem ją u ciebie w łóżku, Temari - wyjaśniłem, patrząc wściekle na mojego brata. Obiecałem sobie jednak, że nie dam się sprowokować.
            - Chcesz mi powiedzieć, że masz koleżankę, którą przenocowałeś u nas i do niczego pomiędzy wami nie doszło? - pytała Temari nie wierząc w moje słowa.
Zauważyłem teraz, że moje rodzeństwo zrobiło ze mnie jakiegoś dziwkarza. Czyżbym naprawdę tak bardzo zmieniał dziewczyny? Pomijając to, ze tylko raz w życiu miałem dziewczynę, a reszta kobiet była na chwilę, tak bez zobowiązań. Przecież nie sprowadzałem ich co dziennie. Zdarzało się raz na tydzień, raz na dwa. I nie zmieniały się tak często.
            A może jednak? Co jeżeli one były chore? I mam teraz jakiegoś syfa, który zabije mnie w ciągu pięciu lat. Chyba rzeczywiście powinienem się trochę ograniczyć. Może zamiast seksu niech robią mi loda. Albo znaleźć sobie dziewczyne na stałe, chociaż to bedzie trudne. Raczej nie chcę mieć dupodajki, którą przeleciał już każdy, a takie właśnie znałem. Jak już być w związku to z kimś, kto ma szacunek do siebie i mają szacunek do niego. Musze się nad tym głębiej zastanowić… Kiedyś… Może...
- Dokładnie to chce ci powiedzieć. A teraz wybaczcie, muszę was opuścić. Wiem, że będziecie strasznie nad tym ubolewać.
- Zaczekaj. Ojciec dzwonił - dwa słowa, które popsuły mój dobry humor. Zatrzymałem się i spojrzałem gniewnie na siostrę.
- Czego chciał - syknąłem zimno.
Bez niego żyło nam się naprawde dobrze. Nawet moje relacje z rodzeństwem sie poprawiły. Częściej brali wszystko nażarty, dawali mi wolną rękę, upominali, ale się nie czepiali. Nie było żadnych niepotrzebnych kłótni, a jeżeli owe były to rozwiązywane były siła w przypadku mnie i Kankuro. Co do Temari, to miała przesrane bo musiała się słuchac nas. Mimo wszystko była moją siostrą i zabiłbym wszystkich, gdyby ktoś jej coś zrobił. Nie mogli mnie nazywać złym bratem, ani ja ich tak nie nazywałem. Zaczęliśmy żyć w zgodzie.
- Mamy przyjechać do niego w przerwę świąteczną - powiedziała bacznie się mi przyglądając. Była ciekawa mojej reakcji.
- Jeszcze trochę czasu zostało do świąt. Zdążę się mu uprzykrzyć - skomentowałem i ruszyłem do swojego pokoju.
Położyłem się na łóżku i wybrałem numer telefonu do mojego kuzyna, który nie był za bardzo lubiany w mojej rodzinie. Prawdę mówiąc wyrzekli się go. Sprawiał bardzo duże kłopoty już od małego, a kiedy dorósł całkowicie stracił konakt ze wszystkimi oprócz mnie. Ja go lubiłem, bo był inny. Żył według swoich zasad no i pomagał mi w “zawodzie”. Sam był zabójcą oraz przyjacielem Deidary Douhito. Jednak o tym wiedziałem jedynie ja. Dla Temari i Kankuro Sasori już dawno temu przepadł i nie interesowali się co się z nim dzieje.
- Co chciałeś? - zapytałem
- Spotkajmy się.
- Kiedy?
- W środę zrobisz sobie wagary. Przed południem w Wairudopati
- A po co?
- Jest pewna kwestia do obgadania, kuzynie.
- Zajebiście mi przybliżyłeś sprawe...
- Chodzi o twoją koleżanke Naoto i nie tylko o nią.
- Ahh… - tylko tyle potrafiłem z siebie wydusić.
- Na razie.

            [Yahiko]

            Usiadłem przed telewizorem z puszką coli, aby chwile odspanąć. Po wczorajszej imprezie w domu panował niezły burdel i oczywiście nikt nie pofatygował się, aby mi pomóc. Nawet Konan, która podobno jest we mnie zakochana zostawiła mnie bez żadnej pomocy. Dlatego od razu z rana wziąłem się za sprzątanie i dopiero teraz mogłem odsapnąć.
            - Siema - rozległ się głos w korytarzu. To Nagato do którego zadzwoniłem jakieś pięć godzin temu, aby przyszedł mi pomóc.
            - Teraz to spierdalaj - odparłem zimno, przełączając kanały.
            - Chyba nie myślałeś, że przyjdę ci pomóc w sprzątaniu jak jakaś gosposia - rzekł siadając na fotelu.
            - Miałem nadzieję, że chociaż raz do czegoś się przydasz, no ale niestety…
            - Jak tam impreza? - zmienił temat.
            - Sora Naoto nie umie pić. I gadała bzdury. Gaara jak zwykle musiał zostawić swój szpanerski motocykl u mnie. Konan jak zwykle na luzie.
            - Ta cała big zabijaka Naoto nie radzi sobie z alkoholem? Co gadała? - zapytał zaciekawiony. Mimo że Uzumaki nie robił w tym interesie co ja, to orientował się do kogo można żartować, a z kim się mieć na baczności.
            - Mówiła że przespałaby się z Gaarą, ale on nie jest jej miłością- zaśmiałem się na wspomnienie. Naprawdę dziewczyna była niesamowicie pijana i nie panowała nad tym co mówiła. Cóż, każdemu się w życiu przytrafiły takie wpadki, nawet mi czy Nagato. Tylko, że dziewczyny gorzej to później przeżywają, chociaż nie sądzę, aby Gaara jej powiedział, że był jej tematem rozmów. - Nie mówi się big zabijaka, ułomie. Skąd ty bierzesz takie słownictwo?
            - Mam lepiej rozwinięty umysł niż ty i mój mózg sam wymyśla określenia - sarknął, a ja puściłem tę uwagę mimo uszu - Co na to Sabaku?
            - Przeleciał ją.
            - Serio?!
            - Nie, kurwa… Jesteś debilem. Zabrał ją tylko do domu.
            - Czyli przeleciał.
            - Nie, ja pierdole. Tylko się u niego przespała, ale nie z nim. Ogarniasz?
            - Taa… A jak z Konan? - zmienił temat na ten jeszcze bardziej denerwujący.
            - Co z Konan do cholery?
            - Stary laska na ciebie leci, a ty nie korzystasz. Przecież nie jest brzydka… Ba! Ma się czym pochwalić i miałbyś też pomoc w sprzątaniu- zaśmiała się, a ja jedynie się uśmiechnąłem.
            - Ona jest zabójcą - tłumaczyłem, zgniatając puszkę i wyrzucając ją za siebie.
            - Ty też nie jesteś świętoszkiem - zauważył.
            - Kurwa, wiesz jaki jestem. Nie lubie mieć jednej dziewczyny. Zmieniam je jak rękawiczki. Z Konan by tak nie było, musiałbym się trzymać tylko jej. Gdyby dowiedziała się, że ją zdradziłem, zabiłaby mnie - wytłumaczyłem mu wszystko raz a dosadnie.
            Taka była prawda. Konan była ładna, fajna i dobrze mi się z nią gadało, ale problem tkwił we mnie. Nie jestem stały w uczuciach, a przynajmniej tak było do tej pory. Dziewczyna jej pokroju raczej nie wybaczyłaby i zdrady, więc wolałem nie ryzykować.
            - A no to jest już twój problem.

            [Sora]

            Czasem musiałam się pojawiać w szkole. Siedzieć w ławce i nudzić się przez całe czterdzieści pięć minut. Jeszcze tylko dwie minuty. Za chwile skończy się żałosna lekcja fizyki z Asumą.
            Dryyyń!
Koniec! Przetrwałam kolejny dzień w nieszczęśliwej szkole. Spakowałam zeszyt do torby i ruszyłam w kierunku wyjścia. Kiedy byłam już na korytarzu i powolnym krokiem kierowałam się do wolności za ramię złapała mnie Sakura. Obróciłam się i zmarszczyłam brwi.
            - Nie zapomniałaś czasem o czymś? - zapytała, a ja zaczęłam sobie przypominać czy wszystko zabrałam z klasy.
            - Nie… - powiedziałam przewlekle.
            - Dzisiaj wizyta u Sai’a. Robisz tatuaż - przypominała mi, a ja złapałam się za głowę. Kompletnie zapomniała o tym, ze jakiś miesiąc temu Sakura umówiła mnie u swojego kolegi na tatuaż. Miałam robić sobie już trzeci.
            - O boże. A na którą? - dopytywałam się.
            - Zaraz po szkole - mruknęła.
- Kiwnęłam więc głową w stronę wyjścia ze szkoły. Większość czasu szłyśmy w ciszy i napawałyśmy się ostatnimi ciepłymi dniami. Październik powoli dobiegał końca. Dni stawały się coraz to krótsze, a noce coraz mroźniejsze. Niestety taki panował klimat w Kioto. Lata były gorące, a zimy mroźne i często uciążliwe.
            - To jaki robisz sobie tatuaż?
            - Napis - mruknęłam. Szczerze powiedziawszy nie byłam zdecydowana, a jedyne co mi przychodziło do głowy to właśnie napis.
            - Jaki? - nie dawała spokoju, a ja miałam ochotę jej przywalić.
            - Martwy człowiek - palnęłam na co Sakura się zaśmiała. Rzuciłam to hasło aby się odwaliła, ale kiedy przemyślałam sprawę stwierdziła, że właśnie taki sobie zrobię. Co do miejsca nie byłam zdecydowany, ale tym razem tatuaż będzie bardziej widoczny. Może na brzuchu z lewej strony.
            - Sora! - usłyszałam za sobą wołanie. Wraz z różową odwróciłam się i ujrzałam niebieskowłosą dziewczynę.
            - Konan - mruknełam. Nie byłam pewna, czy Sakura wie coś o Yachiwie.
            - Gdzie… idziecie? - odmieniła ze względu na obecność Haruno.
- Robię sobie tatuaż - odpowiedziałam uśmiechając się.
- No, no… Jak będziesz mieć wolne to zadzwoń. Tym razem spotkamy się same bez chłopaków - powiedziała ciepło - Ja uciekam. Interesy wzywają - rzuciła mi jednoznaczne spojrzenie, które mówiło: “ Idę odesłać kogoś w zaświaty, ewentualnie lekko go poturbować i zastraszyć”. Przeszła przez ulice. Niby Kioto takie duże, a zawsze muszę na kogoś trafić. Chociaż ona ponoć mieszkała całkiem nie daleko mnie.
            Ruszyłyśmy z Sakurą w ciszy. Dziewczyna odwróciła się, aby zobaczyć czy Konan już zniknęła z pola widzenia. Wtedy przeleciała mnie badawczym spojrzeniem.
            - To nie jest ta sama dziewczyna co była w szpitalu?
            - Jest - mruknęłam obojętnie.
            - Poznałaś ją tam? - zadawała dalej pytania.
- Tak.
            - A nie mówiłaś mi czasem wtedy, że ich nie znasz? Jej i tego czerwonowłosego chłopaka?
- Kłamałam - odparłam obojętnie, srogo na nią patrząc.
- Miło - sarknęła. - Więc mnie okłamujesz. Nie zapomnij kto ci załatwił nową broń. Okłamujesz mnie, a oprócz mojej osoby nie masz nikogo - wygarnęła mi zimnym tonem, a ja miałam ochotę zaśmiać się jej w twarz. Powstrzymałam się jednak do swojego chamskiego uśmiechu. Ta ladacznica próbowała mi wmówić, że większość rzeczy zasługuje jej, kiedy to było samą brednią.
            - Radziłabym ci przebierać w słowach, bo może się to dla ciebie źle skończyć. To, że zaczęłaś kręcić z młodszym Uchihom cię nie wybroni. Nie kiwną by nawet palcem, gdybym chciała cię zabić, więc naprawdę uważaj. Poza tym jak śmiesz do cholery mówić, że ty mi załatwiłaś broń. Wszystko ukartowałam ja! Beze mnie nawet byś nie potrafiła przejrzeć sześciolatka. I nie myśl, że jesteś jedynym moim znajomym - wysyczałam podnosząc głos, mierząc ją zimnym spojrzeniem.
Jakiś dziadek, który przechodził obok na moje słowa jedynie wybałuszył oczy, ale nie zatrzymał się. Sakura stała jak zaczarowana przez chwile próbując się mierzyć ze mną, ale w końcu spuściła wzrok na ziemie. Wtedy powolnie odwróciłam się od niej i zaczęłam iść, nie czekając aż ona zareaguje. Wyjaśniłam się raczej jasno i pewnie nie chciała wracać do tego tamatu. Mogła myśleć teraz różne rzeczy i wyzywać mnie od najgorszych, ale nie odważyłaby się tego powiedzieć na głos. Po prostu nie byłaby na tyle głupia. Wiedziała, że jestem nie obliczalna, a ludzkie życie jest dla mnie niczym. Bała się mnie i dobrze. Powinna czuć jakiś respekt co do mojej osoby. To znacznie podnosiło mi ego.

[Gaara]

Wszedłem do klubu. O tej godzinie nie było za dużo osób, więc bez problemu zauważyłem swojego kuzyna. Siedział przy jednym ze stolików z browarem w ręku. Był na pieszo, albo przyjechał komunikacją miejską. Rzadko kiedy jeździł swoim samochodem. Nigdy się go nie pytałem dlaczego, ale przewidywałem, że po prostu on zawsze chciał się czegoś napić i samochód byłby jedynie kłopotem.
Przysiadłem się do niego uprzednio zamawiając cole z lodem. Ja niestety już przyjechałem swoją maszyną, więc nie mogłem smakować alkoholu. Czerwonowłosy spojrzał na mnie beznamiętnie i uśmiechnął się w jego specyficzny sposób.
- Więc mów - zacząłem bez ceregieli.
- Tayuya zaginęła - upił łyk złocistego trunku.
            - Pewnie wzięli ją do okupu, albo coś. Jeszcze nikt sie nie odezwał? - zgadywałem i podziękowałem za colę, którą przyniosła mi zgrabna kelnerka.
            - Deidara wariuje. Myśli, że to Uchiha, ale ja jestem innego zdania.
            - Skoro nie oni to kto? Tylko oni mieliby powód.
            - Właśnie dlatego. Nie porwaliby jej, ponieważ mieliby powód, a to by ich zdradziło, kuzynie. Zacznij myśleć w logiczny sposób, bo długo nie pożyjesz - upomniał mnie, a ja jedynie prychnąłem. Nienawidziłem z jednej strony, kiedy mnie poprawiał. Jednak zawsze to była jakaś nauka na przyszłość, jakiś krok w przód.
            - Masz kogoś podejrzanego?
            - Nie.
            - To przepraszam po co mnie tu ściągnąłeś? - zdenerwowałem się.
            - Wiesz jak mia Tayuya na nazwisko? Naoto, czy coś ci to mówi? - zapytał i podniósł jedną brew.
            Kompletnie nie wiedziałem, że Sora ma siostrę i jest nią Tayuya. Zszokowała mnie ta wiadomość. Nawet na imprezie młodsza Naoto nie wspominała nic o swoim rodzeństwie, czy rodzicach. Jedynie o Hidanie, który był jej opiekunem przez większość czasu.
            - Sora Naoto - mruknąłem do siebie.
- Dokłądnie. Z tego co wiem to zakolegowałeś się z nią. Dzień przed porwaniem, Tay kręciła się obok domu swojej siostry. Dowiedz się od Sory, czy czasem czegos nie wiedziała. Podpytaj, po obserwuj jej zachowanie, kiedy będziesz poruszał ten temat. Zarejestruj wszystko, rozumiesz? - wytłumaczył wszystko wypijając reszte swojego piwa.
- Nie jestem informatorem, Sasori. Czemu nie zawołałeś do tego Yahiko? Przecież z nim też współpracujesz - zauważyłem.
- Ostatnio się bardzo lenisz. Siedzisz na dupie i albo balujesz, albo ruchasz. Poza tym masz lepszy kontakt z Sorą niż ktokolwiek. Mimo wszystko uważaj na nią. Jest przebiegła.
            - Zdąrzyłem zauważyć.
            - To dobrze. Masz czas do niedzieli. Nie możemy zwlekać. Tayuya może już konać.

[Konan]

Piłam drinka, siedząc na miękkim fotelu. Patrzyłam jak dziewczyna w moim wieku cierpi. Przywiązana do krzesła z zasłoniętymi oczami nie wiedziała co się dzieje w około niej. Biedna straciła już naprawdę bardzo dużo krwi i nie sądzę, aby dożyła jutra. Już nie miała nawet siły płakać, czy błagać o litość. Nie mówiła nic, a jej skrępowana klatka piersiowa z trudem się unosiła, co było ledwo zauważalne.
- Powiesz mi coś jeszcze o Syberii? - zapytałam.
- Jest w Rosji, suko - wysyczała z trudem, a ja się jedynie zaśmiałam. Waleczna z niej dziewczyna. Mało teraz takich kobiet. Szkoda, że taki potencjał się zmarnował.
- Coś więcej. Dlaczego się tak bardzo o niego kłócą? Co tam jest? Powiedz a skrócę twoje cierpienie kochana.
            - Złoża - charknęła. - Bogate złoża. Lepsza przyszłość, życie - mówiła cicho, głęboko oddychając w nierównych odstępach czasu.
            Zdałam sobie sprawę, że już nic więcej nie powie. Odstawiłam drinka na biurko i chwyciłam z nóż. Podeszłam do niej i wbiłam go w jej serce. Bez pożegnania, bez mrugnięcia okiem odebrałam jej życie. Robota na dziś skończona.

            [Deidara]

            Siedziałem w swoim biurze do późna. Nie mogłem wrócić do domu. Nie teraz. Spojrzeć się na nasze łóżko i przypomniec sobie te wszystkie noce. Te zwykłe i te z chwilami uniesień. Każdy kąt przypominał mi o niej. Nawet to bióro.
            Kanapa na której się kochaliśmy w dzikim szale. Kiedy zdzierałem z niej ubrania, a ona ze mnie. Uczucie, które mnie wypełniało, kiedy razem dochodziliśmy. Kiedy mówiła mi jak bardzo mnie kocha i, że nigdy mnie nie opuści. I co kurwa?!
            Opuściła. Okłamała. A do jej grzechu przyczyniły się osoby trzecie, które srogo za to zapłacą.
            Rzuciłem pustą szklanką o ścianę. Ktoś mi ją odebrał. Nawet nie wiem kto. Mogłem jedynie podejrzwać, ale czym są głupie podejrzenia bez dowodów. Niczym.
            - Deidara w niedzielę będziemy mieć już jakieś wiadomości - do pokoju wszedł Akasuna.
            - Czemu nie dziś? - zapytałem zdenerwowany.
            - Dzisiejszy dzień się już skończył. Gaara dowie się wszystkiego od Sory.
            - Ona mu nic nie powie.
            - Powie, powie - zarzekał się, co mnie irytowało. Sam jego głos był wnerwiający. - Musimy jedynie chwile poczekać.
            - Nie mamy czasu, rozumiesz? Nie chcę jej martwej do cholery!
            - Uspokój się. Nikt nigdy nie zabija od razu. Poco komu martwy człowiek?
            - To Uchiha, po nich wszystkiego można się spodziewać. Są psycholami…
            - To nie oni. Zacznij myśleć, uspokój się w końcu do kurwy nędzy!
            - Wyjdź! Przyprowadź mi jedną z uwięzionych.
            - Deidara! Nie zabijesz jej!
            - Chociaż raz zamknij ryj i zrób to, o co cię, kurwa, ładnie proszę!
            Czerwonowłosy wyszedł, a ja naładowałem broń. Byłem w amoku. Nie chciało mi się płakać, ani użalać nad sobą. Moje ciało było sparaliżowane przez gniew i pustkę. Musiałem się wyżyć. Musiałem. Zamknąłem oczy i oddychałem. Czekałem, aż drzwi do gabinetu znów się otworzą.
            Doczekałem się. Weszła wysoka brunetka - Komi Uchiha wraz z moim pracownikiem. Wyprosiłem chłopaka z pokoju. Patrzyłem na dziewczynę, a ona na mnie. Komi wraz z siostrą były uwięzione tu od miesiąca i klan najprawdopodobniej o nich zapomniał. Nie dzwonili, nie dali okupu.
            Uchiha stała. Wiedziała co ją czeka. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
            - Czy masz jakiekolwiek informację za które mogłabyś odkupić swoje życie? - zapytałem.
            - Biedny. Porwano jego ukochaną… To ktoś inny, kochanie.
            - Kto?
            Nie odpowiedziała. Jedynie się chamsko uąmiechnęła. Chwyciłem pistolet i strzeliłem prosto w między oczy. Ciało upadło z hukiem na ziemię. Krew rozprysnęła się po podłodze i coraz bardziej się rozpływała. Komi miała nie całe dwadzieścia lat. Umarła bo nikt się nią nie przeją. Umarła bo miałem taki kaprys. Bo musiałem jakoś się uleczyć.
            Ale ten lek był beznadziejny.
Wyszedłem z biura i zawołałem sprzątaczki. Kazałem im ładnie posprzątać, a sam udałem się na dwór. Nawet nie wiedziałem gdzie chciałem pójść. Jak najdalej od tego wszystkiego.

__________________________________


Zdziwieni? 
Dodaję muzykę teraz, a nie w rozdziale xD
Chcę ogólnie powiedzieć, że świat jest strasznie nie sprawiedliwy. To taki ogólny mój wywód. 

Mam dla was kilka nowości:
Jednopartówki Naruto na życzenie - pamiętacie mojego dawnego bloga naruto in school? Został reaktywowany i trochę udoskonalony. Wraz z czterema autorkami piszemy jednopartówki na życzenie. Czyli zamawiasz u którejś z nas to co chcesz przeczytać, a my to piszemy. Zapraszam!
Mroczne Podziemie - Neko zaczęła działać na mrocznym podziemiu, gdzie jest w swojej skórze. Hentaie i Horrory <3. Jeżeli też to uwielbiacie to serdecznie zapraszam i tu.
Neko Fuyu - na mojej prywatnej stronie zmienił sie szablon i wgl wszystko. XD Serdecznie zapraszam x3 XD

Dobra.
Z nowości to tyle. Neko teraz się na was musi odciąć. Otóż egzaminy. Następna notka więc na Testamencie będzie gdzieś tak na początku maja. No życie no. Pewnie też na chwilę przestanę czytać wasze blogi, ale muszę. Są rzeczy ważne, ważniejsze i przyjemne. Z tych ważnych i przyjemnych muszę zrezygnować na rzecz najważniejszych xD
Została zaktualizowana Galeria.

No to ogólnie bardzo dziękuję za komentarze i mam nadzieję, ze tym razem też ich trochę dacie XD

22 komentarze:

  1. Hahah... To coś (nwm do jakiek kategorii przydzielić xD) jest parodią. Płatni zabójcy chodzą po ulicach i beztrosko gadają o interesach . Nie no, Zimowy Kocie, kocham cię po prostu. xd <333

    Hm. Tayuya. Hm. Zajebista laska. Nie no, ideał xP Wgl, nie mogę się doczekać rozdziału. Bo kto ją porwał. Dobra, wiem, że robisz to specjalnie. I czekam na DeiTay :33

    Sora. Pijaczka. Łaj not? Łaj not? XD Hahah, to musiało być piękne. Przez prawie cały rozdział się śmiałam.

    Czekam na rozdział. Pośpiesz się :<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto ich bedzie słuchał. Poza tym przecież nikt tu od tak nie gadał o interesach ;___;
      Tak Tay to ideał. Świetna dziewczyna xD
      Ej no to że potrafi zabić i tak dalej to nie znaczy, że musi od razu miec głowe do picia i wgl i wgl xD
      No trochę poczekasz XD

      Usuń
  2. Przeczytałam i stwierdzam, że Skura to dziwka!

    Tay ciekawe co się z nią stanie? Mam nadzieję, że przeżyje. Nie wiem czemu, ale naprawdę więcej nie wiem co napisać! Yahiko jak zwykle mnie denerwuje nie wiem czemu Konan jest straszna a Nagato zajebisty no i pojawił się Sasori! *.*

    Czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Nienawidź Sakury i jeszcze Sasuke razem ze mną B|.
      No spoko spoko xD

      Usuń
  3. Nie! Nie rób mi tego!
    Mam wytrzymać do maja? Chyba umrę. Na pewno umrę. Będę jak ten martwy człowiek.

    Sasori, Sasori, Sasori!
    Dobra... Już mi przeszło.
    Sasori, Sasori, Sasori!
    A jednak nie...

    Śmiałam się przez pół notki, a jednocześnie współczułam biednej, pijanej Naoto. Sama na szczęście mam dość mocną głowę. I dobrze, ze przyjebała Kankuro XD.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Ghastly musisz wytrzymać do maja. Musisz xD
      No ja na miejscu Sory bym chyba Kankiego zabiła. Wrrr... Nie lubię takich gości.

      Usuń
  4. Jeeeju rozdział MEGA jak zwykle :D Biedna Sora słaba główka ale rozumiem to doskonale xD Deidara ładnie wkurwiony :o Ale fajnie że Sasori byył <3 Ach uwielbiam twoje dialogi po prostu mnie rozwalają (pozytywnie oczywiście) No i ogólnie w maju będę cię pewnie spamować żebyś szybko dodawała :D Również mam egzaminy więc nie dziwię się czemu chcesz zrobić taką przerwę ;)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia Pisarko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      No DEi jest wkurzony, a Saso jeszcze nie raz się pojawi xD
      Także spokojnie xD
      Cieszę się, że moje dialogi jednak się podobają. Staram się jak mogę ;)
      Ooo to piateczka. Ja osobiście najbardziej boję się ang, a ty? XD Dziękuję i wzajemnie ;)

      Usuń
    2. Ouu to dobrze że będzie Go więcej <3 Trzęsę się najbardziej na myśl o matematyce :O

      Usuń
  5. Nekoooooooooooooo!<3
    Ja nie wierzeeeeee, że uwazaja Gaare za az tak wielkiego "degustatora pań" xd A tu taki psikus, nawet nie tknal Sory i wszystkim szczeny opadly :O
    Yahiko! Ciekawi mnie, co z nim zrobisz;o moze z niegrzecznego chlopaczka stanie sie mezczyzna ktory postanowi sie ustatkowac?:O Z Konan?!:O wow wooow woow :O Najlepsza scena jak dla mnie to ta kiedy Sora przyfasoliła Kankuro om om om !<3 Pieknie! Tak trzymac! :D
    Tayuya porwana?!?!?!?! To się Deiuś wkurzy.... :O
    Rozdział wykopany w kosmos, mam cicha nadzieje, że jednak szybciej sie doczekamy nowego... xd
    Pozdrawiam En. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahah tak mój mąż trochę już chyba przesadza, skoro go za takiego uważają. Wiesz Sory bał się tknąć xD
      Co do Yahiko i Konan to może, może ;>
      Spróbuje dodać coś szybciej, ale nic nie obiecuje.
      Dzięki ;)

      Usuń
  6. NO I PRZYBYŁAM!!!!!!!!!!
    Kurwa masz się cieszyć, a jak nie, to wpierdol. Ale do rzeczy.
    Ej, myślałam na początku, że to Sorę porwali. Lol XD
    Wgl coś czuję, że to ci sami, co Sora myślała, że ją ktoś obserwuje. Konan przyszła podglądać siostrę i wpadła. No cóż bywa.
    Ale żeby od razu mi ją zabijać? Pochujało? A co z biednym Dei'em? Dobrze, że mi jebłaś spoiler. Chyba, że to było kłamstwo, żebym myslała, że wiem co bd dalej, a jednak tak nie będzie, :OOOOOOOOOOO
    Heheheh Sora pijana, to dobra Sora. Taaakie ciekawe rzeczy wygaduje XD
    Ale no, Sakura to taka głupia jakaś tu jest. Z resztą, Sora ją pojechała XD
    Ja liczę na YahiKonan baaardzo szybko, więc się sprężaj tam z ich relacjami.
    Pisz ładnie te testy i wracaj do nas, bo pomrzemy z nudów, a od nowa tego czytać nie zamierzam XDDD
    Za leniwa jestem.
    No dobra, tak mędziłaś o ten komentarz, jakbym była jakimś fejmem XDDDDDD masz i się ciesz, mendo jedna. Żebraku!
    Czekam na dalej, bo zawsze możesz zrobić "jebać testy" i pisać, ale ja Cię do niczego nie namawiam xDDD
    Pozdro pozdro, do następnego razu.
    PS Jestem bardzo niecierpliwa, pamiętaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grozisz mi?
      Ty to jednak jesteś Sherlock Holmes xDDDDDD Detektyw normalnie pierwsza klasa xD
      Chyba jednak źle, że ci jebłam spoiler. Mogłam trzymać w napięciu i chooy xD
      Kira fejmem xddddddddddddddddddd nie.
      w sumie chyba jebne te testy i ogólnie jebać wszystko. Ide do techników na zbieracza truskawek i spadam do Niemcuuf xd

      Usuń
  7. Dobra jestem i przepraszam za takie niewybaczalne spóźnienie, ale brak czasu niestety ;__;
    No kurde, kurde, biedna Tayuya związana i przetrzymywana w jakieś chujowej dziurze, na niewygodnym krześle i do tego związana :c No nieprzyjemnie się zaczyna, powiem ci.
    A akcja w domu Gaary urocza, taka dziwacznie zwyczajna, bo zwykle w Twoim opowiadaniu przeważa krew i broń, a tu takie śniadanie i liść od Sory. No bo należało się, Gaara też debil - tylko się śmiał i nic więcej. Następnemu trzeba przylać -.-
    No dobra dobra Yahiko, mów sobie tak że nigdy nie ulegniesz Konan, pierdol sobie, a ja posłucham... I tak dobrze wiemy jak to się skończy, albo raczej gdzie (hehehe) :D
    Sora w szkole, dobra, idzie sobie robić tatuaż i spotyka Sakurę. Tak mnie trochę zaskoczyłaś, że laski u ciebie są takie mega szczere i nie krępują się przed sobą, ale w końcu taki świat, nie? Z drugiej strony mogła tak samo przystawić jej do głowy pistolet i po sprawie.
    Te teksty o Syberii, aż sama się do siebie uśmiechnęłam ♥ Nawet w takich chwilach zachowuje tą swoją sukowatość (nie ma takiego słowa, co nie...?), ale Konan nie lepsza.
    Ale...
    Czekaj czekaj...
    Czyli co, teraz Tayuya nie żyje...?!
    Ale jak to, co z Deiem, który tak uroczo wspominał te gorące seksy na kanapie i swoją dziewczynę, no co jest?! Ej nie możesz mi tego zrobić, jeszcze teraz taka przerwa, no nie niszcz mnie psychicznie.
    I kurde wiem jak jest, sama mam w tym roku testy jak już wiesz, ale przynajmniej jak się uda to ci pokibicuję na zawodach :D No to ten, trochę błędów było ale i tak super i świetnie.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem twój brak czasu xD Oj, rozumiem
      Przeważnie krew i broń <3 A tu taki suprajs. I normalna sytuacja w opowiadaniu Neko. xD
      Huehuehuehuehue. No i teraz pytanie czy Tay żyje, czy nie żyje? Wiesz, że ja lubie dramaty xDDDDD
      No zawody już za tydzień. OKURWAJAPIERDOLE XD
      No ja ciebie też pozdrawiam ;) I powodzenia i wgl xd

      Usuń
  8. Witojcie.
    Coś ten Gaara taki podejrzany. Niby taki oschły i wgl, ale panienki zmienia jak rękawiczki. No proszę, proszę. Ale swoją drogą to bardzo dziwne, że do niczego między nimi nie doszło. Narzekasz na brak hentai'ów (dobrze to odmieniłam ;o?) a sama ich nie robisz. HMPF

    No i zrobiło się zamieszanie. Biedna Tayuya. Szkoda mi jej, bo w sumie ładna jest i lipton, jeśli ją zabiją. XD

    Sora co wgl. Ta rozmowa z Sakurą zabrzmiała tak, jakby zaraz miała jej odciąć głowę.

    "Powiesz mi coś jeszcze o Syberii? - zapytałam.
    - Jest w Rosji, suko - wysyczała z trudem, a ja się jedynie zaśmiałam. " - A to mnie rozwaliło. Zabrzmiało to mniej więcej, jak: "Cześć, ty startujesz w mojej kategorii? A wiesz jak mi ładnie ostatnio kolano wchodzi na głowę" <333 Hahahahahhahah. Beka życia, serio.

    Odcinasz się, co? No tak, gimbazjalne same się nie napiszą xd Oj, jak mi przykro xDDD

    W pewnych miejscach pewnie nie ma polskich znakow, ale to dlatego ze pisze z telefonu. Ech -.-

    Trzym sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yo xD
      Może chciała jej odciąć głowę? XD Chodzi o Sakure. Bo tak zaczęłam ni z dupy xd
      Jebane zawody :)
      Ooo tak bardzo dużo robie. Tak bardzo się ucze, że ja pierdole xd
      og

      Usuń
  9. Bry!
    Możesz mi pogratulować znalazłam w końcu czas żeby doczytać do końca :D
    Matko, ale u Ciebie się ciągle coś dzieje xD Ale dałam radę jakoś wszystko ogarnęłam chociaż przez ten natłok informacji mogę coś poprzekręcać xD
    Ach ten Gaara przebiera w panienkach i ciągle inna. Widać szuka w niewłaściwym miejscu jak tylko zna takie dupodajki xD
    Rozwaliła mnie Sora - jestem zabójcą i schody mi nie straszne XD A tu niespodzianka - jeden zero dla schodów XD
    Akcja z Kankuro boska - mam nadzieje, że zostanie mu ślad, przynajmniej nie będzie tak szybko oceniał wszystkich dziewczyn, które przychodzą do ich domu z Gaarą XD A już zwłaszcza Sory! :D
    Ale dlaczego Konan zabiła Tay? Buu mam tu niewiadomą i brakuje mi jednego elementu puzzla :D Bo nie wiem kim jest mężczyzna z pierwszego fragmentu. Czy Konan współpracuje z kimś jeszcze? Hym..
    No i biedny Dei, co on teraz zrobi sam.. Przecież on będzie wściekły rozniesie wszystko! Będzie się chciał zemścić. To na pewno.
    Uwielbiam Twoje opowiadanie :D No i Gaarę jakiego tu stworzyłaś :D
    Powodzenia na egzaminach ^^
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yo ;)
      Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się tutaj znalzłaś <3
      Właśnie chyba trochę za dużo tej akcji xD Cały czas coś xd No Gaara troche jest póki co zjebany, ale poprawi się. xD
      Co Do Tayuyi to tak no....
      hahahaha no dziękuje, dziękuję <3
      Paaa ;)

      Usuń
  10. Eloszka :D Szmat czasu się opierdzielałam, ale teraz już dobrze xD biorę się za nadrabianie i zdecydowałam, że twój blog idzie na pierwszy ogień :D a więc…:
    Tayuya została porwana hm, hm, hm…. Ten końcowy wątek z morderstwem Konan jest mylący, chwile się zastanawiam czy ona aby jej nie zabiła, bo w końcu Konan nie zna osobiście Tay i Deidary (chyba?) więc w sumie mogła ją zabić jako głupiego cywila, ale ten dialog o Syberii… wtf xD więc zostaje przymyśli, że to nie była Tay, a czy się mylę to nie wiem, zaskocz mnie xD
    Sora na kacu… xD ostatnio usłyszałam fajną definicje kaca xD kac – mózg próbuje ogarnąć jakie głupoty wczoraj odjebałeś xD widać Sora i schody to tak nie bardzo są w dobrych stosunkach xD ja też ich nienawidzę, schody są dla mnie wszędzie i utrudniają mi życie xD w każdym bądź razie… spała w pokoju Temari, to ciekawe gdzie ona spędziła noc, Hehehe xD Gaara to zdaje się, dobrze się bawił widząc ją w stanie w trakcie i po xD jeszcze Kankuro jak przyszedł i zaczął się wtrącać i wyzywać Sorę od dziwek, jednonocnych przygód i w ogóle… a ta mu jebła w ryj xD aż se musiał lud do policzka przyłożyć, ahahahaha xD
    Rodzeństwo ma doskonałe zdanie na temat swojego brata… alfons jakiś xD no bardzo fajnie xD kochająca się rodzina, szczególnie spodobał mi się ten fragment, że zabije wszystkich, którzy skrzywdzą jego siostrzyczkę <3 takie to kochane było :D a potem ta zapowiedź, że tatuś wraca, powiało grozą mówię ci :P zawsze wiało, tatusiowie to straszni ludzie xD och i jest Saso <3 znaczy no w twoim blogu ełni rolę takiego przydupasa, ale i tak jest zajebisty… chociaż! Czuję, że jest jakoś zamieszany w te porwanie, wiesz odciąga tak uwagę od Uchihów itd. coś jest nie tak :P ale pewnie nie, bo wszystkie moje spekulacje w filmach akcji zawsze były błędne xD ale trzeba się dzielić przemyśleniami, wszystkimi :P
    Chociaż teraz po przeczytaniu fragmentu Yahiko to się zastanawiam czy Nagato nie miał nic z tym wspólnego… bo ten jełop Yahiko mu wszystko pierdoli no to takie źródło informacji… no i po kiego pyta jak w tym interesie nie robi? Moja głowa daje mi tyle scenariuszy xD już niczego nie jestem pewna :P
    Sakura i Sora się powadziły OoO no bywa :P zresztą kto by się chciał z Sakurą przyjaźnić xD podoba mi si to zdanie „… nie myśl, że jesteś jedynym moim znajomym” e kurwa xD jak jej pojechała xD bosko ;D
    Deidara się ładnie załamał utratą Tay :< aż mi się zrobiło przykro… no i z desperacji zabił jakąś tam Uchihę… hmm, mimo, że to nie oni to laska wiedziała, że porwano mu ukochaną… gubię się : | no to teraz to wychodzi tak: Uchiha jedynie wiedzieli o całym planie uprowadzenia, ale jedynie pomogli w jakiś lekkich sprawach głównemu porywaczowi, którym zapewne jest Nagato, a drugim pomocnikiem jest Saso, bo on znał pozycję Tay, bo Dei go w to na bank wtajemniczał… ale jaki mieliby powód???
    Hehe główka musi pracować przy twoim opowiadaniu xD
    No ja czekam na next’a, oby nadszedł szybko :D
    Życzę weny i pozdrawiam ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjj kurde. Tyle minęło od twojego komentarza, a ja nie wiem co mam teraz ci odpisać. I chyba powiem, że ci Bardzo dziękuję i wszystkiego dowiesz się w swoim czasie xD

      Usuń
  11. Kiedy kolejna notka?:)

    OdpowiedzUsuń